Subiektywna opinia o czytniku PocketBook Touch Lux 5 i ogólne porównanie do Touch Lux 3.
Od 2016 roku regularnie korzystam z czytnika.
Wcześniej byłam raczej typem, który nie uznawał w ogóle ebooka jako książki –
bo przecież trzeba ją dotknąć, powąchać, więc jak to tak. Masz czytnik, niby
czytasz, bo przecież treść jest ta sama, ale doznania są zupełnie inne. Po
latach muszę się sama ze sobą zgodzić, że owszem – czytanie ebooków przynosi
zupełnie inne doznania, ale po tych czterech latach nie widzę siebie bez
czytnika. Moje książkowe życie jakby stanęło na głowie, a książka – bez względu
czy to ebook, czy to audiobook – to przecież nadal ta sama książka, to samo
wnętrze, fabuła, historia czy postaci.
Aktualnie korzystam z czytnika PocketBook Touch Lux 5,
który jest ze mną od kilku tygodni. Wcześniej – w ciągu tych czterech lat –
używałam PocketBook Touch Lux 3 i były to dwa egzemplarze. Na blogu oczywiście
wisi moja opinia o pierwszym czytniku,
który w 2016 roku trafił w moje ręce, ale ze względu na mnóstwo pytań z waszej
strony zdecydowałam się przygotować też podsumowanie mojego korzystania z PTL5,
a także krótkie porównanie z PTL3. W międzyczasie na rynku pojawił się również
Pocketbook Touch Lux 4, ale z niego nie miałam okazji korzystać i poza danymi
podanymi przez producenta nie wiem, czym się różni w użytkowaniu od nowszego
modelu.
Ogólne wrażenia
Przede wszystkim powiem, że korzystanie z PTL5 jest
znacznie wygodniejsze, łatwiejsze i mniej irytujące niż w przypadku PTL3. Już
przy odpakowywaniu PTL5 czułam się, jakbym wyszła spod kamienia. Nie
spodziewałam się, że w ciągu tych kilku lat (nie oszukujmy się, w ogóle nie
śledzę rynku elektronicznego, nawet tego związanymi z książkami i czytnikami,
więc nie wiem czego spodziewać się po nowościach) technologia mogła tak iść do
przodu. Między nimi widać różnicę wizualną, ale też oczywiście wynikającą z
samych bebechów obu urządzeń.
Tu w zasadzie nawet nie ma co porównywać.
Wielkość i parametry urządzenia
To, co rzuca się w oczy już na samym początku, to
różnica w gabarytach czytnika – przy czym oczywiście nowszy jest mniejszy i
cieńszy, a ma zdecydowanie mocniejsze parametry. Wiem, że są zwolennicy i
przeciwnicy niewielkich czytników, więc ci pierwsi na pewno będą
usatysfakcjonowani jego wielkością (161,3 x 108 x 8 mm – jest mniejszy niż
notes wielkości B6, a więc też znacznie mniejszy od książki w typowym
rozmiarze). Jeżeli chodzi o parametry – mi one za wiele nie mówią poza tym, że po
prostu wiem, że procesor w PTL5 jest znacznie mocniejszy niż w PTL3, a to
bezpośrednio przekłada się na większą wydajność, lepszą płynność pracy i w
ogóle takie sympatyczniejsze korzystanie z niego. A to rzeczywiście widać –
książki znacznie szybciej się ładują, płynniej przełączają się kolejne strony
książki i łatwiejsze są przeskoki do ustawień czy wykorzystywanie aplikacji
działających w tle.
Jako pierwszy czytnik
Myślę, że PocketBook Touch Lux 5 idealnie nada się na
pierwszy czytnik, ale też nie widzę żadnych przeszkód przed kupieniem go jako
kolejny – w obu przypadkach sprawdzi się równie dobrze. Użytkowanie jest
banalnie proste i intuicyjne. Ci, którzy korzystali już z systemów PocketBooka
nie będą mieli żadnych problemów do przestawienia się na ten konkretny schemat
menu, a nowi użytkownicy szybko się do niego przekonają. O czym warto
wspomnieć, co moim zdaniem jest ogromną zaletą tego czytnika, to podświetlenie
i możliwość manewrowania barwą (ciepły lub zimny kolor podświetlenia). Tak jak
samą jasnością można bawić się już w PTL3, tak w PTL5 sama barwa jednak wiele
zmienia. Początkowo wydawało mi się, że to tylko niepotrzebny dodatek, a w praniu
wyszło, że to jednak wiele to ułatwia. Przede wszystkim łatwiejsze okazuje się
czytanie w gorszych warunkach oświetleniowych. Mam wrażenie, że to właśnie
tutaj kluczową rolę odgrywa możliwość zmiany jasności światła, ale i koloru z
zimnego na ciepły – przy zimnym natężeniu i słabym oświetleniu zewnętrznym oczy
zdecydowanie szybciej się męczą. W czytniku mamy też możliwość ustawień auto (z
których ja osobiście korzystam), gdzie ustawienia światła zmieniają się w
zależności od warunków, w których aktualnie się znajdujemy.
Użytkowanie
PocketBook Touch Lux 5 w swoim menu głównym zawiera
ikonę książek, gdzie znajdziemy całą naszą bibliotekę, notatnik, Empik Go oraz ikonę
Aplikacje, która przenosi nas do podstrony, gdzie znajdziemy chociażby gry,
podstawowe usługi (Dropbox i Send-To-PocketBook) i ogólne aplikacje tj.
kalendarz, kalkulator czy przeglądarkę. Jeżeli chodzi o Legimi – jest możliwość
wgrania na czytnik oprogramowania, które wyrzuci na panelu głównym ikonę
aplikacji.
Poza tym, że czytnik ma wbudowany panel sterowania
pod ekranem (klawisz menu, dwa do przerzucania stron i klawisz ustawień), to
dodatkowym elementem do nawigacji jest sam dotykowy ekran. Nie jest to nic
nowego – poprzednie wersje też to miały. Mam wrażenie, że w PTL5 ten dotyk
działa nieco lepiej, natomiast nadal przy przerzucaniu na kolejne strony,
zdarza się, że przeskakują one do tyłu. Nie jest to jednak dla mnie duży
problem – zazwyczaj przy czytaniu książek w ogóle nie dotykam ekranu,
wygodniejsza jest dla mnie opcja nawigacji panelem z guzikami.
Funkcje pojawiające się przy samym czytaniu chyba nie
zmieniły się za bardzo w porównaniu do poprzednio używanego przeze mnie modelu.
Nadal mamy opcję zakładki, znacznika tekstu (markera), tworzenia notatek,
dodawania komentarzy. Przydatną opcją jest też wbudowany słownik, który
doskonale sprawdza się przy książkach po angielsku. Ta funkcja czytnika jest naprawdę
praktyczna, a samo czytanie nie wymaga od nas przeskakiwania z urządzenia na
urządzenie w celu poszukiwania tłumaczenia. Nowością jest ReadRate, która pomaga
odkryć książki i pozwala na poinformowanie o nich znajomych.
Jeżeli chodzi o samo czytanie – jest ono bardzo
wygodne, ale znacznie lepiej może być po ustawieniu sobie własnych preferencji
wyświetlania tekstu. Mamy możliwość zmiany szerokości interlinii, marginesów na
stronie, czy chociażby rozkładu tekstu i podziału słów. Z takich podstaw jest
również suwak do wprowadzania zmian w wielkości fontu, mamy też możliwość zmiany
czcionki, a także opcji wyświetlania (pasek stanu, ilość stron do końca
rozdziału…).
PocketBook dodał też kilka smaczków, które wybrednym
użytkownikom z pewnością ułatwią życie. Pierwsza sprawa, że mamy opcję wgrania
własnych fontów kompatybilnych z PocketBook. Druga, że jako wygaszacz ekranu
(zamiast standardowej strony z logo PocketBook) możemy ustawić okładkę ostatnio
czytanej książki. Nie jest to niezbędnik, ale zdecydowanie jest fajnym bajerem.
Trzecia sprawa, która dla mnie z tych wszystkich jest chyba akurat najbardziej
istotna, to to, że mój PocketBook znajdujący się aktualnie w klasycznym
pokrowcu z klapką na ekran zostaje uśpiony za każdym razem, kiedy klapka ląduje
na ekranie i odblokowuje się, kiedy otwieram etui. Dla mnie jest to o tyle
istotne, że mój pierwszy czytnik został lekko zgnieciony przez otwarty dostęp
do ekranu i to spowodowało, że ten popękał i całkowicie się rozlał. Teraz –
zostawiając czytnik nawet na krótką chwilę – mam nawyk zamykania go w etui i to
sprawia, że jednak jestem o niego nieco spokojniejsza.
Legimi na PocketBook
Wgranie aplikacji może to być problematyczne, jednak
wynika to już bezpośrednio z oprogramowania Legimi, a nie jest winą samego czytnika.
Na początku nie do końca potrafiłam się odnaleźć, nie wiedziałam co ze sobą
począć i jak działać, ale na szczęście na stronie Legimi wszystko opisane
zostało w bardzo prosty i zrozumiały sposób, że z całą instalacją poradziłam
sobie bez proszenia innych o pomoc. Nie miałam żadnych problemów ze znalezieniem
aplikacji pod mój model czytnika, zrzuceniem jej do pamięci urządzenia czy samą
instalacją. W moim przypadku, mimo podjętych wszystkich wymienionych kroków
przy instalacji Legimi, problem zaczął się, gdy czytnik nie aktualizował
aplikacji. Jednak bez większych stresów przeszłam do kolejnych kroków
wypisanych w instrukcji. Co prawda wymagało to ode mnie bezpośredniego kontaktu
z obsługą, ale poszło szybko i sprawnie, więc tutaj też nie mam większych
zastrzeżeń.
Jeżeli chodzi o użytkowanie Legimi – mam wrażenie, że
PocketBooki są najlepszymi czytnikami współpracującymi z Legimi. Nie mam do
nich żadnych większych zastrzeżeń, chociaż czasami wyskakują różne kwiatki, jak
chociażby problemy z pobieraniem książek, ale tutaj wystarczy pilnować
aktualizacji czytnika i wszystko będzie działać jak należy. PocketBook Touch
Lux 5 współpracuje z Legimi zdecydowanie płynniej – znacznie przyjemniejsze
jest przeglądanie książkowej biblioteki.
Podsumowanie
PocketBook Touch Lux 5 dla mnie jest czytnikiem prawie
idealnym. Nie mam większego porównania do innych marek i modeli, ale to, co
oferuje mi PocketBook jest zupełnie wystarczające. Na duży plus na pewno wpływa
możliwość wgrania aplikacji Legimi, z której namiętnie korzystam też od dobrych
kilku lat, ale za bardzo wygodne uważam też regulowanie jasności i koloru
światła. Teraz już w ogóle nie muszę martwić się o to, że po dłuższej chwili
czytania zaczną mnie boleć oczy. No i to, co uważam za nalepsze podsumowanie mojego korzystania z czytnika - znacznie chętniej czytam książki w wersji elektronicznej niż papierowej. Powiem więcej, po te w papierze sięgam w ostateczności. Także ja zdecydowanie polecam!
Za przekazanie czytnika dziękuję PocketBook.
Facebook PocketBook
Instagram PocketBook
Czytnik z podświetlaniem to błogosławieństwo dla młodego rodzica. Co prawda mam Kindle Paperwhite IV, ale pewnie każdy czytnik z regulowanym podświetleniem uznałbym za mistrzostwo świata. Dziecko śpi, ja czytam, czytnik jest wystarczająco podświetlony, a oczy nie bolą. No i też od kiedy mam czytnik, w odstawkę poszedł papier. Wygodniej na czytniku!
OdpowiedzUsuń