15 czerwca

Sposób na szybkie czytanie ⇶ obalamy mity!




Pomysł na post tego typu narodził się dość spontanicznie, po obejrzeniu jednego z filmów zamieszczonego na kanale TO JUŻ JUTRO. Rafał w swoim filmie mówił o znacznie większej szybkości czytania książek w przypadku, gdy mamy możliwość podwójnego dostarczania jej treści do naszego mózgu - oczywiście chodzi o wersje pisaną książki (zakładam, że e-booki sprawdzą się równie dobrze jak książki papierowe) oraz wersję dźwiękową - audiobooki.
Przyznam szczerze, że bardzo mnie to zaintrygowało i od razu zdecydowałam się na sprawdzenie prawdziwości tej teorii. Chodzi tu o to, że poza tym, że widzimy książkę i jej treści, to dodatkowo je słyszymy, co sprawia, że całkowicie skupiamy się na jej czytaniu. Nasz umysł szybciej przedziera się przez treści książki, a ograniczając się od świata słuchawkami nie tracimy zaangażowania w czytanie i nasze tempo pozostaje niezmienne.
Brzmi ciekawie?


Wybór odpowiedniej książki był wyzwaniem - niektóre audiobooki są bardzo drogie, części książek w ogóle nie udało mi się znaleźć - ale ostatecznie zdecydowałam się na pierwszy tom Millennium. Dlaczego? A no dlatego, że na końcu kwietnia albo początku maja zabrałam się za czytanie tej pozycji. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, poddałam się po około 150 stronach. Czytanie tej książki było męczarnią, a o jeszcze większy smutek przyprawiała mnie myśl, że większość ludzi tak bardzo, bardzo, bardzo zachwala tę trylogię. 
Daję jej więc drugą szansę, mam nadzieję, że pójdzie mi z nią szybciej niż gdybym miała ją czytać, wiecie, tak normalnie. Nie spodziewam się cudów, ale jednak mam nadzieję.

Czytanie zaczynam od początku części drugiej - 147/635 stron. Średnio w ciągu godziny udaje mi się przeczytać około 30-40 stron, w zależności od konkretnej pozycji. Zakładając szybkość czytania 30 stron/h dokończenie pierwszej części cyklu zajęłoby mi ponad 16 godzin. Przy czytaniu z audiobookiem, w tempie półtora raza większym, czytałabym około 45 stron/h i doczytanie tej książki zajęłoby mi ponad 10 godzin. To zawsze zaoszczędzone 6 godzin.

Audiobook ☑
Wersja papierowa książki ☑
Ulubione miejsce do czytania ☑
Herbata ☑
Ulubiony koc ☑
Śpiący pies ☑

Książkę zaczęłam czytać kilkanaście stron wcześniej, bo okazało się, że niewiele pamiętam z tego, co działo się w kilku poprzednich rozdziałach. Początkowo dałam szansę lektorowi w prędkości 1,5 raza większej, ale okazało się, że zdecydowanie mnie hamował, dlatego stopniowo podkręcałam prędkość, aż doszłam do najbardziej mi odpowiadającej - 2 razy większej.
Przy pierwszych stronach czytania z audiobookiem było mi ciężko przystosować się do tego, że nie czytam w myślach, a mimo wszystko słyszę to czytanie, jednak nie stanowiło to żadnego większego problemu. Lada moment dostosowałam się do lektora i spokojnie wyłapywałam wzrokiem treści stron.

Stwierdzam, że rzeczywiście moje skupienie było znacznie większe, zdecydowanie szybciej przychodziło mi przebrnięcie przez konkretną liczbę stron, mam wrażenie, że nieco więcej szczegółów zapadło mi w pamięć (to może zależeć też od konkretnej książki). 
Ale to nie było tak, że słysząc i czytając jednocześnie nie odrywałam się od poznawania treści tej książki i nie myślałam o niebieskich migdałach - wręcz przeciwnie, łapałam się na tym, że mimo że podążam wzrokiem za tekstem, który słyszę, to nie łapię sensu tych słów. Zdarzyło mi się to kilkukrotnie, po czym musiałam wracać z czytaniem do momentu, który byłam w stanie skojarzyć (w takich sytuacjach dawałam spokój lektorowi i czytałam sobie sama). Jestem przekonana, że to wyłączanie się było spowodowane nudną treścią książki. Serio, czytałam pierwszy tom Millennium i spodziewałam się czegoś nadzwyczajnego, bo przecież tyle osób wychwala tę trylogie. Pół książki dłużyło mi się nie miłosiernie - nudne to jak flaki z olejem. Byłam bliska załamania, ale dałam radę, bo musiałam sprawdzić co jest w tej książce, że jednak tyle osób się nią zachwyca (później było znacznie lepiej, ale o tym w recenzji, która niebawem powinna pojawić się na blogu). Wspomnę też, że jako osoba, która bardzo łatwo się rozprasza, słysząc gdzieś w tle mojego mówiącego lektora czyjąś rozmowę wyłączałam się, wolałam wsłuchać się w rozmowę niż w treść książki, ale nie żebym była wścibska czy coś, podejrzewam, że mój mózg potrzebował odpoczynku.


Przy podwójnym tempie lektora i świętym spokoju, którego nie raz mi brakowało, czytałam/przyswajałam treści z około 60 stron w ciągu godziny. Uważam, że to świetny wynik, dzięki temu tak szybko udało mi się przebrnąć przez cholernie nudną część książki. Oczywiście tak szybkie czytanie jest ogromną zaletą przy górach nieprzeczytanych, zalegających na półkach książek i coraz krótszych terminach, albo przy ogólnym braku czasu.

Największą wadą tej metody jest cena - jak już wcześniej wspomniałam, niektóre audiobooki są cholernie drogie, a dokupując książkę w wersji papierowej przeważnie wydajemy drugie tyle. Rozumiem, że można wydać dwa razy więcej na książkę jak czyta się jedną w miesiącu, ale gdybym chciała tak czytać większość książek, za które zabieram się w ciągu miesiąca, to prawdopodobnie bym szybko zbankrutowała. Warto wspomnieć, że nie wszystkie książki doczekały się swoich nagrań - przeszukałam trochę internetu zanim udało mi się dobrać jakąś pozycję.


Ale najważniejsze - TA METODA FAKTYCZNIE DZIAŁA.
Świetnie sprawdziła się w moim przypadku i nawet trochę mnie uratowała. Chciałabym częściej sięgać po audiobooki w zestawieniu z książką papierową, ale nie wiem na ile mój portfel mi pozwoli.



Koniecznie dajcie znać co myślicie o tej metodzie - czy jej próbowaliście, czy może macie zamiar? Jeżeli znacie inne techniki na szybsze i bardziej efektywne czytanie i chcielibyście poddać je weryfikacji - piszcie! Chętnie spróbuję czegoś nowego!


21 komentarzy:

  1. Ja nie mam problemu z szybkim czytaniem, więc i żadne metody mi nie ptorzebne :D

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  2. Audiobook to zdecydowanie nie dla mnie, nie potrafie sie skupuc na ksiazce sluchahac jej. Mozliwe ze czytahac i sluchajac jednoczesnie byloby ok, ale dla mnie samej to bez sensu i wydawanie podwojnie pieniedzy, ktore moglabym wydac na kolejne ksiazki papierowe. Wole chyba czytac wolniej i miec wiecej kolejnych ksiazek :)
    Sylwia S

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rzadko kiedy trafiam na audiobooka z lektorem, który by mnie nie denerwował. Jednak wolę swoje własne tempo, które zależy chyba od stopnia fascynacji daną książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, może i ja wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, ale nie wiem, czy przekonałabym się do takiego podwójnego czytania. Ogólnie jeśli chodzi o audiobooki to jakoś nie mam do nich cierpliwości i nie potrafię się skupić na dłużej niż kilka-kilkanaście minut na głosie lektora.

    OdpowiedzUsuń
  6. zaintrygowałaś mnie ... jakoś mam stracha przed audiobookiem, że swoim głosem, interpretacją itd narrator zniszczy mi atmosferę, którą bym sobie sama wytworzyła czytając w myślach.
    Z drugiej strony czy patrzenie w książkę i słuchanie nie powoduje że się rozleniwiamy i w ogóle nic nie pamiętamy z tego co wysłuchaliśmy?
    Ale mówisz ze tak czyta się szybciej?
    Jak tylko będę miała okazję sprawdzę metodę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie potrafię się przy audiobookach skupić, jeśli już jakiś wpadnie mi w łapki to słucham go gdzieś jadąc etc. - inaczej, siedząc w domu po prostu zaczynam robić coś innego. Poza tym, ja z czytaniem książek mam zawsze tak, że ja MUSZĘ się w jakimś momencie zatrzymać, coś przemyśleć... Mi szybkie czytanie potrzebne nie jest, bo dla mnie to jest relaks (nie piszę tutaj o tym, że osoby czytające szybko nie relaksują się przy książce - nie :)), co prawda na studiach miałam tak, że sobie przekształcałam tekst notatek na wersję audio, bo uczyło mi się lepiej ze słuchu, ale nadal były to teksty słuchane w "ruchu" :)

    Metodę zapamiętam i pewnie sobie, z czystej ciekawości spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również nie mam problemu z szybkim czytaniem, a nawet nie za bardzo mi na tym zależy - ale kiedyś przeglądałam ciekawą pozycję a propos szybkiego czytania i przyznam, że korzystałam z kilku porad. Tej jeszcze nie znałam... i raczej nie skorzystam, mimo wszystko nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy! Sama książka mi wystarczy :) No bo nie chodzi o ilość a o sam fakt czytania i kropka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie lektor by mnie za bardzo rozpraszał, chociaż warto wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie sprawa wygląda tak, że albo lektor albo audiobook :). Audiobooków słucham naprawdę bardzo rzadko i do tej pory były to chyba same lektury, które były tak nudne, że litowałam się nad moimi paczałkami i leżąc, zmuszałam się do poznania treści.
    Pozdrawiam,
    https://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie miałam okazji słuchać audiobooka, ale jako typowy wzrokowiec czuję, że miałabym problem ze skupieniem się na słowie mówionym :) Sagę "Millenium" czytałam i byłam nią oczarowana od początku, a zatem pierwsza połowa również mnie nie nudziła :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Audiobooki zdecydowanie mi nie podchodzą. A z szybkim czytaniem nie mam problemów, bo 60 stron/h to u mnie norma. Nawet potrafię wyciągnąć trochę więcej, jeśli druk jest duży.

    A co do "Millenium" - byłam mega zafascynowana pierwszym tomem, ale kolejne już mi się tak nie podobały.

    OdpowiedzUsuń
  14. A to ciekawe! Nigdy nie spotkałam się z tym sposobem, chociaż przypomniały mi się lekcje języka polskiego, kiedy ktoś czytał na głos, a reszta śledziła tekst :D Jednak zdecydowanie widać, że są efekty, dwukrotnie szybsze czytanie! Ja niestety z tej metody nie skorzystam, bo mnie po prostu nie stać na wydawanie pieniędzy na książkę + audiobook.

    Co do "Millenium", to moje zdanie znasz. Też trudno mi było przebrnąć przez początek, ale później już bardzo mi się podobało, pewnie przez to że uwielbiam postać Lisbeth <3

    OdpowiedzUsuń
  15. O takiej technice czytania jeszcze nie słyszałem, aczkolwiek brzmi ciekawie i co najważniejsze- sensownie :D Może jak kiedyś trafię na wyjątkowo nudną książkę to wypróbuję ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie słyszałem o tej technice. Wydaje się ciekawa, choć nie sądzę, żeby podziałała w moim przypadku. Kiedyś próbowałem przekonać się do audiobooków, ale z dość marnym skutkiem. Być może kiedyś spróbuję czytać w ten sposób, jednak nie wiążę z tym sposobem większych nadziei :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Metoda również wydaje mi się ciekawa i z chęcią jej spróbuję. Chociaż również ciężko jest mi się przekonać do audiobooków. Nie wiem w sumie z jakiego powodu, chyba nie przepadam za tym, że ktoś mnie wyręcza w czytaniu. :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dość szybko czytam książki, a czasami wręcz "za szybko". Staje się to dla mnie problemem i zmuszam się do wolniejszego czytania, ponieważ są książki, w których chcę się rozsmakować, a automatycznie włącza mi się "gnanie". Im lepsza książka tym szybciej ją wchłaniam.
    Mocno zmusiłam się do zwolnienia czytając np. "Hakawati, mistrz opowieści" (Rabih Alameddine) lub Cykl "Północna droga" (Elżbieta Cherezińska).

    Nie skusiłabym się jednak na przedstawioną metodę, bo właśnie szkoda mi kupować książki w dwóch wersjach, gdy najczęściej w cenie audiobooka mogę kupić jedną lub dwie inne książki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jakiś czas temu również opublikowałam u siebie wpis dot. tej metody. I jak Ty, spróbowałam.
    Masz rację, co do ceny. Niestety tutaj jest minus.
    Ja stosuje te metodę przy bardzo grubaśnych książkach, dzięki czemu potrafiłam w 2-3 dni przeczytać np. 600/800 stron (pracuje zawodowo, wiec tylko wieczór wchodził w grę). Przeczytałam dzięki temu całą serię K. Bondy Cztery Żywioły oraz wczoraj skończyłam czytać Blackout.
    Postanowiłam "czytać" w ten sposób właśnie takie tęgie książki.
    Dodatkowo ja wcale się nie męczę. Potrafię tak przesłuchać 2 do 4 godzin na raz. I też myślałam, że będę się rozkojarzać, ale nic takiego się nie działo.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja stosuję tę metodę w przypadku lektur szkolnych, gdzie szczególnie zależy mi na zapamiętaniu jak największej ilości treści. Finansowy problem jest tutaj zażegnany, gdyż większość lektur można znaleźć na YouTubie. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Od bardzo dawna czytam tą metodą ebooki i jestem zadowolony, tylko, że ja stosuje lektora z telefonu i to mi nie przeszkadza. Mam czytnik Kindle a w telefonie aplikacje od Kindle, zakładam słuchawki i leci, szybkość x2. Wiem, że to nie jest lektor profesjonalny, ale dla mnie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.