Tak genialnej książki, to ja już dawno nie czytałam!
Bez dwóch zdań Ostatni dom na zapomnianej ulicy
ląduje z miejsca wśród najlepszych książek tego roku. Szczerze mam wrażenie, że
nic lepszego do końca grudnia już nie uda mi się przeczytać. A nawet śmiem
twierdzić, że przez kilka najbliższych lat nie przeczytam nic równie ciekawego
i tajemniczego, co wybije mi Ostatni dom z pamięci. To był prawdziwy
majstersztyk pod względem samego pomysłu, ale też wykonania. I to jest jedna z
tych opowieści, o których się nie zapomina. Wszystko ze sobą idealnie
współgrało i tworzyło historię, o której nic nie wiadomo, ale o której też –
mimo przeczytanych kolejnych rozdziałów – nie idzie się niczego dowiedzieć.
Żeby uzyskać jakiekolwiek rozwiązania trzeba to po prostu przeczytać do samego
końca.
To historia seryjnego mordercy, ale nie tylko. To
także opowieść o porwanym dziecku, zemście i śmierci. Oraz o pewnym zwyczajnym
domu na końcu zupełnie przeciętnej ulicy. Wszystkie te historie są prawdziwe, a
jednocześnie w każdej z nich kryje się kłamstwo…
Ta książka to jedna wielka nieoczywistość i
nieprzewidywalność. Sięgając po nią nie myślcie, że wiecie, czego się po niej
spodziewać. Nic nie wiecie, o niczym nie macie pojęcia, a Catriona Ward niczego
wam nie ułatwi i wcale nie pomoże odnaleźć się w jej pokręconej fabule.
Największym zaskoczeniem na początek jest rozdział napisany z perspektywy kota.
W tym momencie myślałam, że już nic bardziej zadziwiającego mnie w Ostatnim
domu nie spotka. Nic bardziej mylnego… Fabuła prowadzona jest z kilku
perspektyw, które na początku wydają się nie mieć ze sobą większego związku, a
przy okazji nie mają też większego sensu. Z czasem jednak dochodzą kolejne elementy
układanki, na które reagowałam jak nigdy przedtem – po prostu opadała mi
kopara. Dosłownie.
Uwielbiam tę książkę za wszystko i niczego bym w niej
nie zmieniła. Najbardziej urzekła mnie w niej ta tajemniczość i klimat budowany
trochę dzięki osobliwym bohaterom, ale też samemu domowi, który już na pierwszy
„rzut oka” zieje mrokiem. Bardzo dawno żadna książka nie pobudziła tak mojej
wyobraźni, a przy okazji też nie rozbudziła mnie do czytania i poznawania tej
historii jak najszybciej do końca. To też jedna z niewielu książek, do której
chcę wrócić – i to najlepiej już, teraz. Ciężko powiedzieć o niej coś więcej,
żeby nie popsuć nikomu zabawy z odkrywaniem wszystkich zakamarków na własną
rękę. Uwierzcie, że takich emocji, jakie dostarczy wam ta książka, nie
przeżyliście jeszcze nigdy.
To bardzo dziwna powieść, która z całą pewnością nie
wszystkich zachwyci tak jak mnie, ale warto wspomnieć jeszcze, że ma konkretny
kontekst, że ta historia dąży do konkretnych sytuacji w życiu codziennym części
społeczeństwa. Co ciekawe – na końcu tej książki znajduje się też bibliografia.
Samej autorce należą się ogromne brawa za wszystko co stworzyła, ale też za ten
kontekst. Wszystko jest uzasadnione, nic nie dzieje się przez przypadek.
Nie wiem w jaki sposób mogę was jeszcze zachęcić do
sięgnięcia po tę powieść. Gwarantuję wam, że niczego napisanego w tym stylu, z
tyloma tajemnicami jeszcze nie czytaliście. Po prostu sprawdźcie jaki sekret
kryje tytułowy ostatni dom na zapomnianej ulicy…
Czuję się zachęcona *-*
OdpowiedzUsuń