Dojrzałam do czytania thrillerów psychologicznych.
Pamiętam, jak jeszcze w ubiegłym roku narzekałam, że thrillery
psychologiczne są tak bardzo rozbudowane pod względem psychologii (tak, odkrycie
Ameryki), że tylko mnie nudzą, że nie potrafię się w nie zaangażować i skupić
na wątku kryminalnym, który zawsze był dla mnie najbardziej istotny i ciekawy. Ten
rok jednak rozpoczęłam mocnym wejściem właśnie w thrillery psychologiczne i
ogromną niespodzianką dla mnie samej było to, że jednak te powieści mogą mnie
wciągnąć bez reszty. Nic o mnie nie wiesz to jedna z lepszych książek z mocno
rozbudowanymi wątkami społeczno-obyczajowymi w moim prywatnym zestawieniu.
Chociaż nie można powiedzieć o tej powieści, że była
niezwykła czy niepowtarzalna, to jednak nie wyklucza jej znakomitości. Dla mnie
jej największą zaletą było odpowiednie wybalansowanie relacji międzyludzkich z
motywem kryminalnym tak, że jedno nakręcało drugie, jednocześnie nie męcząc
czytelnika. No i oczywiście ta opowieść była taka prawdziwa w przeżycia i
odczucia bohaterów głównych – zarówno te między sobą, ale też wywoływane na
skutek konkretnych wydarzeń – że aż chciało się to czytać i sprawdzić, jak Rebecca
i Paul poukładają sobie życie. Co ciekawe po skończeniu Nic o mnie nie wiesz
chciałam sprawdzić, kim jest autor i czy dostępne są jakieś inne jego książki –
nie oszukujmy się, chciałam je przeczytać, bo ta tak mi się spodobała i
przyniosła mi naprawdę mnóstwo czytelniczej satysfakcji. Okazało się, że E.G.
Scott to pseudonim literacki pary przyjaciół Elizabeth Keenan i Grega Wandsa, którzy
wspólnie pracowali nad tą powieścią. Mi osobiście bardzo dużo to wyjaśniło, a
przynajmniej tak sobie to tłumaczę, szczególnie w aspektach dopracowania
wizerunku, ale też zachowania głównych bohaterów. To takie moje osobiste
uprzedzenie, ale wydaje mi się, że autorzy popełniają mniej błędów przy
pracowaniu nad charakterem tej samej płci – po prostu wydaje mi się, że Elizabeth
pracowała nad Rebeccą, a Greg nad Paulem, stąd to doskonałe dopracowanie
osobowości i zachowań jednego i drugiego. Rebecca jest zdecydowanie bardziej
wyraźną postacią, chociaż ewidentnie słabszą psychicznie i dodatkowo użerającą
się ze swoimi natręctwami. Paul jest spokojniejszy, bardziej opanowany, ale
jego zachowanie wydaje się być przez to jeszcze bardziej podejrzane.
Tak naprawdę każdy kolejny rozdział tej powieści
sprawia, że jako obserwatorzy zaczynamy gubić się w tej sieci podejrzeń,
niedomówień, pikantnych momentów i dziwnych wydarzeń. Wszystko wydaje się być banalne, ale zapewniam, że takie nie jest! To totalnie
nieprzewidywalny rollercoaster, z którego para głównych bohaterów nie może już wysiąść.
Dla mnie tej książce niczego nie brakuje i nie pamiętam już kiedy ostatnio tak dobrze bawiłam
się przy thrillerze psychologicznym. Mimo braku zawrotnego tempa akcji ani na moment nie zabrakło mi zaangażowania!
A zakończenie tej historii jest bardzo
dramatyczne.
Tytuł oryginału: The Woman Inside
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 29 stycznia 2020
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz