21 stycznia

#454. Nic o mnie nie wiesz | E.G. Scott



Dojrzałam do czytania thrillerów psychologicznych.


Pamiętam, jak jeszcze w ubiegłym roku narzekałam, że thrillery psychologiczne są tak bardzo rozbudowane pod względem psychologii (tak, odkrycie Ameryki), że tylko mnie nudzą, że nie potrafię się w nie zaangażować i skupić na wątku kryminalnym, który zawsze był dla mnie najbardziej istotny i ciekawy. Ten rok jednak rozpoczęłam mocnym wejściem właśnie w thrillery psychologiczne i ogromną niespodzianką dla mnie samej było to, że jednak te powieści mogą mnie wciągnąć bez reszty. Nic o mnie nie wiesz to jedna z lepszych książek z mocno rozbudowanymi wątkami społeczno-obyczajowymi w moim prywatnym zestawieniu.

Chociaż nie można powiedzieć o tej powieści, że była niezwykła czy niepowtarzalna, to jednak nie wyklucza jej znakomitości. Dla mnie jej największą zaletą było odpowiednie wybalansowanie relacji międzyludzkich z motywem kryminalnym tak, że jedno nakręcało drugie, jednocześnie nie męcząc czytelnika. No i oczywiście ta opowieść była taka prawdziwa w przeżycia i odczucia bohaterów głównych – zarówno te między sobą, ale też wywoływane na skutek konkretnych wydarzeń – że aż chciało się to czytać i sprawdzić, jak Rebecca i Paul poukładają sobie życie. Co ciekawe po skończeniu Nic o mnie nie wiesz chciałam sprawdzić, kim jest autor i czy dostępne są jakieś inne jego książki – nie oszukujmy się, chciałam je przeczytać, bo ta tak mi się spodobała i przyniosła mi naprawdę mnóstwo czytelniczej satysfakcji. Okazało się, że E.G. Scott to pseudonim literacki pary przyjaciół Elizabeth Keenan i Grega Wandsa, którzy wspólnie pracowali nad tą powieścią. Mi osobiście bardzo dużo to wyjaśniło, a przynajmniej tak sobie to tłumaczę, szczególnie w aspektach dopracowania wizerunku, ale też zachowania głównych bohaterów. To takie moje osobiste uprzedzenie, ale wydaje mi się, że autorzy popełniają mniej błędów przy pracowaniu nad charakterem tej samej płci – po prostu wydaje mi się, że Elizabeth pracowała nad Rebeccą, a Greg nad Paulem, stąd to doskonałe dopracowanie osobowości i zachowań jednego i drugiego. Rebecca jest zdecydowanie bardziej wyraźną postacią, chociaż ewidentnie słabszą psychicznie i dodatkowo użerającą się ze swoimi natręctwami. Paul jest spokojniejszy, bardziej opanowany, ale jego zachowanie wydaje się być przez to jeszcze bardziej podejrzane.

Tak naprawdę każdy kolejny rozdział tej powieści sprawia, że jako obserwatorzy zaczynamy gubić się w tej sieci podejrzeń, niedomówień, pikantnych momentów i dziwnych wydarzeń. Wszystko wydaje się być banalne, ale zapewniam, że takie nie jest! To totalnie nieprzewidywalny rollercoaster, z którego para głównych bohaterów nie może już wysiąść. Dla mnie tej książce niczego nie brakuje i nie pamiętam już kiedy ostatnio tak dobrze bawiłam się przy thrillerze psychologicznym. Mimo braku zawrotnego tempa akcji ani na moment nie zabrakło mi zaangażowania!
A zakończenie tej historii jest bardzo dramatyczne.





Tytuł oryginału: The Woman Inside
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 29 stycznia 2020
Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.