Kilka historii o najstarszym zawodzie świata.
Napisanie dobrego reportażu to nie jest łatwa sprawa.
Trzeba się odpowiednio przygotować, przemyśleć pytania, znaleźć osoby chętne do
współpracy, zebrać materiały i stworzyć książkę jako całość, która zainteresuje
odbiorcę. Sam kontrowersyjny temat nie wystarczy, tu potrzeba czegoś więcej.
Ale na całe szczęście autorzy tego reportażu wiedzieli jak ugryźć temat, żeby
zwrócić na siebie uwagę, ale też utrzymać ją u czytelnika do ostatniej strony.
Prostytutki.
Tajemnice płatnej miłości to ciekawy reportaż w temacie, o którym w
zasadzie ani się nie mówi, ani się nie pisze. No ewentualnie od wielkiego
dzwonu, na portalach plotkarskich, ale to tylko gdy wybuchają seksafery z
udziałem polityków, celebrytów czy sportowców lub epizodycznie w filmach akcji
jako urozmaicenie. Pierwszy raz udało mi się tak dokładnie wgryźć w temat
prostytucji, ale też w kilka pokrewnych, które jak się okazało, czasami idą w
parze. Myślę tu chociażby o handlu ludźmi czy o narkotykach. Przyznam szczerze,
że reportaż Państwa Mieśnik bardzo mnie zaskoczył i mimo że porządnie
wprowadził mnie w ten trochę zakazany świat, to po przeczytaniu tego reportażu
nadal mam w głowie mnóstwo pytań. I nie mogę pozbyć się tego niedowierzania.
Bardzo zaciekawiła mnie forma tej książki – pojawiają
się zarówno rozmowy z osobami, które na co dzień uprawiają prostytucję,
fragmenty z różnych akt sądowych czy analizy. Wszystko tematycznie pogrupowane
w kolejnych rozdziałach, a przy okazji zachowana odpowiednia płynność między
kolejnymi tematami. Poza tym w reportażu pojawiło się kilka odniesień do tych
bardziej aktualnych celebryckich skoków w bok, a także małe porównanie biznesów
kiedyś i dzisiaj. Mam wrażenie, że odniesienia do konkretnych osób, które znamy
z gazet czy telewizji dają większe poczucie tego, że ten specyficzny rodzaj
biznesu kwitnie tuż obok nas nieświadomych niczego. I oczywiście mogłabym się
przyczepić, że w reportażu pojawiły się wątki, które można było dalej
pociągnąć, opowiedzieć o nich nieco więcej. Jednak myślę, że w tym konkretnym
przypadku urywanie ich nie zrobiło większej krzywdy książce, a może zostawiło
autorom furtkę, do napisania kolejnej książki w tym temacie.
To książka, którą czyta się szybko, chociaż nie
powiedziałabym, że temat jest wybitnie łatwy. Myślę, że niektóre fragmenty –
szczególnie te dotyczące handlu ludźmi, hierarchizowania kobiet i opisujące
brutalność, której na co dzień doświadczają – dają do myślenia. Do momentu
przeczytania reportażu Mieśniaków, nie miałam pojęcia, że prostytucja działa na
tak szeroką skalę, że to wszystko dzieje się pod naszymi nosami. Okazuje się,
że prostytucja może mieć różne formy, może wiązać się z brutalnością, ale też
może być czymś przyjemnym, nawet dla kobiety świadczącej takie usługi. To
trochę taka słodko-gorzka opowieść o osobach, które mniej i bardziej świadomie
weszły w ten biznes, mając różne wyobrażenia i motywy. Do tej pory prostytucja
kojarzyła mi się wyłącznie z biedotą, z ostatnią deską rachunku, dzięki której
można związać finansowo koniec z końcem. Ten reportaż uświadomił mi, że owszem,
może się tak zdarzyć, ale wcale nie jest to częsty przypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz