13 października

#543. Niewybaczalne | Izabela Janiszewska


Uwielbiam tę książkę, ale zarazem jej nienawidzę.

 

Janiszewską miałam okazję internetowo poznać jeszcze zanim zaczęła pisać książki. I to, co mogę teraz wam powiedzieć, to to bardzo niepozorna kobieta była. W życiu bym nie powiedziała, że mogłaby stworzyć tak skomplikowaną i rozbudowaną pod względem wątków kryminalnych serię, którą debiutowała. Nie, żeby jako kobieta nie mogła, ale po prostu spodziewałam się po niej czegoś delikatniejszego. A teraz – po Niewybaczalne – zbieram szczękę z podłogi i zastanawiam się, co jeszcze w sobie skrywa!

 

Jej najnowszy thriller należy do tych książek, które czy chcesz, czy nie chcesz, to prawdopodobnie i tak zostanie Ci gdzieś tam w pamięci. Z jednej strony ją za to uwielbiam, a z drugiej nienawidzę. Tym razem Janiszewska posunęła się w swojej fabule do zadania krzywdy istocie najbardziej bezbronnej – dziecku. Wydarzenia umiejscowiła w bardzo zamkniętej, małomiasteczkowej społeczności, więc jak na tacy mamy podanych wszystkich prawdopodobnych sprawców zbrodni. I zaczyna się gonienie własnego ogona i szukanie wyjaśnienia.

 

Ogromną zaletą tego thrillera są elementy obyczaju zgrabnie wprowadzone w fabułę. Dzięki tym wstawkom poznajemy losy bohaterów, ale także związki i relacje, które nadają całej historii jeszcze bardziej dusznego i tłocznego charakteru. W tym przypadku nie były one przytłaczające, a wręcz przeciwnie, z ciekawością poznawałam kolejne epizody z życia konkretnych postaci. Druga sprawa, że fabuła poprowadzona została na dwie osie czasowe, więc nie dość, że mamy pogląd na rzeczywistość i teraźniejsze wydarzenia, to jeszcze stopniowo dowiadujemy się, co właściwie działo się w przeszłości. Autorka wykorzystała to też do budowania napięcia i wprowadzania cliff hangerów na koniec rozdziałów. Nie zabrakło też brutalności, którą bardzo lubię, ale wykorzystaną na dziecku, za czym w ostatnim czasie nie przepadam. Od kiedy jestem matką bardzo ciężko przychodzi mi czytanie o takich zbrodniach, bo moja wyobraźnia szybko zaczyna szaleć i za bardzo, za łatwo we wszystko się angażuję. Cała ta historia została zbudowana na kreacji autorki wokół prawdziwych wydarzeń, a do sprawy, o której wspomina Janiszewska, koniecznie muszę zajrzeć z czystej ciekawości.

 

Janiszewska odwaliła tutaj kawał dobrej roboty i trzeba przyznać, że to thriller, który wstrząsa i prześladuje od pierwszej strony. Nie można o nim zapomnieć z ciekawości, póki się nie rozwiąże tej brutalnej zagadki. A później... no cóż, też nie można o nim zapomnieć, bo ta historia po prostu nie chce wyjść z głowy. Bo jak można zrobić taką krzywdę dziecku? I tak jak bardzo lubię trylogię Janiszewskiej, tak uważam, że tym razem przeszła samą siebie. Bardzo wysoko postawiła sobie poprzeczkę i ja już zacieram ręce na jej kolejne książki, jeżeli tak to ma wyglądać!





Wydawnictwo: Czwarta Strona Kryminału
Data wydania: 13 października 2021
Moja ocena: 9/10
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.