20 marca

#517. Fatalne kłamstwo | Valerie Keogh


Sami musicie się przekonać, czy to książka w waszym typie.

Jedni ją bardzo chwalą, inni strasznie narzekają. Nie wiadomo komu do końca ufać. Ja się bałam Fatalnego kłamstwa. Miałam obawy, że będę należała jednak do tego grona, które z nią się nie polubiło. Jak ostatecznie było?

 

Powiedziałabym, że ta książka dzieli się na dwie części o różnym tempie i w różny sposób angażujące czytelnika. Pierwszą, w której w ogóle nie wiadomo o co chodzi. Gdzie zostajemy wrzuceni w świat trzech kobiet, poznajemy je w wersji z przeszłości i dwadzieścia lat później. Wszystko jest dość chaotyczne, a ja osobiście miałam wrażenie, że autorka chciała streścić za dużo i za szybko, przez co zrobiło się spore zamieszanie. To część bardzo obyczajowa, w której Keogh mocno kreśli podłoże do tego, co ma wyjść na jaw w drugiej części. Łączy tutaj swoje bohaterki, pokazuje ich życie prywatne, ale też przedstawia je z perspektywy zawodów, które wykonują. No i wspominana druga część, która moim zdaniem ratuje wszystko. W której nagle wydarzenia nabierają tempa, a kropki zaczynają się ze sobą łączyć. Najważniejszy okazuje się być przekaz całej tej historii. Sposób jej przekazania pozostawia wiele do życzenia, ale wydarzenia i konsekwencje pewnych czynów całej trójki nie dość, że zostają w głowie na dłużej, to sprawiają, że zatrzymujemy się na chwilę w całym tym chaosie i zastanawiamy się nad swoimi kłamstwami, nad tym dokąd nas doprowadziły.

 

Nie nazwałabym tej powieści thrillerem, a dramatem. Autorka skupiła się na warstwie obyczajowej i relacjach międzyludzkich, a jakiejkolwiek akcji i dreszczyku emocji było tu niewiele. Myślę, że stąd sporo negatywnych głosów na jej temat – dostajemy obietnicę, której wydawca do końca nie spełnia.  Jeżeli miałabym ocenić thriller, to był dość słaby  – mało się działo i akcja była taka rozmemłana. Dramat oceniłabym dużo lepiej, bo już sama koncepcja tego kłamstwa, które mimo upływu lat nadal gdzieś tam gniecie, jest wystarczająco ciekawa i bardziej pasująca do takiego charakteru treści. No i to dramatyczne, niespodziewane zakończenie, po którym musiałam się przez chwilę zastanowić co się właściwie wydarzyło. Ostatecznie nie uważam, że to była wyjątkowo zła książka, ale też nie okazała się wybitnie dobra. Mam wrażenie, że wydawca sam sobie trochę strzelił w kolano tak mocno definiując tę książkę jako thriller. Więc ostatecznie polecam wam przeczytanie tej powieści, ale z nieco bardziej otwartą głową, żeby tych zawodów było jak najmniej.






Tytuł oryginału: The Three Women
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 24 marca 2021
Moja ocena: 6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.