Takie książki przywracają wiarę w ludzi i w ich kreatywność.
Wydawałoby się, że pomysły na fabułę w gatunku
kryminałów zostały już wymiętoszone i wyużyte na każdy możliwy sposób.
Piotrowski w Piętnie i teraz, już kolejny raz, w Sforze pokazał, że jednak
nadal można stworzyć powieść, która na tle pozostałych będzie oryginalna,
ciekawa i wyryje się chociaż trochę w pamięci czytelnika. Strasznie cieszy
mnie, kiedy wpadam na powieści rodzimych autorów, które są tak znakomite i
które podważają przekonanie niektórych, że polski autor, to gorszy autor. A
jeżeli macie takie zdanie, to przeczytajcie Piętno. Ja po przeczytaniu
pierwszego tomu serii prawie wyszłam z siebie z ciekawości, co będzie dalej,
jakie przygody i niebezpieczeństwa spotkają bohaterów w kolejnej części. I mimo
tego, że moje oczekiwania do Sfory były ogromne, Piotrowski totalnie im
sprostał i pozostawił znowu niedosyt, z którym muszę żyć do publikacji kolejnej
książki.
Nie wiem dokładnie sama o co chodzi, ale Piotrowski
ma jakiś taki swój specyficzny styl, który sprawia, że jego powieści są
niewiarygodnie klimatyczne. Jest w nich mnóstwo mroku i tego mojego ulubionego
oniryzmu, że nie do końca wiadomo, czy to jawa, czy to sen bohatera. W tym
wszystkim mamy postaci, które może są trochę schematyczne, ale tylko trochę, i
nadal idealnie komponują się z fabułą. Piętno posłużyło autorowi do wykreowania
takiej solidnej podstawy całej tej kryminalnej serii – zarówno jeżeli chodzi o
przedstawienie relacji między bohaterami, nakreślenie jakiś bardziej prywatnych
problemów, ale też patrząc już na samą fabułę. I mimo że nie jestem fanką
kryminałów, w których jednym z głównych wątków stają się osobiste przeżycia
bohaterów, tak Piotrowski przekonał mnie, że tu po prostu ważny jest sposób
przedstawienia i odpowiednie połączenie kropek.
I tak jak początkowo wydawało mi się, że drugi tom
będzie przedstawiał oddzielną historię, tak szybko przekonałam się, że to mogłoby
być za łatwe. Sfora jest mocną kontynuacją Piętna, więc bez poznania wydarzeń z
pierwszego tomu sporo będziecie musieli się domyślać, co osobiście bardzo
odradzam. Całość czytana w odpowiedniej kolejności dodaje zdecydowanie więcej
tajemniczości i satysfakcji z lektury. Już nie wspomnę o tym, że właśnie wtedy
mamy zachowany też odpowiedni ciąg przyczynowo skutkowy i wszystko wydaje się
być bardziej logiczne. Tak jak pierwszy tom serii totalnie mnie wciągnął, tak
drugi sprawił, że po prostu oniemiałam z wrażenia. Pierwsza sprawa, że ten
pomysł na fabułę był po prostu genialny, druga, że Piotrowski tak zmyślnie
wszystko połączył, a trzecia, że to po prostu wszystko idealnie do siebie
pasuje. No dla mnie to kryminalna seria marzeń. Już dawno nie trafiły mi się
książki, przy których tak bardzo piałabym z zachwytu.
Piętno i Sfora na pewno pojawią się w topce
zestawienia najlepszych książek tego roku, a sam Piotrowski będzie jednym z
większych odkryć. To seria, którą zdecydowanie trzeba przeczytać, jeśli lubi
się takie kryminalne klimaty z rzeczywistymi postaciami, ale z wydarzeniami,
które jakby lekko balansowały na granicy prawdy i snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz