10 września

Czy będę czytać pierwsza?





W ostatnim czasie w blogosferze książkowej pojawiło się małe zamieszanie związane z uruchomieniem nowej platformy – czytampierwszy.pl. Jeżeli jeszcze nie wiecie „Czytampierwszy.pl to pierwsza w Polsce nowoczesna platforma dla czytelników, którzy chcieliby w zamian za pisanie uczciwych recenzji, przedpremierowo otrzymywać egzemplarze nowości wydawniczych. A wszystko przy całkowitym braku formalności związanych z kontaktem z wydawcą.” [https://czytampierwszy.pl/] To tak w wielkim skrócie, ale chodzi o to, że za publikacje recenzji w sieci otrzymuje się punkty, które później można wymienić na książki.

Zdania odnośnie idei działania portalu są bardzo podzielone – jedni uważają wprowadzenie go za coś genialnego, inni są mu całkowicie przeciwni. Przez dłuższy czas sama byłam przeciwko wprowadzeniu takiej formy „współpracy z wydawcą” i otrzymywania egzemplarzy recenzenckich, bo jednak warunki, które zaoferowano blogerom w zamian za otrzymanie darmowej książki, dla mnie są nie do przyjęcia, a dodatkowo znacznie bardziej preferuję bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Powstała mała afera, w której niejeden bloger zabrał już głos – sama nawet chciałam opowiedzieć o moim niezadowoleniu – ale po opublikowanym przez jedyne (póki co) współpracujące z portalem wydawnictwo wszystko mi przeszło.

Zawsze jest tak, że w momencie, kiedy na rynku pojawia się coś nowego, do tej pory nieznanego, budzi to duże zainteresowanie, więc nie ma się co dziwić, że blogerzy nieustannie mówią o działaniu portalu, wspominając przy tym o wyzyskach i braku szacunku dla pracy blogera. Wydaje się, że mają oni dużo racji, bo publikowanie recenzji na siłę, gdzie się da w zamian za kilka punkcików i ewentualną możliwość wymiany ich za jedną książkę dla mnie też jest śmieszne. Ale – z oficjalnego pisma Wydawnictwa SQN – wynika, że portal kierowany jest „do nowych blogerów i recenzentów, którzy dotychczas nie mieli możliwości nawiązania współpracy z wydawnictwami”. Nie bardzo jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w tym wypadku wydawca musiał tłumaczyć się za portal i nigdzie na stronie czytampierwszy.pl nie można znaleźć takiej informacji (a przynajmniej ja jej nie znalazłam), że kierowany jest on do nowych blogerów. Jedno niedopatrzenie, a wywołało burzę w sieci.


Jak dla mnie pismo SQN wiele wyjaśniło i sprawa wydała się bardziej znośna niż przedtem, a nawet powiem, że wydaje mi się to bardziej logiczne. Na pracy portalu najwięcej zyskają wydawcy, którzy prawdopodobnie nie będą już zasypywani toną maili o możliwości nawiązania współpracy od tych „najświeższych” blogerów, a i osoby nowe w blogosferze będą mogły na tym skorzystać bez konieczności kontaktu z wydawcą. Czy nadal uważam to za wyzysk i brak szacunku? Nie, bo potrafię postawić się teraz w miejscu tych nowych blogerów, marzących o książkach za darmo i recenzowaniu ich – sama jeszcze nie tak dawno zaczynałam, więc pamiętam radochę z tych nowych egzemplarzy – i zestawiając to z zasięgami, które byłam w stanie wtedy osiągnąć, taka współpraca wydaje się całkiem sprawiedliwa.

Chociaż mam też małe obawy odnośnie takiej współpracy i mam wrażenie, że taka jej forma może przynieść wiele negatywnych skutków. Wydawcy czasami marudzą, że blogowanie o książkach stało się modne, a kolejne strony recenzenckie pojawiają się jak grzyby po deszczu. Sądzę, że brak weryfikacji stażu blogera oraz jakości jego recenzji sprawi, że tych stron będzie pojawiać się jeszcze więcej (za publikację recenzji na blogu otrzymuje się najwięcej punktów na portalu, stąd taki mój wniosek). No ale to już nie moje zmartwienie.

Okazuje się jednak, że blogerzy, którym nie pasują warunki współpracy z portalem czytampierwszy.pl wcale nie muszą z niego korzystać, a mogą dalej współpracować z wydawcą tak jak do tej pory – w kontakcie bezpośrednim, przez maile. Czy ta wiadomość coś zmienia? Dla mnie bardzo dużo, bo portal staje się dla mnie zupełnie obojętny. Nie będę z niego korzystać, nie będę się tam rejestrować, ale na tym etapie nie będę też go krytykować. Jest jeszcze sporo niedopracowanych elementów w działaniu portalu, o których dzięki Wam się dowiedziałam, ale mam wrażenie, że to kwestia czasu i niedługo pojawi się jakieś nowe, prawdopodobnie lepsze, rozwiązanie sytuacji – głównie myślę o tych nieszczęsnych książkach w wersji elektronicznej, które dostępne są jedynie do czytania przez przeglądarkę internetową.


Będę Wam bardzo wdzięczna, jeżeli zdecydujecie się zostawić pod tym postem komentarz, w którym opiszecie swoje odczucia odnośnie pracy portalu czytampierwszy.pl. Dajcie znać czy planujecie z niego korzystać i jaki jest Wasz stosunek do tego „wyzysku” blogerów.


40 komentarzy:

  1. Nie współpracowałam z SQN, więc portal na początku bardzo mnie zainteresował. Lubię to wydawnictwo i książki, które ma w swojej ofercie. Niestety będąc raczej w grupie "średnich blogów" nie miałam szansy nawiązać z nimi współpracy. Tak więc zarejestrowałam się, zobaczyłam co jest dostępne i wymieniłam punkty na "Wrota Obelisków" - oczywiście wersję elektroniczną. Moje zdziwienie gdy zamiast pdf, mobi czy epub dostałam tą dziwną stronę na przeglądarce było ogromne. Pracuję, uczę się i mam ograniczony czas, który z pewnością nie przeznaczę na kilka godzin siedzenia przy komputerze i czytania. Podejrzewam, że dużo osób ma podobne odczucia do czytania w takiej formie i raczej taka wersja książki ich odrzuca. W momencie, w którym by dostać punkty, których starczy na wersję papierową musiałabym przeczytać pewnie kilka takich ebooków, albo nie wiem - iść do sklepu, kupić kilka książek i dodać recenzję tylko po to by mieć jakiś start na tej platformie, sprawia że raczej sobie daruję zabawę z tą stroną. Trochę szkoda, że nie ma widoczniejszej informacji czym dla nich jest forma elektroniczna. Ogólnie trochę to też krzywdzące dla bloggera, że za swoje recenzję, zdjęcia i cały czas, który poświęci na promocję książki, otrzymuję tylko link do strony przeglądowej, na której może ją czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet po poniższych komentarzach widać, że dużo osób jest zniesmaczonych taką, a nie inną wersją tej książki elektronicznej. Masz rację, wydawnictwo przede wszystkim powinno zaznaczyć, jak wygląda ta książką (że nie jest to ani pdf, ani epub, ani mobi), bo ja będąc na Twoim miejscu pewnie żałowałabym, że ją wzięłam - właśnie z tego względu, że już wolałabym wersję papierową niż takiego linka...

      Usuń
  2. Dwie strony kultury: to nie do końca tak, bo Issuu jest dość znaną platformą, która ma swoje aplikacje na telefon. Tracą na tym głównie użytkownicy czytników. I podejrzewam też, że samo wydawnictwo, bo tak samo jak znane jest Issuu to i znane są Issuu downloadery... także przedpremierowy pdf bez problemu może powędrować po sieci.

    Co do samego portalu, to: 1. nie muszę mieć bloga 2. mogę mieć bloga, który dopiero raczkuje i to jest w tym fajne. Co do wyzysku blogerów, to zupełnie się nie zgodzę, wyzysk jest wówczas, gdy ktoś Cię do czegoś zmusza, a nikt nikomu nie każe korzystać z tego portalu.

    Poza tym zarejestrowałam się na nim i już dostałam dodatkowe punkty "bo był piątek". Nie jest więc tak źle jak wygląda na pierwszy rzut oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzałam jak to wygląda na moim telefonie i niestety nic ciekawego. Moje oczy nie wytrzymałyby takiej przygody, a też nie po to mam czytnik by męczyć wzrok na takich urządzeniach.

      Usuń
    2. Co do Issuu - nie znam się, więc się nie wypowiem.

      Nie napisałam bezpośrednio o tym, że bloga mieć nie trzeba, ale za publikację na blogu otrzymuje się najwięcej punktów, stąd moje założenie, że większość i tak zdecyduje się na założenie swojej strony (jeśli jeszcze jej nie ma). Bo z tymi punktami może być jednak różnie, chociaż fajnie, że decydują się na takie akcje o których piszesz. Napisałam też, nie uważam tego za wyzysk :) bo nikt mnie do tego nie zmusza, a jak się okazało, portal nie jest jedyną możliwością współpracy z wydawnictwem.

      Usuń
    3. Założyłam konto, przeglądnęłam i . . . chyba na tym się skończy, bo zwyczajnie nie chce mi się w to bawić ;) Egzemplarze recenzyjne nie są dla mnie aż TAK ważne, ale kto wie, może kiedy w portalu pojawi się książka, na której naprawdę będzie mi zależeć wrócę z podkulonym ogonem?

      Usuń
    4. CoZaBadziewnyCzytacz czy koniecznie z podkulonym ogonem? To chyba kwestia dopracowania wszystkich niuansów i bardziej skuteczne przyciągnięcie czytelników, którzy zechcą korzystać z tego portalu. Teraz nie robią nic wyjątkowego, więc i nie ma potrzeby współpracować na takich warunkach ;)

      Usuń
    5. To prawda, poczekamy, zobaczymy ;) Swoją drogą, ciekawa jestem co o tym myślą inne wydawnictwa. Bo portal raczej ciężko będzie utrzymać przy jednym współpracującym wydawnictwie.

      PS. Teraz zauważyłam, że zamiast 'nowy komentarz' kliknelam 'odpowiedz'! Przepraszam za zaburzenie wątku ;)

      Usuń
  3. Ja się zarejestrowałam z czystej ciekawości, żeby zobaczyć o co tyle szumu i zapragnęłam przeczytać "Prawdodziejkę". Poczułam się trochę oszukana, bo zamiast e-booka w jakimś konkretnym formacie dali mi link do czytania w przeglądarce, a nie mam czasu ślepić przed ekranem. Spróbowałam i po tej jednej książce odpuszczę, chyba że jakoś ten portal dopracują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że nie jesteś jedyna. Ciekawa jestem ile osób nabrało się na tę "wersję elektroniczną" :|

      Usuń
  4. Dla mnie jako raczkującego blogera to super okazja bo od dawna chciałam przeczytać książki Jemisin, ale "hajs się nie zgadzał". Teraz mam możliwość przeczytania w zamian za recenzję, którą i tak bym napisała jak tylko wpadłaby mi w ręce. :P Forma elektroniczna jest uciążliwa, no ale może z czasem portal zaproponuje coś więcej. Pożyjemy, zobaczymy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie o to chodzi, żeby ułatwić współpracę początkującym blogerom :) fajnie, że jednak ktoś na tym skorzysta!

      Usuń
  5. O portalu dowiedziałam się dopiero z Twojego wpisu. Współpracuję już z kilkoma wydawnictwami i nie ukrywam, że cały czas z chęcią nawiązywałabym kontakt z nowymi i starała się uzyskać większe grono odbiorców, ale nie wiem czy ten portal mi to zapewni. Pewnie będę musiała się wczytać dokładnie w ich regulamin. Może ich działanie nie opiera się na wspomnianym "wyzysku", ale niestety coraz więcej nowych blogów, na które trafiam nawet nie jest pisanych poprawną polszczyzną albo przedstawiają sparafrazowane streszczenie książki, które można znaleźć na okładce. Obawiam się, że takie osoby będą się tam przede wszystkim rejestrowały, tylko po to, żeby masowo zdobywać nowe egzemplarze, których nawet później nie czytają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim skromnym zdaniem raczej Ci tego nie zapewni. Nie jestem przekonana czy jakieś inne wydawnictwo zdecyduje się w ogóle wejść we współpracę z tym portalem. Wiesz, ja rozumiem, że każdemu się może zdarzyć, że popełni literówkę, bo i mi się zdarza, ale niestety poza tym, że poziom tych nowych blogów jest śmieszny (oczywiście nie mówię o wszystkich, bo zdarzają się perełki), to jeszcze dzieciaki zaczynają to robić, żeby nachapać się za darmo nowych książek...

      Usuń
    2. Doczytałam ich regulamin, konta użytkowników są tajne i nikt nie widzi recenzowanych książek, zatem nie warto się rejestrować, jeśli komuś zależy na zbudowaniu relacji z innymi recenzentami. A co do nowych blogów, jasne, każdemu zdarzają się błędy, ale nie tylko o darmowe książki tu chodzi.

      Usuń
  6. Sama byłam szczerze zaskoczona, gdy po raz pierwszy usłyszałam o tym portalu. Trochę zaskoczył mnie fakt,że tak naprawdę każdy ma tam okazję dostać książkę za darmo - na równi osoba doświadczona w tym temacie z tą świeżą. I wcale nie chodzi im tutaj o to, że nie dałabym nikomu poza blogerami dostępu do egzemplarzy recenzenckich, ale wydaje mi się, że przydałaby się jednak weryfikacja nowych recenzji pod względem merytorycznym... Ale to już na szczęście zupełnie nie moja sprawa. Ja w każdym razie też nie mam zamiaru się rejestrować - nie potrzebuję "darmowych" książek jak tlenu, a obecna współpraca z wydawnictwami raczej mi wystarcza ;)


    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie przez to, że każdy ma dostęp do egzemplarzy finalnych, często przed premierą, inne wydawnictwa w to nie wejdą - a przynajmniej nie te największe, najbardziej znane. Ja też przeszłam na tryb olewania tego tematu - jak nie chcą mi dać książki to trudno, nie moje małpy nie mój cyrk.

      Usuń
  7. Uważam tak: róbta co chceta. Nie będę korzystał z tego portalu, bo nie chcę, ale też nie będę nikomu tego odradzał. To dobra sprawa dla tych mniej znanych blogerów, którzy dopiero zaczynają i rozumiem, że oni mogą rzucić się na te książki. Na pewno zaczną pojawiać się blogi tylko po to, aby mieć więcej punktów. O wyzysku chyba też nie można mówić, bo przecież nie trzeba się rejestrować i w każdym momencie można zrezygnować z takiej współpracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, wyzyskiem nazwać to ciężko, bo albo się na to decydujemy, albo nie. Mimo wszystko źle to wyglądało, kiedy jeszcze nie podano tej informacji, że wydawnictwo nie ogranicza się tylko do tej formy kontaktu. Jednak poniekąd wydaje mi się, że to gaszenie pożaru (jak to ktoś dziś idealnie ujął), który w ostatnich dniach pojawił się na ig i fb za sprawą tego portalu.

      Usuń
  8. Ciekawy artykuł mówiąc wiele. Przyznam szczerze, że miałam okazję wspołpracowac z SQN, ale po akcji Kuby Ćwieka zdechło wszystko, teraz zgłaszam się tylko po konkretne tytuły, ale coś sie jednak zmieniło.
    Odnośnie portalu czytampierwszy - zrobiło mi się z jednej strony miło, że otwieraja coś takiego, z drugiej zaś po głębszym przemysleniu stwierdziłąm, że tak jak TY napisalaś "Bedą wyrastac jak grzyby po deszczu" nowe strony blogerskie.
    Nie uważam, że pisze jak mistrz literatury, bo tak nie jest, jednak sądzę, że jeżeli ktoś po kilku recenzjach nie widzi swoich błędów ortograficznych, stylistycznych czy pisze recenzję słabo to powinien sobie odpuścić blogerstwo, odpocząć, poznać podstawy i zacząć od nowa. Zaś dzięki temu portalowi może się okazać, że piszący słabo bedzie wrzucał kolejne posty z recenzjami, które są po prostu... złe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie współpracowałam na tyle dużo z SQN, żeby wiedzieć o jaką akcję Ćwieka chodzi. Zechcesz wyjaśnić, bo w sumie ciekawi mnie to.
      Ja po sobie mogę powiedzieć, że nadal brakuje mi dużo do tego, żeby pisać dobrze, ale w porównaniu z tym, co prezentowałam sobą w pierwszych recenzjach to jest przepaść. No ale wydaje mi się, że robiąc coś z pasji jakoś mimo wszystko uczymy się, wprawiamy i wreszcie wychodzi to coraz lepiej. Ale problem pojawia się, kiedy robimy coś na odwal, żeby dostać książkę za darmo. Nie mam pojęcia jak to będzie. Teraz wydawnictwo zauważyło, że grunt pod stopami im się osuwa, bo blogerzy wywołali burzę, i dopiero teraz zaczęli coś robić i tłumaczyć.

      Usuń
  9. Idea portalu tego fajna, ciekawa i świeżość wprowadza. Ale z drugiej strony kupiłam U nich książkę, wersja elektroniczna i... Jestem rozczarowana, dostałam jakiś link i tam jest książka. Przestałam tam zaglądać bo to jest żenada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, fajnie, że coś nowego jednak się pojawiło! A chyba najwięcej osób przejechało się właśnie na "elektronicznej" wersji książki...

      Usuń
  10. Ostatnio (może tydzień temu) zarejestrowała się na portalu. Dotychczas moje zgłoszenie nie zostało zaakceptowane. Byłam bardzo ciekawa działania portalu, pomysł niekonwencjonalny, więc czemu nie? Niestety opinie użytkowników już mnie wystarczająco zniechęciły. Postawie na bezpośredni kontakt z wydawcą, wolę jednak rozmawiać z człowiekiem, a nie maszyną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj się zalogować - wczoraj się zorientowałam że portal aktywuje konta, ale już o tym nikogo nie powiadamia. Też czekałam jak głupia ;)

      Usuń
    2. Przyznam, że jesteś już chyba trzecią osobą, która mówi mi o tym problemie, że zgłoszenia nie są akceptowane i trzeba na nie sporo czekać. Może @CoZaBadziewnyCzytacz ma rację i portal aktywuje się automatycznie - ja nie mam tego problemu, bo w ogóle się nie rejestrowałam ;)

      Usuń
  11. Założyłam konto, porozglądałam się i poprosiłam o jego usunięcie. Gdyby można było dodawać teksty napisane przed czwartym września, to pewnie już zamowiłabym tam książeczkę. W eBooki, do tego takie online, żeby nazbierać punktów na finalny, bawić się nie będę. Po prostu sobie tę "Rdzę" kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najrozsądniejsze wyjście :) chociaż nawet nie wiedziałam, że nie można wcześniejszych recenzji publikować...

      Usuń
  12. Osobiście nie mam zamiaru korzystać z tej strony. Jestem już za "stara" na takie zabawy w punkty, ebooki i itp. Zerknęłam tam, ale konta nie zakładałam. Może i powstaną nowe blogi - był już taki ogromny wysyp w minionych latach - ale szybko blogerzy rezygnowali. Tak naprawdę prowadzenie bloga wymaga poświęceń i czasu.A jeśli wydawnictwom nie zależy na konkretnej ocenie tylko darmowej reklamie - niech robią jak chcą. Mi na egzemplarzach nie zależy - dostane to czytam - nie to nie.Nie staram się o współprace bo one są meczące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współprace stają się coraz bardziej męczące, ale przez wymagania wydawców. Blogerzy na to pozwalają, więc wydawca z tego korzysta - prosta sprawa. I też się uważam za za starą, więc dałam sobie spokój ;)

      Usuń
  13. fajnie, że wyjaśnili, iż chodzi o początkujących blogerów. tylko... wydaje mi się, że ta informacja pojawiła się tylko z powodu krytyki ze strony doświadczonych blogerów. dlaczego zamiast wcześniej zaznaczać, że to portal dla początkujących, reklamowali się gdzie się da? nie uważam, że po dwóch latach pisania o książkach (również dla SQN) jestem w gronie tych początkujących blogerów, do których skierowany jest portal, a wiesz co? w piątek przed jego startem dostałam emaila z zaproszeniem do zalogowania się tam i recenzowania ich książek za jego pośrednictwem :) taka ciekawostka :) więc chyba założenia były inne, a w zderzeniu z rzeczywistością wyszło tak jak wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie to wygląda tak, jakby starali się ugasić pożar. A to o czym piszesz jest bardzo ciekawe, bo nikt wcześniej nie mówił o mailu zapraszającym do współpracy. Mi się odechciało z nimi współpracować już jakiś czas temu, nawet jak jeszcze nie było portalu w planach. Coś zaczęło się komplikować, pojawił się jakiś dziwny chaos, więc sobie odpuściłam, teraz widzę, że chyba dobrze zrobiłam.

      Usuń
    2. Więcej osób dostało tego emaila, bo to była typowa wiadomość skierowana do wielu osób, z informacją o ich nowej książce, o tym, że egzemplarze recenzyjne będą dostępne za pośrednictwem właśnie Czytampierwszy i że czekają tam na mnie. może email omyłkowo do mnie trafił ale i tak po całym zamieszaniu zrobiło mi się przykro...

      Usuń
    3. Potwierdzam, ja też dostałam taki mail, a nie powiem, że jestem początkująca... Zwłaszcza, że zrobiło mi się przykro, że muszę hmm brać udział w jakimś wyścigu szczurów. Ostatnio jakoś nawet zrezygnowałam ze współprac, bo czuję się przemęczona.

      Usuń
  14. Ja jestem zarejestrowana w portalu i jako bloger współpracujący wcześniej z wydawcą nie miałam problemu by uzyskać dostęp do tych książek, które mnie interesowały. Mam także informacje iż format e-booków ma się zmienić. Według mnie trzeba poczekać, zarejestrować się jeśli ktoś ma wątpliwości i wypowiadać się dopiero po skorzystaniu z tej formy. I tak ma kilka Wad, ale co tego nie ma. To Nasz wybór czy skorzystamy. Sama nie współpracuję z kilkoma wydawcami i księgarniami, które chciały bym jeszcze więcej robiła w ramach barteru. Mnie w tej aferce najbardziej denerwują dwa aspekty. Po pierwsze spora grupa osób wypowiada się nie znając przepisów. Druga to oburzenie, że wydawca nie odpisuje kilka dni na e-mail. Może ma dużo roboty, a mało jest pracowników? Wystarczy poczekać i uzbroić się w cierpliwość, a nie denerwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co można zauważyć w powyższych komentarzach, niektórzy zarejestrowali się i skorzystali z tej formy książek elektronicznych, a teraz mają wątpliwości odnośnie dalszej współpracy. Moim zdaniem brak informacji, jak wygląda taka "forma elektroniczna" był trochę strzałem w kolano, bo portal zniechęcił do siebie część blogerów już na starcie. Jak się zmieni, może zdecydują się wrócić.
      Wypowiadają się nie znając przepisów czego? Chodzi o zasady funkcjonowania portalu?

      Oburzenie, że wydawca nie odpisuje to moim zdaniem temat rzeka. Blogerzy co prawda się roszczeniowi i czują się urażeni, gdy ktoś im nie odpisuje (nie chcę generalizować, więc dodam, że nie wszyscy są roszczeniowi). Ja sama nie lubię kiedy wydawca mi nic nie odpisuje, ale z tego względu, że nawet wtedy nie mam pewności czy moją wiadomość odczytał. Jestem w stanie zrozumieć, że niektóre wydawnictwa mają niedużą załogę i czasu czasami im brakuje, ale trzeba przyznać, że są wydawcy, którzy nie odpisują w ogóle - nie i już.

      Usuń
  15. Dzięki za ten post, bo do tej pory wiedziałam, że powstało coś takiego, jak czytampierwszy.pl i że kręci się wokół tego afera w blogosferze, ale jakoś nie miałam ochoty przedzierać się przez nią, żeby zobaczyć, co w trawie piszczy. Chociaż prowadzę bloga ponad półtora roku, liczba wyświetleń nie powala, a ja mam tylko jedną współpracę, którą zresztą bardzo sobie chwalę. Zbieranie punktów i czytanie ebooka przez przeglądarkę to też nie dla mnie, ale jestem ciekawa, jak będzie rozwijał się ten portal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że skorzystałaś na tym poście i już wiesz o co chodzi ;) też jestem ciekawa co będzie dalej z tym portalem i przede wszystkim czy znajdą się inne wydawnictwa chętne do współpracy.

      Usuń
  16. Ja na początku byłam ucieszona tym portalem. Jednak po zarejestrowaniu się i 'kupieniu' książki za punkty, ja głupia, nie zauważyłam że jest to wersja elektroniczna. I to nie normalna wersja elektroniczna, tylko taka, która działa wyłącznie przez Internet. Jak wielka była moja złość, bo nie dość że na początku liczyłam że dostanę wersję papierową (mój błąd) to na dodatek mam książkę, którą mogę czytać tylko i wyłącznie mając dostęp do Internetu. Od razu portal dostał u mnie jeden wielki minus, i raczej już tam nie zajrzę.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jesteś jedyna w tej sytuacji z ebookiem do czytania w przeglądarce i potrafię sobie wyobrazić Twoją złość. Jednak portal ma wprowadzać jakieś zmiany, więc jest szansa, że jeszcze coś się poprawi w aspekcie tych elektronicznych książek ;)

      Usuń

Copyright © rude recenzuje.