11 listopada

#188. Osiedle marzeń - Wojciech Chmielarz



Tytuł
Tytuł oryginału
Autor
Wydawnictwo
Liczba stron
Data wydania
Cena katalogowa


Osiedle marzeń jest pierwszą książką Wojciecha Chmielarza, z którą miałam okazję się spotkać. Tytuł oznaczony został jako czwarty tom cyklu z Jakubem Mortką, ale to nie przeszkodziło mi, żeby zabrać się za serię od środka, bez przeczytania poprzednich książek. Okazało się, że moja chciwość, i nie wiadomo co jeszcze, trochę mnie zwiodła, bo postawa bohaterów zmieniała się z tomu na tom, a ja wcisnęłam w sam środek cyklu oczekując za dużo.

Spotykałam się z różnymi recenzjami książek Chmielarza, jednak w znacznej większości były one pozytywne, więc wreszcie sama zapragnęłam rozszerzenia kryminalnych horyzontów i skusiłam się na Osiedle marzeń. Zrobiłam dobrze, chociaż jednak żałuję, że nie zaczęłam cyklu od początku. Styl autora wydał mi się niesamowicie przyjemny, książkę czytało mi się szybko i z całkiem sporym zaangażowaniem. Oczywiście zdarzały się momenty, w których pojawiało się mało akcji i trochę usypiały, ale całokształt oceniam bardzo pozytywnie. Fabuła - niby nic specjalnego, ale jakoś wyjątkowo mnie zainteresowała i zaintrygowała. Okazuje się, że w prostocie też jest piękno i nie trzeba zawsze kombinować jak koń pod górę. Ale nie myślcie, że proste = przewidywalne, a przynajmniej to się nie sprawdza w przypadku Osiedla marzeń.

Jeżeli chodzi o bohaterów - tu mam trochę mieszane uczucia. Spodziewałam się, że komisarz Mortka - jako że jest główną postacią cyklu - będzie się czymś wyróżniał, będzie postacią bardzo charakterystyczną, wywołująca konkretne, może nawet skrajne, uczucia. Tymczasem na kartach powieści spotkałam faceta, który wydawał się trochę zgorzkniały i może trochę zniewieściały (jakby zapomniał swojej męskości z domu), a prym zaczęła wieść aspirantka Suchocka. Długo nie czekałam i rzuciłam okiem na recenzje tej książki, w których pojawiały się odniesienia do poprzednich tomów i wyszło, że jednak jestem gapa, że zaczęłam od środka (a tomy miały byc niezależne). Także uczcie się na moich błędach.
Fani kryminałów zdecydowanie znajdą w tej serii coś dla siebie, chociaż zalecam zaczynanie przygody z poszczególnymi tomami od początku, żeby później nie było smutków i żali tak, jak w moim przypadku. Ja w najbliższym czasie planuję zabrać się za cykl w dobrej kolejności i jak przyjdzie co do czego to wrócę do tego tytułu.


2 komentarze:

  1. Hehe, ja tez ostatnio rzuciłem się na pewną serię od środka i przez połowę książki nie mogłem pojąć, o co chodzi tej głupiej bohaterce? Ale potem ją pokochałem. A kochałbym ją od początku, gdybym zaczął serię od pierwszego tomu. :)
    Ogólnie darzę Chmielarza szacunkiem, bo czytałem mnóstwo recenzji na temat jego książek i czytelnicy są ogólnie zadowoleni. Ja jego twórczości jeszcze nie znam, ale taka rzesza fanów wzbudza podziw. ;) Chętnie przyczaję się w bibliotece na pierwszy tom i sam przekonam się o jego prostocie (nikogo nie obrażam :D) i uroczych potknięć w warsztacie. Lubię obserwować, jak ludzie się rozwijają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna chcę poznać twórczość autora, być może się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.