29 czerwca

#139. Bunkrów nie ma - Tony



Tytuł: Bunkrów nie ma
Autor: Tony
Liczba stron: 546
Data wydania: 10 marca 2016
Cena katalogowa: 39,00 zł
Książka dostępna tutaj - klik

Książki podróżnicze mają to do siebie, że zazwyczaj są niesamowicie nudne i już po kilkunastu stronach ma się ochotę zrobić z nich małe ognisko, czasami też mogą służyć jako podstawki pod różnego rodzaju i kalibru naczynia, albo chociaż jako podpórki do krzywych stołów czy szafek. Nie czytam takich książek, nawet jeżeli mają najcudowniejsze pod słońcem okładki. Tym razem jednak było inaczej, ale to głównie za sprawą tego, że przed sięgnięciem po książkę mogłam na własnej skórze przekonać się czy to jest coś, co faktycznie przypadnie mi do gustu (na blogu Tony’ego można przeczytać niektóre rozdziały z jego książki). Mimo że zapowiadała się świetna zabawa, miałam masę obaw i wątpliwości.

Cudowna biała okładka z minimalistycznym i symbolicznym logiem nawiązującym bezpośrednio do treści książki, brak jakichkolwiek kodów kreskowych i symboli przynależności do konkretnego wydawnictwa czy księgarni, zdecydowanie przykuwają uwagę, jednocześnie intrygując. Tony w swojej debiutanckiej powieści zabiera czytelnika na niezwykłą wyprawę (prawie) dookoła świata – gdzie wspólnie przemierzamy Afrykę, Amerykę Północną i Azję, a właściwie ich hotele, bary i dyskoteki. Cztery lata podróży i 546 stron szaleńczych przygód spisanych gdzieś w między czasie na kolanie, złożonych w całość i wydanych – mam wrażenie, że bardziej dla własnej przyjemności autora niż dla ogromnego zysku czy nie wiadomo jak wielkiej sławy.

Styl Tony’ego jest chaotyczny, niechlujny i bardzo, ale to bardzo, prosty. W tym przypadku to ogromna zaleta, o dziwo. Poszczególne rozdziały są krótkie i błyskawicznie się je czyta, a same historie, niejednokrotnie wprawiając czytelnika w emocjonalne zakłopotanie, stanowią idealną odskocznię od życiowej rutyny. Przyznam, że forma fragmentów książki bardziej kojarzyła mi się z telefonicznym monologiem bardzo rozentuzjazmowanej osoby, a nie ze spisanym na siłę pamiętniczkiem z wyprawy. Ten bałagan zdecydowanie bardziej wciągał mnie w wir przeżywanych przez Tony’ego wydarzeń i z jeszcze większą ochotą i przyjemnością przechodziłam do kolejnych punktów jego wyprawy. 

Jak możecie się domyślić główną postacią tej książki jest sam autor, który zresztą w dość specyficzny i zdecydowanie bardzo odważny sposób postanowił się przedstawić, niezbyt zważając na opinię publiczną. Śmiało pokazuje czytelnikom swoje zamiłowanie do niebezpieczeństwa, ale też alkoholu, narkotyków i kobiet, pozwalając się oceniać całej masie nieznanych mu osób. Ale coś za coś – pokazał swoją osobowość, a w zamian za to ukrył swój wizerunek.

Przyznam, że po przeczytaniu kilku rozdziałów książki miałam już wykreowany w głowie wizerunek autora – spodziewałam się, że jest rozpuszczonym dzieciakiem, który za młodu został za bardzo rozpieszczony przez rodziców, a takie hulaszcze i rozpustne wyprawy są pewnego rodzaju buntem przeciwko sama-nie wiem-czemu. Początkowo trochę mnie to rozpraszało, bo książka wydawała się w większym stopniu zmyślona niż rzeczywista. Ale powiem Wam, że bardzo się pomyliłam. Miałam okazję poznać Tony’ego na Warszawskich Targach Książki i okazało się, że zupełnie nie wpasował się w moje wyobrażenie – ale to dobrze, bo przez to lepiej wkomponował się w opisywane przez siebie sytuacje i jednocześnie nadał im odpowiedniej autentyczności (chociaż i tak mam wrażenie, że niektóre wydarzenia są bardzo podkoloryzowane).
Jeżeli nie przeraża Was czarny humor, morze alkoholu, kilogramy narkotyków i rozpustne kobiety przewijające się na kartach tej powieści, zdecydowanie możecie po nią sięgnąć, a nawet myślę, że możecie się przy niej dobrze bawić. Nie spodziewajcie się opisów podróży i zachwytów nad lokalną architekturą i zabytkami, bo ewidentnie nie o to chodziło Tony’emu w tej wyprawie ani tym bardziej nie na tym opierała się koncepcja stworzenia tej książki. To idealna pozycja dla wszystkich życiowych tchórzy, którzy nie mają na tyle odwagi, aby podjąć się takiej podróży, a jednocześnie skrycie o niej marzą. 


Za przekazanie książki do recenzji dziękuję Tony'emu ♥

2 komentarze:

  1. Powiem szczerze, że rozważam sięgnięcie po tę książkę po Twojej recenzji, chociaż do tej pory o niej nie słyszałam. ;)
    Pozdrawiam,
    Chaotyczna A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, osobiście absolutnie zgadzam się z powyższym !

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.