14 marca

[1] Książka vs. film [50 twarzy Greya] 💫



Oglądając film, którego scenariusz został przygotowany na podstawie książki, zastanawiamy się ile książki pojawiło się w filmie. Czytając książkę, która została już zekranizowana, zastanawiamy się, czy nasze ulubione momenty zostały zachowane i zaprezentowane dokładnie w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażamy. Rzeczywistość bywa brutalna, a filmy diametralnie różnią się od książek.

W tym cyklu będę porównywać ekranizacje z odpowiadającymi im pozycjami literaturowymi. Mam nadzieję, że spodoba Wam się zarówno mój pomysł, jak i samo wykonanie, i że chętnie będziecie tutaj zaglądać ;)

Na pierwszy ogień idzie 50 twarzy Greya. Mam nadzieję, że obejdzie się bez linczu na mojej osobie. Przeczytałam książkę (tylko pierwszy tom), czego się zupełnie nie wstydzę, a film obejrzałam z ciekawości.





Dajcie w komentarzach znać, czy taki typ postów i sposób porównania książki i filmu Wam pasuje. Grey był, jest i będzie klumpem, dlatego to porównanie jest mało rozbudowane, następnym razem będzie lepiej.
Czekam na sugestie, czy może powinnam coś zmienić, a może dodać?

A Wy czytaliście albo oglądaliście 50 twarzy Greya? Jakie są Wasze wrażenia?

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że bez tych wszystkich erotycznych scen film jest w sumie o niczym. Ale ich nadmiar w książce też jest tragedią. Nie polecałabym nikomu ani książki ani filmu...
    A co do samego posta i pomysłu to jest super! ;) Nie mogę się doczekać jakiegoś pozytywnego porównania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowałam przeczytać, ale się nie dało, po prostu się nie dało. Film obejrzałam, ale tragedia :)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na cykl fajny, chociaż trochę mylące są te gwiazdki. Myślę, że lepiej byłoby się skupić albo na samym porównaniu albo samej ocenie książki, filmu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na cyk i bardzo podoba mi się jego wykonanie. Co do samej książki, to jej nie czytałam, oglądałam jedynie film i moim zdaniem jedynym jego atutem była muzyka, która jest genialna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny cykl :) A jeśli chodzi o Greya to oglądałam film i również nie polecam, za to ścieżkę dźwiękową uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam książki (i nie mam takiego zamiaru), ale film już oglądałam i przyznam szczerze, że jak na ekranizację książki okraszonej tak złą sławą powstał w sumie całkiem przyjemny film :) Chociaż Anastasia strasznie mnie wkurzała! Ale przyznam ci rację, ścieżka dźwiękowa ratuje to wszystko, bo choć film jest znośny, to na pewno nie górnolotny.
    Buziaki!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem masochistką i przeczytałam wszystkie części, ale chyba tylko po to, żeby wściekać się na to, jak bardzo są beznadziejne :) pomysł na cykl bardzo fajny i zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo syntetyczne ujęcie tematu. Super forma. Ja przeczytałam jak dotąd 20 stron Greya. Pewnie kiedyś przeczytam do końca, żeby wiedzieć o co cały ten szum ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Sądzę, że film ratuje nie tylko ścieżka dźwiękowa. Ratuje go przede wszystkim fakt, że widz nie ma dostępu do myśli Anastasii, natomiast w książce czytelnik ciągle siedzi w głowie bohaterki. Stworzenie wewnętrznej bogini, która wraz z podświadomością toczy boje o różne rzeczy, sprawiło, że książka jest tak infantylna, że szkoda gadać. Od razu skojarzył mi się z tym kreskówkowy motyw z diabełkiem i aniołkiem siedzącymi na ramionach bohatera i szepczącymi mu, co ma robić. Może powieść byłaby bardziej strawna, gdyby nie ten dwa idiotyczne twory. Film wyciągnął z książki to, co jeszcze da się strawić, chociaż z trudnością. Jest zdecydowanie lepszy, mimo iż sam wysokich lotów nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie jest pierwsza książka tego typu, którą czytałam i w porównaniu z innymi jest na całkiem dobrym poziomie (wyobraź sobie jaki musi być poziom tych innych...).
    Fajny pomysł z porównaniem, uśmiałam się i czekam na kolejne:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.