20 marca

#3. Drzewo morwowe- Tomasz Białkowski

Źródło okładki: Szara Godzina (01.04.2015)
Tytuł: Drzewo morwowe
Autor: Tomasz Białkowski
Język oryginału: polski
Kategoria: Literatura współczesna, kryminał
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 302
Data wydania: 12 czerwca 2012
Cena detaliczna: 32,90 zł


Opis wydawcy:


Rok 2004. Na północy kraju dochodzi do serii morderstw, których ofiarami są starsi mężczyźni. Paweł Werens, młody dziennikarz jednej z warszawskich gazet, otrzymuje zadanie napisania reportażu o tych wstrząsających wydarzeniach. Początkowa pogoń za sensacją zamienia się wkrótce w walkę z demonami przeszłości. Jaki związek mają współczesne brutalne morderstwa z męczeńską śmiercią pierwszych chrześcijan? Czy dziennikarskie śledztwo prowadzone przez Werensa pozwoli na rozwiązanie zagadki i powstrzymanie przestępcy przed ukończeniem szaleńczego planu, czy też zadziała jak katalizator, pociągając za sobą kolejne ofiary? I co oznaczają motyle znalezione w ustach zabitych?


Białkowski potrafi swoją opowieścią przerazić, zaintrygować i zachwycić. Odnajdziemy tutaj to, co lubimy najbardziej w trzymających w napięciu historiach: tajemnicę, zawiłą intrygę, wyrafinowane zbrodnie i perfekcyjne planowanie. Warto zanurzyć się w tej miejscami makabrycznej, ale inteligentnej powieści i poczuć smak dobrego polskiego kryminału.
Losy głównego bohatera Drzewa morwowego będzie można śledzić w kolejnej powieści Tomasza Białkowskiego pt. Kłamca.



Moja ocena: 5/10

Do tej pozycji mam dość mieszane uczucia. Długo zastanawiałam się, na jaką ocenę zasługuje. Najpierw 6, później 5, potem znów 6 i ostatecznie zostaje 5.

Główny bohater- na co dzień pracuje jako dziennikarz w jednej z warszawskich gazet. Ze stolicy zostaje wysłany do rodzinnego miasta, co jest przyczyną jego niezadowolenia już od samego początku. Głównym zadaniem jest napisanie reportażu o morderstwach dokonywanych w okolicach Olsztyna. 

Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że Werens nie ma nic wspólnego z zawodem dziennikarza. Na moje oko, jest bardziej detektywem, który na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę morderstw. A jeszcze, gdyby nie stryj, to sam by nic nie zdziałał. 

Do samego końca zastanawiało mnie, czy napisał ten artykuł, czy też nie. Cóż, chyba nigdy się tego nie dowiem.


Fabuła książki wciąga, dużo się dzieje, nic się nie łączy ze sobą, na dobrą sprawę nie wiadomo o co chodzi. Zajmuje to 3/4 książki. Pozostała część to wyjaśnienie całej sprawy- jak dla mnie zdecydowanie za szybko to wszystko zostało wyjaśnione. 

Kawa na ławę i koniec. Bez żadnych tajemnic, zagadek, niedopowiedzeń, bez polotu.

Ale okładka bardzo mnie urzekła, szczególnie ten motyl.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.