08 marca

#515. W zamknięciu | Kate Simants

 

Ależ mnie to wciągnęło!

Ja wiem, że wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że o każdym kolejnym nowym thrillerze mówi się, że trzyma w napięciu od początku do samego końca, że jest genialny, że zaskakuje... Wcale się nie dziwię, że są osoby, które w to nie wierzą i które omijają takie książki szerokim łukiem, bo sama do takich ostrożnych osób należę. Ale mam nadzieję, że jak zagwarantuję wam, że W zamknięciu to świetna powieść, która zdecydowanie spełnia wszystkie moje oczekiwania, jeżeli chodzi o książki w tym gatunku, to jednak dacie jej szansę.

 

Przede wszystkim, zanim wzięłam się za tę powieść, zwróciłam uwagę na autorkę, która była brytyjską dziennikarką śledczą. Nie robiłam sobie wielkich nadziei przez to, ale z tyłu głowy miałam nadzieję, że w związku z jej doświadczeniem zawodowym, to ta powieść nie będzie kompletną klapą. No i faktycznie, poradziła sobie bardzo dobrze! Wykreowała fabułę, która ma ręce i nogi, w którą już od pierwszej strony wchodzi się z dużym zaangażowaniem, stworzyła bohaterów, z którymi można się polubić, w których problemy chętnie się zagłębia i poznaje ich sekrety. W wątek kryminalny wprowadzeni zostajemy niemal od pierwszej. Poszczególne elementy poznajemy w różnej chronologii, przez co początkowo do końca nie znamy motywu przewodniego i nie mamy pewności na czym zaczepić się na dłużej. Z rozdziału na rozdział wszystko zaczyna nabierać kształtów, a my zaczynamy gonić za rozwiązaniem zagadki. Kilka perspektyw przedstawiania wydarzeń, ale też różne formy sprawiają, że kolejne rozdziały jeszcze bardziej ciekawią i intrygują, a książkę pochłania się ze sporą ekscytacją.

 

Największą zaletą tej fabuły było wprowadzenie motywu choroby, który sporo tutaj namieszał. W thrillerach poznaję bohaterów, którzy w życiu nie mają łatwo i zmagają się z różnymi chorobami, ale takiego zaawansowanego zaburzenia tożsamości nie pamiętam. Z jednej strony dodaje to wyrazu całej opowieści, ale z drugiej sprawia, że wszystko jeszcze bardziej się komplikuje i do końca już nie wiadomo, czy ufać głównej bohaterce i kto aktualnie przez nią przemawia. A skoro już mowa o Ellie Power, to jest wyjątkowo mądrą i dojrzałą dziewczyną jak na swój wiek. Polubiłam się z nią od pierwszych stron i naprawdę chciałam poznać jej sekrety, chciałam, żeby wprowadziła mnie w swój podwójny świat, co ostatecznie zrobiła. Muszę przyznać, że mimo tego, że postaci momentami wydają się dość schematyczne, jak na takie powieści przystało, to jednak wyjątkowo dużo w nich pierwiastka ludzkiego.

 

Jestem naprawdę usatysfakcjonowana tą książką. Po jej skończeniu czułam ulgę, że autorka poradziła sobie z doprowadzeniem wszystkich wątków do końca i mimo że ta historia miała w sobie nutę abstrakcyjności, to jednak nadal była mocno związana z rzeczywistością. Znakomita intryga, świetni i wiarygodni bohaterowie, a cała kryminalna otoczka na naprawdę wysokim poziomie. Mimo że czytałam mnóstwo thrillerów i kryminałów, to tutaj czułam lekki powiew świeżości i motywy choroby, z którą wcześniej się nie spotkałam. A przynajmniej nie w takim stopniu jak tutaj. No ja jestem zachwycona i po cichu liczę, że daliście się już namówić na sięgnięcie po tę książkę!





Tytuł oryginału: Lock Me In
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 10 marca 2021
Moja ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.