Ta pandemia przytłacza mnie z każdej strony.
Dzisiaj co prawda książka przeczytana w trakcie
Kryminalnego września, ale jednak ma z nim niewiele wspólnego. Kolejna książka
Pawła Kapusty – cenionego reportażysty – tym razem skupia się na temacie, który
od dawna męczy nie tylko wszystkich Polaków, ale też cały świat. Epidemia koronawirusa
od początku roku poza tym, że mocno ograniczyła nasze życia, to jeszcze
niektóre wywróciła do góry nogami. Jedni stracili zupełnie pracę, inni musieli
się na nowo przystosowywać pod pojawiające się wytyczne.
Ciężko mówić, że Kapusta w swoim reportażu pisze o
koronawirusie, chociaż temat jest mocno osadzony w pandemicznej rzeczywistości.
Autor w krótkich rozdziałach przedstawia czytelnikowi swoich rozmówców, którzy
właśnie przez wprowadzenie pewnych ograniczeń sanitarnych, ale też przez samą
sytuację, zostali postawieni w stan ciągłej gotowości, podwójnej uważności, ale
często też ich codzienne zawodowe praktyki musiały ulec zmianie. Wśród nich
pojawiają się dość oczywiste postaci jak lekarze, ratownicy medyczni,
pielęgniarki czy sprzedawcy, o których słyszymy czy czytamy w mediach i w
prasie. To oni są pierwszymi, którzy wydają się być najbardziej narażeni na
zarażenie i rozprzestrzenianie się wirusa. Ale nie zabrakło też raportu ze
strony listonosza, pracownika zakładu pogrzebowego czy klawisza, a przyznać
trzeba, że te zawody często są pomijane i zupełnie zapomina się, że też
skupiają się na kontakcie z ludźmi. Wisienką na torcie mają być minister
zdrowia czy profesor Łukasz Szumowski.
Kapusta już nie raz to pokazał, że potrafi stworzyć
książkę, która mimo stosunkowo niewielkiej objętości zaciekawi i totalnie
wciągnie odbiorcę. Dla mnie jest to autor, który dodatkowo nadrabia pewnością
siebie i świadomością, że nie musi lać wody, przedłużać i przynudzać, żeby
opisywany temat zaskoczył wśród czytelników. Tak stało się i tym razem. Rzadko
zdarza się, żeby jakaś książka zmieniła moje nastawienie do konkretnych
sytuacji. Nawet jeśli nie tak totalnie, to chociaż daje mi do myślenia. Przez
większość rozdziałów Kapusta w ogóle nie ujawnia się w tej książce, co moim
zdaniem sprawia, że czytelnik bardziej obiektywnie może podejść do przedstawianych
mu informacji. Bez narzucania zdania, po prostu przedstawienie raportu z
frontu, w którym widzimy braki i luki systemowe, które wynikają z odgórnych
problemów, a nie koniecznie z nieudaczności czy niedoinformowania pracowników.
We mnie takie książki wzbudzają empatię, dzięki nim
uczę się cierpliwości i staram się pracować nad swoim zrozumieniem w
konkretnych sytuacjach, które mnie spotykają. Pandemicznej sytuacji komentować
nie będę, każdy wie jak to wygląda, a z tej książki dowiecie się, co dzieje się
po drugiej stronie, do której często nie mamy dostępu. Pewnie nie jest to lektura
obowiązkowa, ale zdecydowanie zachęcam do jej przeczytania. Daje do myślenia i
przede wszystkim otwiera oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz