13 grudnia

#199. Instaserial o miłości - Nicole Sochacki-Wójcicka



Tytuł: #instaserialomiłości
Autor: Nicole Sochacki-Wójcicka
Wydawnictwo: Roger Publishing
Liczba stron: 260
Data wydania: 26 listopada 2016
Cena katalogowa: 39,00 zł


Dziś trochę o książce widmo, która rozchodzi się jak świeże bułeczki, ale jedynie w pewnym Instagramowym kółku. Z boku wyglądało ono dla mnie na jakiegoś rodzaju matczyną sektę, ale ostatecznie okazało się czymś zupełnie innym i bardzo przyjaznym – takim kółkiem wzajemnej adoracji mamusiek z instagrama. Książka na szczęście nie była o rodzicielstwie – bo jako nie-matka zaliczyłabym małą skuchę – ale o miłości.

Instaserial o miłości to bardzo lekka lektura, którą pochłania się w jedną chwilę. Angażuje, budzi różnorodne – od radości po wściekłość – emocje w czytelniku i co najważniejsze intryguje, że rzeczywiście ma się ochotę czytać ją dalej. To historia o miłości dwojga lekarzy, którym początkowo nie było do siebie jakoś po drodze.

Do plusów tej specyficznej książki zaliczę fakt, że czułam irytację i rozgoryczenie, kiedy czytałam o tym, jak Nicole ugania się za swoim przyszłym mężem. W takich chwilach zastanawiałam się dlaczego ona to robi i miałam ochotę jej dosłownie wykrzyczeć prosto w twarz, żeby dała sobie spokój z tym playboyem uganiającym się za innymi dziewczynami. Pozytywne wrażenie wywarło na mnie też to, że w treści wyczuwało się emocje autorki – jej rozentuzjazmowanie, ogromną radochę i frajdę z tego, że przypominała sobie swoją historię miłości krok po kroku i spisywała ją, żeby podzielić się z innymi.

Tu plusy się kończą i zaczyna się ta niemiła część. Redakcja książki bardzo kuleje, podobnie zresztą jak styl autorki (to było akurat do przewidzenia). Historia, którą przedstawia Nicole spisana została w postaci krótkich odcinków, które szczerze mówiąc nawet nie wiem w jaki sposób się dzielą i co wyznacza nadejście kolejnej części. Dla mnie ta forma była bardzo wkurzająca, bo akcja nie zdążyła się rozkręcić, a tu kolejny rozdział po dwóch czy trzech stronach i kolejny następne dwie strony dalej. Do tego każdy odcinek zakończony jest przypisem będącym zwiastunem tego, co zaraz ma nadejść (przestałam je czytać, bo wyprowadzały mnie z równowagi). Jeżeli chodzi o samą historię to brakuje jej rąk i nóg. Wspomniałam, że wyczuwa się w Instaserialu emocje autorki, ale mam wrażanie, że miejscami one wzięły górę i Nicole nie potrafiła od początku do końca dociągnąć jednego tematu nie zaczynając kilku pobocznych i mącąc cały obraz. Wszystko jest mega chaotyczne, chociaż to zupełnie nie przeszkadza w odbiorze książki.
Myślę, że ta pozycja okaże się niezłą gratką dla wszystkich fanów Nicole, jednak osoby nie do końca związane z jej działalnością instagramową mamy Rogera mogą nie załapać formy i sposobu przekazu. Mimo tego, że książka była przyjemna i czytało mi się ją wyśmienicie, wygląda trochę jakby pisana była na kolanie. Liczę na to, że Nicole popracuje nad warsztatem pisarskim lub zorganizuje lepszą ekipę redakcyjną do kolejnej książki.


Za egzemplarz dziękuję autorce

4 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100% z recenzją. Stylistycznie książka jest dla mnie nie do zniesienia... Opublikowane w instaserialu pzemówienie autorki, wygłoszone z okazji jubileuszu uczelni było dla mnie momentem krytycznym. Czułam zażenowanie i trochę nie mogłam zrozumieć, jak można było napisać coś tak słabego... pomysł był bardzo fajny. Niestety - realizacja mocno kuleje, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie jakaś opinia o tej ksiazce, która w stu procentach pokrywa się z moją! Naprawdę było bardzo dużo zachwytów nad tą książką, a mnie ona po prostu denerwowała. Nie było spójności i ciekawie opisanej uporządkowanej historii bez bezsensowbych watkow pobocznych, tylko wlasnie jeden wielki emocjonalny chaos.
    I też nie rozumiałam jak można było być tak nachalnym, żeby się tak uganiać za mało zainteresowanym facetem i jeszcze na siłę mu wciskać pomysł zaręczyn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)! Jestem totalnie "nowa" jeśli chodzi o Instagram, ale też zdążyłam poznać już "mamę ginekolog" :). I muszę przyznać, że naprawdę wiedza medyczna, w takim "praktycznym" ujęciu, którą przekazuje- jest nieoceniona. Może nie powinnam wypowiadać się w kwestii książki, bo jej nie czytałam- a przynajmniej w całości... Jedynie jakieś fragmenty, które gdzieś przypadkiem udało mi się znaleźć... I już myślałam, że może tak źle trafiałam, bo naprawdę językowo, to okropnie słabe jest... Ja naprawdę rozumiem, że nie każdy ma zdolności językowe, nawet jeśli wykonuje tak prestiżowy i wymagający zawód jak lekarz, no ale...jeśli taka osoba decyduje się na wydanie książki (nawet we własnym wydawnictwie), to powinien taką sprawę przemyśleć... A kwestia samego wątku miłosnego i perypetii młodych lekarzy- może jestem zbyt "pruderyjna", ale czy chciałabym, żeby cała Polska czytała o moich doświadczeniach miłosnych??? O tym, w jaki sposób "zdobyłam" pracę w Londynie??? Po przeczytaniu Twojej recenzji już wiem w 100%, że sama nigdy w życiu tej książki nie kupię, a i moich bliskich uprzedzę, żeby na taki pomysł nie wpadali ;). Jeśli kiedyś, w jakiś niezwykły sposób trafi ona w moje ręce- przeczytam, jednak szkoda mi pieniędzy na "takie coś" (nawet, jeśli część dochodu została przeznaczona na WOŚP- wolę wpłacić 10 razy tyle, bez kupowania "Insta serialu...").
    Pozdrawiam cieplutko :)- Ania (z domowelove.com.pl :) )

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.