Tytuł oryginału: November 9
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
Data wydania: 9 listopada 2016
Cena katalogowa: 39,90 zł
Do młodzieży już nie należę, ale cały czas celuję w książki dla
młodszych czytelników, z myślą, że wreszcie trafię na książkę prawdziwą, która
całkowicie mnie pochłonie i zauroczy, która sprawi, że przypomną mi się moje
młodzieńcze lata. Do powieści Hoover podchodziłam już dwa razy. Raz przy Ugly love – było średnio, a cała fabuła
wydała mi się za bardzo naciągana (do poczytania tutaj) – i drugi przy Never, never – książce, którą napisała z
Tarryn Fisher, która mnie niesamowicie wciągnęła (do poczytania tutaj). Mówi
się, że do trzech razy sztuka, więc spróbowałam i wcale nie żałuję.
Fallon i Ben wpadają na siebie zupełnie przypadkowo i od razu między
nimi iskrzy. Chłopak staje się wybawcą z opresji, niczym książę na białym
rumaku, pomaga Fallon przy bardzo niezręcznej rozmowie z ojcem. Ich pierwsze
spotkanie było niesamowite dla obojga, dlatego postanowili, że przez kilka
kolejnych lat będą się spotykali, dokładnie 9 listopada. Wydawałoby się, że ich
znajomość nie przetrwa ani próby czasu, ani próby odległości.
Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek napiszę coś podobnego o książce
młodzieżowej, ale November 9 jest niesamowitą powieścią, która aż razi blaskiem
nadziei, miłości i pożądania, ale jest też źródłem życiowej przestrogi. To
niesamowicie wartościowa książka, którą z pewnością poleciłabym wszystkim
młodszym czytelnikom, ale tych starszych też nakłaniałabym na danie szansy temu
tytułowi.
Autorka zauroczyła mnie swoim wyczuciem delikatności i odpowiednim
wybalansowaniem tęsknoty za tą drugą (prawdopodobnie przyszłą) połówką z
rzeczywistymi wydarzeniami. Mimo że fabuła wydaje się być odrobinę
nierzeczywista, to sami bohaterowie i uczucie kiełkujące między nimi są tak
realne, że nie ma tu mowy o niedowierzaniu w prawdziwość tej historii. Fallon i
Ben przez cały rok nie mają ze sobą żadnego kontaktu i spotykają się jedynie 9
listopada, dosłownie na kilka godzin. Początkowo wydawało mi się, że Hoover
postawi wszystko na jedną kartę i zrobi z tej powieści płytką historię, w
której okaże się, że obydwoje przez cały czas tylko czekają na siebie, nie
myśląc o niczym innym. Tak na szczęście nie było, a autorka wiele zyskała w
moich oczach dając bohaterom inne zajęcia, miłości i wydarzenia, które
pojawiały się w czasie tego roku oczekiwania. Niespodziewane sytuacje
przypomniały o nieprzewidywalności życia i jednocześnie bardziej uwiarygodniły
historię przedstawioną w książce. Poza wątkiem miłosnym Hoover poruszyła wiele
tematów, w które warto wprowadzać nastolatków. Pojawiły się problemy z
rodzicami, odrzucenie przez społeczeństwo, brak pewności siebie, kluczową rolę
odegrało też zaufanie do drugiego człowieka – ta książka to skarbnica życiowej
wiedzy i przestrogi dla każdego młodszego czytelnika.
Jeżeli zdarzyło Wam się przeżyć młodzieńczą miłość na odległość
chociaż raz, Hoover zapewni Wam sentymentalny powrót do przeszłości. Rozpali
Wasze serca do czerwoności i sprawi, że nie będziecie chcieli się oderwać od
tej pozycji, a kiedy ta się już skończy zapragniecie jeszcze więcej. Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie
miłość.
Muszę poznać :D
OdpowiedzUsuńCzekam aż koleżanka mi pożyczy. Ale po Colleen Hoover spodziewam się samych cudów :)
OdpowiedzUsuńAaa jakieś mnie nie ciągnie, pewnie dlatego, że ostatnio zawiodłam się na CoHo .. :D
OdpowiedzUsuńMega klimatyczne zdjęcie. Pamiętam jak pierwszy raz zetknęłam się z Colleen Hoover przy okazji Hopeless i momentalnie zachciałam więcej. Po paru latach w ręce wpadły mi między innymi Ugly love, Pułapka uczuć i Maybe someday. Tylko ta ostatnia wydała mi się czasem niezmarnowanym, toteż i apetyt na więcej zmalał. O tej pozycji jeszcze nie słyszałam i pewnie znając mnie, za max kilka dni będzie w moich rękach ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Hopeless" tej autorki, swego czasu była to moja książka roku. "Maybe Someday" też bardzo mi się podobało. Mam więc nadzieję, że i ta książka zawładnie moim sercem. :)
OdpowiedzUsuńja pani Colleen Hoover czytałam Hopeless i Maybe Someday, bardzo mi się podobały, wiec nie wykluczam że po November 9 kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie inne książki Hoover i nie porwały mnie, ale może dam jej kolejną szansę po tej recenzji.
OdpowiedzUsuńTo musi być przepiękna historia.
OdpowiedzUsuńRównież czytałam 9 November książka cudoo! Jestem mile zaskoczona, jak narazie Colleen Hoover nie zawiodła mnie. Zapraszam do poznania mojej opinii na temat książek tej Pani :) www.olaaczyta.blogspot.com
OdpowiedzUsuń