Tytuł: Mroczny zakątek
Tytuł oryginału: Dark Places
Autor: Gillian Flynn
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 512
Data wydania: 21 października 2015
Cena katalogowa: 36,90 zł
Każdy z nas ma swój własny mroczny zakątek – miejsce, do którego nie
chce wracać, wspomnienie, którym nie chce zaprzątać sobie głowy. Każdy był
świadkiem wydarzeń, lub sam brał w nich udział, które pozostawiły po sobie
piętno, których chętnie byśmy się pozbyli, ale to wcale nie jest takie łatwe.
Wiadomo, jedni przeżyli więcej tych złych rzeczy, inni mniej, niektóre
wydarzenia pozostawiają większe ślady po sobie, inne mniejsze. Ale czy
kiedykolwiek zastanawialiście się jakby to było, gdybyście stracili wszystko co
do tej pory mieliście? Jak by to było gdybyście znaleźli się w tak tragicznym
położeniu, że cały wasz świat zawaliłby się, a po upływie kilkunastu lat nadal
borykalibyście się ze strachem i atakami paniki i wspomnień?
Libby Day była małą dziewczynką, kiedy straciła matkę i dwie starsze
siostry. Jej wspomnienia z tego dnia są dość mgliste, ale pamięta, że kobiety
zginęły z rąk jej brata – przeciwko któremu zeznawała również w sądzie.
Dwadzieścia pięć lat później Ben nadal odsiaduje wyrok, a Libby zaczyna
biedować – źródełko zapomóg finansowych praktycznie już wyschło. Z pomocą
przychodzi jej stowarzyszenie Klubu Zbrodni, którego członkowie interesują się
zagmatwanymi i problematycznymi sprawami, oferując Libby wynagrodzenie
finansowe w zamian za wykonywanie pewnych zadań – pierwszym z nich jest uwolnienie,
rzekomo niewinnego, Bena z więzienia.
Mam wrażenie, że ostatnio panuje moda na opisywanie wydarzeń zawartych
w fabule z punktu widzenia kilku bohaterów, rozdzielając ich wynurzenia na
poszczególne rozdziały. Taki opis pojawił się i w tej powieści, ale muszę
przyznać, że wyszło to bardzo pozytywnie – dodało to książce odpowiedniego
charakteru i większej, ale nie przesadzonej, nutki zawiłości i tajemnicy.
Historia wydarzeń tej pamiętnej nocy stopniowo przedstawiana jest z kilku
perspektyw, a wspomnienia dodatkowo przeplatają się z rzeczywistością. Taki
sposób przedstawienia fabuły nie dość, że wpływa na nawiązanie więzi między
bohaterem a czytelnikiem, to jeszcze buduje odpowiedni klimat i jednocześnie
wymusza na czytającym, żeby zaczął rozwiązywać tę zawiłą zagadkę na własny
rachunek. Bo czy Ben jest winny? Libby zaczyna w to wątpić, więc co się stało
tej nocy?
Styl Flynn zauroczył mnie, dosłownie mogłabym w kółko pisać o tym,
jaki kawał dobrej roboty odwaliła i jak idealnie wybalansowała przeszłość z
teraźniejszością wtrącając w to jeszcze wspomnienia osób, które zginęły tej
pamiętnej nocy. Jestem zachwycona i przyznaję, że żadna książka już dawno mnie
tak nie wciągnęła.
Libby Day to kawał zołzy. Z początku myślałam, że jej nie polubię, ale
w miarę poznawania jej przeszłości zaczęłam ją lubić – za jej siłę i stosunek
do świata – ale przyznaję, że też jej współczułam i współczuję do dnia
dzisiejszego. Nie wiem jakie to uczucie, kiedy straci się wszystko będąc
jeszcze dzieckiem, nawet nie chcę wiedzieć. To wygląda trochę tak, jakby los skreślał
kogoś już na starcie życia – Libby niestety została skreślona. Mimo że
przeszłość odegrała ogromną rolę w kształtowaniu jej osobowości, a ona nie
poradziła sobie całkowicie ze wszystkimi problemami i wspomnieniami, wypierając
część z nich, to stała się jedną z książkowych bohaterek, z którą mogłabym się
zaprzyjaźnić. Dała sobie jakoś radę, prowadziła godne życie, chociaż na takim
poziomie, że wielu by jej pewnie tego nie zazdrościło. Część zmarnowała bezpowrotnie.
To jedna z lepszych książek, które w ostatnim czasie przeczytałam.
Fenomenalnie poprowadzone intrygi, świetne budowanie napięcia i dawkowanie
informacji w odpowiednich proporcjach, w odpowiednim miejscu i czasie.
Postacie, które są jakieś, którym nadano osobowość i charakter, które wiele w
życiu przeżyły i przeżywają do tej pory. Nie ma możliwości, żebyście nie
sięgnęli po tę pozycję – nie zwlekajcie z tym!
Ja mam na półce dwie inne powieści tej autorki, więc z kupnem tej na razie się wstrzymuję, bo na razie wolę przeczytać tamte. ;) Mam nadzieję, że będą równie dobre. :D
OdpowiedzUsuńWielkim plusem tej książki jest fenomenalny początek - gdy czytałam rymowankę dosłownie miałam ciarki na plecach :D Niezupełnie usatysfakcjonowało mnie rozwiązanie sprawy, mam wrażenie, że gdzieś w połowie pisania Flynn zmieniła koncepcję. W każdym razie - też mi się podobała, chociaż nie dorównuje "Zaginionej dziewczynie" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Świetny klimat lat 80. na amerykańskiej prowincji. Takiego klimatu brakowało mi w "Zaginionej dziewczynie", tam autorka bardziej skupiła się na bohaterach.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu zdjęcie kobiety z okładki przypomina mi Charlize Theron. Czyżby taki chwyt marketingowy, nawiązujący do prywatnej historii aktorki?
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka cały czas usiłuje mi wcisnąć ,,Zaginioną dziewczynę" tej autorki, ale po Twojej recenzji mam dużo większą ochotę na ,,Mroczny zakątek" :D. Uwielbiam autorów, którzy potrafią sprawnie przepleść teraźniejszość z przeszłością, także jeśli tylko będę miała okazję na pewno sięgnę po książkę Flynn :)
OdpowiedzUsuń