11 czerwca

#132. Szaleństwo - Susan Vaught



Tytuł: Szaleństwo
Tytuł oryginału: Insanity
Autor: Susan Vaught
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 368
Data wydania: 3 lutego 2016
Cena katalogowa: 34,99 zł


Do szpitala psychiatrycznego Lincolna, położonego w miasteczku Never w stanie Kentucky, od wielu lat trafia mnóstwo ludzi, u których zdiagnozowana została choroba psychiczna. Część z nich w miarę upływu lat i pogłębiania choroby umiera, a ich zwłoki trafiają do pobliskiego cmentarza. Pomoc w takich miejscach zawsze się przydaje, więc Forest decyduje się na podjęcie pracy sezonowej, która pomoże jej dorobić kilka groszy na studia.

Stylu autorki nie będę wychwalać, bo to co stworzyła zupełnie mi się nie podoba, a nawet uważam, że spartoliła sprawę. Z tak wdzięcznym tematem można było zrobić coś odrobinę mrocznego, angażującego czytelnika w każdym wieku, ale wiadomo – to wymaga też zaangażowania ze strony autora, a tutaj w ogóle tego nie było. Szaleństwo, jak dla mnie, wygląda na pozycję pisaną dosłownie na kolanie i to jeszcze pod ogromną presją czasową. Brakowało płynności fabuły, poszczególne rozdziały były wyrwane z kontekstu. O bohaterach nie wspomnę, bo nie mają w ogóle żadnej osobowości – oni tam po prostu są i rozmawiają z duchami. W tym wypadku mogę pochwalić jedynie okładkę, której mroczny klimat intryguje i zachęca do sięgnięcia po tę książkę, choćby po to, żeby przeczytać jej opis. Uwaga, bo on jest zdradliwy – zupełnie nie zwiastuje czającego się czytelniczego rozczarowania na stronach tej powieści.

Bohaterowie nie zostali obdarzeni żadnymi charakterystycznymi cechami, byli kompletnie nijacy. Jakby ich nie było w tej książce – dziwna byłaby książka bez żadnych bohaterów, ale zakładając taką sytuację – nie zmieniłoby to zupełnie niczego, bo ta pozycja i tak się do niczego nie nadaje. Irytująco płaskie dialogi, płaski humor – dziecinada. 
Liczyłam na książkę, która faktycznie mnie zaintryguje, która będzie mroczna i przerażająca, a tu dostałam bajeczkę o duchach, dla dzieci. Da się to przeczytać, ale nie odczułam żadnej większej przyjemności przy poznawaniu bohaterów i przeżywaniu z nimi poszczególnych wydarzeń, a nawet czytanie jej mnie denerwowało. Niestety, zawiodłam się na tej książce. Nie polecę jej nigdy, nikomu – no cóż, bardzo mi przykro. Po jej przeczytaniu czuję ogromny smutek, że tak dobry projekt graficzny okładki został zmarnowany na takiego gniota. Nie będę już więcej o niej pisać, szkoda słów.



7 komentarzy:

  1. Ojej :( A myślałam, że będzie naprawdę dobra...

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie pierwsze 100 stron zapowiadało naprawdę dobrą lekturę. Jednak później, tak jak piszesz, otrzymałam bajkę,której nie oczekiwałam po tej pozycji. Trochę się zawiodłam :)

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą !

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi kiepsko. Szkoda, bo i okładkę ma fajną i zapowiadało się też nieźle. Dawno nie czytałam żadnej książki o duchach, muszę koniecznie to naprawić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czułam, że dobrze nie będzie, choć nie sądziłam, że jest aż tak. Ja książki nie miałam w planach i na chwilę obecną tego nie zmieniam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro mi, nie mam nic gorszego niż czytać beznadzieją książkę. Sama też na taką niedawno trafiłam.. Wilcze dziedzictwo - porażka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda... po opisie wydawała się naprawdę przerażająca;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielka szkoda, wydawało mi się, że książka miała w sobie jakiś potencjał. Nie zmienia to jednak faktu, że okładka bardzo mi się podoba i zachęca ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.