Kiedy Gérard natrafia w starej książce na wzmiankę o tajemniczym założycielu Sekty Egoistów, jest przekonany, że właśnie wpadł na trop niezwykłej zagadki. Kim byli owi Egoiści, którzy wierzyli, że każdy człowiek powinien skupić się tylko na poznaniu samego siebie?
Kolejne ślady prowadzą Gérarda przez całą Europę, a początkowe niewinne zainteresowanie tematem szybko przeradza się w obsesję. Z dnia na dzień mężczyzna coraz bardziej zagłębia się w poszukiwania, ignorując wszystko i wszystkich. Jednak czy naprawdę można żyć tylko dla siebie, zapominając o innych?
W swojej pierwszej, niepublikowanej dotąd w Polsce powieści, Eric-Emmanuel Schmitt stawia ważkie pytanie o to, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze: osobiste szczęście czy budowanie więzi z otaczającymi nas ludźmi.
Moja opinia o książce:
Eric-Emmanuel
Schmitt jest pisarzem, który potrafi stworzyć cudowne dzieła, głęboko
przemawiające do człowieka, składające się z nieskomplikowanej treści, ale o
bardzo głębokim przekazie. Jego książki, które przeczytałam – Tajemnica Pani
Ming i Dziecko Noego zdecydowanie mnie zachwyciły, Tektonika uczuć również
okazała się wspaniała. Skakałam pod sufit, gdy dowiedziałam się, że Wydawnictwo
Znak Literanova ma do rozdysponowania kilka egzemplarzy recenzenckich Sekty
egoistów i jeden z nich trafił właśnie w moje ręce.
Głównym
bohaterem powieści jest Gerard – naukowiec, poszukujący źródeł literaturowych
do wykorzystania w swojej rozprawie doktorskiej, który całkiem przypadkowo
trafia na książkę związaną z ideologiami głoszonymi przez Gasparda
Languenhaerta. Jak się okazuje, poglądy filozofa na temat ludzkiej egzystencji
stają się na tyle ciekawym i nieznanym Gerardowi obszarem, że postanawia
zagłębić się w tym obcym obszarze wiedzy. Dążenie do zdobywania kolejnych
informacji i uwierzytelniania ich doprowadza wreszcie Gerarda do obłędu.
„Odrobina tajemnicy ekscytuje, jej nadmiar otępia.”
Przede
wszystkim Sekta egoistów wyraża dość irracjonalne podejście do materii i jako
takiej rzeczywistości. Ukazuje egzystencję jako jednostkową – każdy człowiek
jest odpowiedzialny za swoje życie, a wygląda ono tak, jak sobie je sami
zaplanujemy – wszystko dzieje się jedynie w naszych umysłach. Odrzucona zostaje
hipoteza istnienia materii. Wszelkie rozważania dotyczące bytu innych jednostek
w społeczeństwie sprowadzone zostają jedynie do wyobraźni jednej osoby i jej
urojonego świata. Iluzja własnej potęgi staje się głównym elementem bytu
jednostki i to dzięki niej napędzane są kolejne wydarzenia, bezradność i
zagubienie zostają zepchnięte na kolejny plan.
„Świat naprawdę jest jedynie tym, co odczuwamy, nie da się od niego uciec.”
Szczerze
mówiąc już dawno nie miałam tak ogromnego problemu z napisaniem kilku słów o
jakiejś książce. Pozycja miała coś w sobie, nie jestem w stanie powiedzieć, że
była to książka zła, ale też ciężko określić mi ją jako dobrą. Jedyne czego
jestem w tym momencie pewna to to, że nie jest ona odpowiednia dla każdego.
Problemem wpływającym na to moje skołowanie jest przerost treści
filozoficzno-egzystencjalnych nad samą fabułą książki, przez co znacznie
bardziej skupiłam się na samych rozważaniach związanych z istnieniem niż na
poczynaniach głównego bohatera.
Sekta
egoistów jest debiutancką powieścią Schmitta, w której jeszcze wyczuwałam
niedoszlifowany kunszt pisarski autora, który również utrudniał mi odbiór
przekazu tej pozycji. Miejscami poszczególne elementy powieści były nieskładne,
pojawiało się w nich dużo wcześniej wspomnianych treści filozoficzno-egzystencjalnych
i wychodził wielki bałagan – o co chodziło w niektórych fragmentach książki
do tej pory nie wiem, ale planuję dać jej jeszcze jedną szansę, mam nadzieję, że
wtedy poszczególne rozdziały okażą się łatwiejsze w odbiorze, bardziej czytelne i
zrozumiałe.
„Ból jest po prostu pytaniem, które stawiam samemu sobie, żeby zmierzyć siłę swojego pragnienia: jeśli cierpienie mnie powstrzymuje, oznacza to, że właściwie wcale mi nie zależy na pożądanej rzeczy. Gdy jednak okazuje się ono jedynie drobną przeszkodą, wiem, że moje pragnienie jest silne, że jest głębokie. Ból jest poniekąd barometrem moich chęci.”
Zdecydowaną
zaletą tej książki jest jakość jej wydania – jest wspaniała, prześliczna,
cudowna! Oczywiście mówię o aspekcie wizualnym. Twarda, solidna oprawa, tekst
na stronach porozmieszczany w sposób przemyślany (nie na chama, oby tylko
więcej tekstu i mniej stron). Posiadanie takich książek w kolekcji to ogromna
radość dla książkoholika, chociaż spotkałam się też z opiniami, że nie powinno się
wydawać tak cienkich książek w twardych oprawach. Jak kto woli – dla mnie to
istne cudeńko.
„Rany na duszy goją się wolniej niż rany na ciele.”
Drodzy
czytelnicy, jeżeli planujecie rozpocząć dopiero przygodę z panem Schmittem
odradzam Wam sięganie po tę pozycję na pierwszy raz, bo najzwyczajniej w świecie
możecie się do niego zrazić, a nie powinniście! Natomiast jeżeli planowaliście
sięgnąć po tę książkę i jest to już któraś książka z kolei tego autora –
zastanówcie się czy faktycznie filozoficzno- egzystencjalne rozprawy Was interesują.
Źródło: Instagram |
Ja chętnie poznałabym bliżej tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce i wiem, że po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kolejna książka, która trafia na moją listę must have! Lubię takie powieści i czuję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Trucicielkę", ale byłam zachwycona stylem autora. Myślę, że skuszę się na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńKażda powieść Schmitta to dla mnie uczta!:)
OdpowiedzUsuńTo lubię. Szczera recenzja i opis dla kogo jest książka. Po tym właśnie opisie stwierdzam że nie dla mnie. I nie chodzi o aspekt filozoficzny bo czasami lubię przeczytać taką właśnie książkę ale autora nie znam jeszcze i sięgnę najpierw po inne jego dzieła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Bardzo dziękuję za komentarz :) Klika tak ciepłych słów daje porządnego i pozytywnego kopa do dalszej pracy ♥
UsuńJeżeli chodzi o inne dzieła to zdecydowanie polecam Tajemnicę Pani Ming, Dziecko Noego oraz Oskar i pani Róża, chociaż tego ostatniego sama nie czytałam, ale znajomi mi bardzo ją polecają :)
Chętnie się z nią zapoznam, lubię takie książki, nieszablonowe. :)
OdpowiedzUsuńLubię prozę Schmitta, ale jego debiut - jeszcze nieoszlifowany - jakoś mnie nie przekonuje. Nie chodzi nawet o filozoficzne treści, ale o przekonanie, że "życie wygląda tak, jak sobie je sami zaplanujemy". Uważam, że jest zupełnie odwrotnie - życie jest do bólu nieprzewidywalne. Dlatego raczej nie przeczytam "Sekty egoistów", ale Twoja szczera recenzja jest po prostu wspaniała. Nic dodać, nic ująć. :-)
OdpowiedzUsuńKlika tak ciepłych słów daje porządnego i pozytywnego kopa do dalszej pracy ♥ Dziękuję ♥
UsuńMimo ze nie lubię filozofii „Sektę egoistów” przeczytałam z zapartym tchem. Osoby które nie są przekonane, zachęcam , odważcie się i przeczytajcie. Książka jest wciągająca, bez najmniejszych problemów przeczytałam ją w 2h
OdpowiedzUsuńSchmitta uwielbiam, więc z chęcią sięgnę po jego debiut.
OdpowiedzUsuń