Dobra książka na lato!
Stanie się coś złego to debiut Jakuba Bączykowskiego. Określany jest mianem kryminału z domieszką obyczaju, a ja jednak pokusiłabym się o odwrócenie tych proporcji i przedstawienie Wam tej powieści jako obyczaj z wątkiem kryminalnym i psychologicznym. Mimo wszystko dobre to było. Jako idealne warunki do czytania tej książki wyobrażam sobie plażowanie i smażenie się nad morzem, albo piknik gdzieś na leśnej polanie.
Swoją uwagę skupiamy na
Pawle, paranoiku, który nie do końca wie, gdzie się kończy rzeczywistość a
zaczyna jego wyobraźnia. Poznajemy go, kiedy w jego życiu następuje kumulacja
problemów –ma problemy w pracy, podejrzewany jest o zabójstwo swojego sąsiada,
a do tego dochodzi mocne nadużywanie alkoholu. Ostatecznie, wraz ze swoim chłopakiem,
decyduje się na wyjazd na Podlasie i zorganizowanie imprezy dla znajomych.
I stało się coś niebywałego.
W książce z motywem kryminalnym, która skierowana jest do dorosłego czytelnika,
pojawiła się wyraźna reprezentacja LGBT. Dla mnie to duży plus, bo od dawna
brakowało mi normalizowania tej równości w powieściach innych niż te typowo
skierowane do młodzieży. Chciałabym, żeby pary jednopłciowe w powieściach nie
były niebywałym zjawiskiem, żeby więcej autorów i autorek miało odwagę
przedstawiać takie postaci, takie związki polskim czytelnikom. Druga sprawa, że
odniosłam wrażenie, że autor sobie tych bohaterów porządnie rozpracował i
rozplanował, że ich zachowania nie były przejaskrawione (przymykamy oko tylko
na Pawła), że to wszystko wydawało się po prostu naturalne. I nawet jak już
trafi na czytelnika, który tej równości z jakiś względów nie uznaje, to na
dobrą sprawę nie będzie miał się do czego przyczepić. A Paweł jest postacią
dość specyficzną. Nie wiem czy w życiu byśmy się polubili, raczej pewnie bym go
unikała, ale w książce potrafiłam go momentami zrozumieć. To bohater, który ma
mnóstwo lęków i obaw, z którymi próbuje walczyć na swój sposób, ze skutkiem raczej
odwrotnym od zamierzonego. Wszystko mu się wali i pali. Ale jest też jedną z
bardziej zapadających w pamięć postaci. Przeczytajcie, poznajcie go,
przekonacie się na własnej skórze dlaczego.
Jeżeli o mnie chodzi, to
stwierdzam, że to całkiem niezły debiut. Na pewno nie jest takim rasowym
kryminałem z krwi i kości, a raczej lekką powieścią obyczajową, w którą
sprytnie wplecione zostało zabójstwo. Czytało mi się to wyjątkowo lekko i
przyjemnie. Bywały momenty, gdzie wydawała się nieco monotonna przez to nieustanne
wpadanie w psychiczne dołki Pawła, ale mam wrażenie, że to też ostatecznie
sprawiło, że zakończenie było dla mnie zaskakujące, bo gdzieś w międzyczasie
straciłam czujność. Mimo tego zimowego klimatu w treści wydaje mi się idealną
powieścią na teraz, na te gorące dni. Uwielbiam czytać takie książki gdzieś
między tymi ciężkimi z wątkami true crime, bo zapewniają mi chwilę mentalnego
odpoczynku, a nadal gdzieś wokół tego kryminału krążą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz