12 maja

#564. I że ci (nie) odpuszczę | Jennifer Wright


Non-fiction w doskonałym wydaniu!

Nigdy nie byłam dobra z historii. Nigdy nie potrafiłam nauczyć się na pamięć czegoś, co wydawało mi się nieciekawe, o czym myślałam jak o wiedzy zupełnie niepraktycznej. Nie trafiłam też nigdy na żadnego nauczyciela, który w czasie mojej szkolnej przygody przekonałby mnie, że warto zmienić zdanie, że historia może być fajna, zabawna i przyjemna. Więc generalnie w stronę książek historycznych nawet raczej nie patrzę. Aż tu nagle Wydawnictwo Poznańskie podtyka mi pod nos książkę I że ci (nie) odpuszczę. Najbardziej mordercze kobiety w historii Jennifer Wright, ja ją grzecznie czytam i totalnie się zakochuję!

 

Gdybym była dzieciakiem i miałabym czytać podręcznik do historii napisany w takiej formie – no może nie dosłownie, ale chociaż z takim luźnym, trochę infantylnym i zabawnym wydźwiękiem – to serio, mogłabym to czytać codziennie. Okazuje się, że historia może być ciekawa, jeżeli przedstawi się ją w odpowiedni sposób. Jennifer Wright w tej książce akurat mocno skupia się na temacie śmierci zadawanej przez kobiety, ale z tego co już zdążyłam się zorientować, to zostały wydane jeszcze dwie jej książki w podobnej formie, już w nieco innych tematach. Już mam na liście do przeczytania.

 

Autorka zauroczyła mnie swoim humorem i sprawiła, że zainteresowałam się nieco mocniej kilkoma kobietami, które pewnie powinnam znać z lekcji historii. I że ci (nie) odpuszczę to kilkadziesiąt historii o kobietach, które dokonały zbrodni. Ich motywy były różne, co ostatecznie sprawiło, że niektóre rozdziały były mimo wszystko trochę bardziej poważne. Pojawiły się kobiety, które zabijały dla rozrywki, dla własnych korzyści, ale nie zabrakło też postaci, które zostały zgwałcone i same ostatecznie odgrywały się na swoich oprawcach, albo które walczyły dla dobra ogółu. Można się zastanawiać, czy te motywy są dobre i złe, ale mam wrażenie, że ostatecznie w podświadomości, jesteśmy skłonni jedne tłumaczyć bardziej niż inne. Jako ciekawostkę z książki rzucę, że Elżbieta Batory mogła zabić 650 aż dziewczyn, które często torturowała dla rozrywki, ale też dla własnych większych korzyści. Jakich? A no wykorzystywała chociażby ich krew do przyrządzania balsamów młodości. To historia, która zdecydowanie najbardziej zapadła mi w pamięć. Jest to też pierwszy rozdział, więc Wright zaczęła tę książkę z mocnym przytupem.

 

 

Takie książki wnoszą tyle świeżości do historycznej wiedzy, że ja sobie tylko tak marzę, żeby kiedyś ktoś inspirował się nią przy opracowywaniu programu nauczania z historii. Na początek wystarczy wplatanie ciekawostek i anegdot, które na pewno na dłużej zapadną w pamięci, a i sprawią, że cała przyswajana wiedza będzie łatwiejsza, łagodniejsza. A jeżeli chodzi o książkę, to ja zdecydowanie polecam ją wszystkim, nawet tym, którzy nie często sięgają po literaturę popularnonaukową. Krótkie rozdziały pisane w lekki i zabawny sposób sprawiają, że to książka na jedno posiedzenie. Zupełnie nie mogłam i nawet nie chciałam się od niej odrywać! Cieszę się, że zabrałam ją w podróż, bo naprawdę umiliła mi prawie 3 godziny w pociągu.

Czytajcie!

 



Tytuł oryginału: She kills me: the true stories of history's deadliest women
Tłumaczenie: Monika Skowron
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Moja ocena: 8/10
\

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.