Eko thriller, który robi wrażenie.
Zdarza mi się, że czytam thrillery ekologiczne. Robię
to trochę ze względu na swoje wykształcenie związane z ochroną środowiska, a
trochę za sprawą samej ciekawości do kreatywności autorów w tym dość
specyficznym nurcie. Mam wrażenie, że te thrillery nie cieszą się zbyt dużą
popularnością, pewnie właśnie za sprawą tej wspomnianej specyficzności, ale
Mniejsze zło Oliviera Norka to propozycja, po którą powinno sięgnąć
zdecydowanie więcej osób.
Mimo że sama tematyka około środowiskowa może nie
wydawać się ciekawa, może nie zachęcać, to gwarantuję, że Norek odwalił tutaj
kawał dobrej roboty. Stworzył świetny thriller, który jest niesamowicie ciekawy
i angażujący, dotyka różnych problemów, niby gdzieś trochę przy okazji, ale jednak
z przemyślaną premedytacją, które po prostu robią wrażenie i zostają na dłużej
w głowie. Z początku trochę nie wiedziałam o co chodzi, bo tu jakieś porwanie,
okup, a z drugiej strony skakanie po wydarzeniach na świecie, ale ostatecznie
stwierdzam, że to wszystko zrobiło klimat tej książce. Chciałoby się też
powiedzieć, że fabuła jest dość spokojna, ale z drugiej strony wszystkie te
dynamiczne przeskoki w inne zakątki świata sprawiają, że nabiera ona
charakteru. Bardzo podobało mi się wprowadzanie w treść różnych klimatycznych
katastrof, które przecież są fikcją pociągniętą na potrzeby książki, ale
kołaczą w głowie między tymi dramatycznymi współtowarzyszącymi myślami. Czy tak
właśnie będzie wyglądać przyszłość?
Norek napisał już dziesięć powieści i jest jednym z
bardziej poczytnych francuskich autorów. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z
tym autorem, który zdecydowanie przekonał mnie do siebie swoim stylem kreowania
fabuły. Będę rozglądać się za kolejnymi tytułami tłumaczonymi na polski! I Wam
polecam przeczytanie tej powieści, bo to coś innego, świeżego – thriller w
trochę innym wydaniu. Nadal świetnie skrojony pod względem warstwy kryminalnej,
ale z ekologicznymi dodatkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz