To jedna z bardziej przerażających książek, które ostatnio czytałam.
Na początku ustalmy jedno – nie ma dla mnie bardziej
przerażającego motywu w thrillerze czy kryminale niż dziecięca krzywda. Może
lać się krew, mogą mordować kobiety i mężczyzn, ale jak dziecku coś grozi, albo
co gorsza – coś mu się dzieje, to ja wysiadam. Serio. Szczególnie teraz, kiedy
sama zostałam matką. Ukochane dziecko to thriller, w który ciężko mi się
wchodziło właśnie przez tę osobistą blokadę. Autorka już od pierwszych stron wrzuca
czytelnika na głęboką wodę i było to dla mnie dość oczywiste, że z każdym
kolejnym rozdziałem będzie tylko gorzej. I dla mnie emocjonalnie, ale też dla
bohaterów…
Romy Hausmann stworzyła ludzki dramat, przy którym
bardzo często miałam w głowie nadzieję, że nigdy nic takiego nikomu się nie
przydarzyło. Wykreowała piekło dla głównej bohaterki i jej dzieci. Wrzuciła ich
do szałasu, do osobistego więzienia w samym środku lasu. Bez możliwości
wyjścia, ale nawet bez możliwości załatwiania potrzeb fizjologicznych poza
ustalonym przez porywacza schematem. A on, porywacz i ojciec dzieci, wcale nie
był wzorem, do ideału było mu bardzo daleko.
To jedna z tych książek, w których od początku wydaje
się, że prawie wszystko jest jasne, a jedynym poszukiwanym elementem jest
porywacz, który zamknął swoją rodzinę w szałasie w środku lasu. Wchodząc jednak
w fabułę wchodzi się tak naprawdę w szaleństwo tego człowieka, a na jaw
wypływają fakty, których nikt się tam nie spodziewał. To bardzo angażująca
opowieść, która przeszywa swym mrokiem i tą psychiczną brutalnością, której
doświadczają bohaterowie, a w zasadzie Lena i jej dzieci. Dużo Was tu jeszcze
zaskoczy, sporo pewnie przytłoczy, bo za sprawą rozdziałów pisanych z
perspektywy kilku osób naprawdę mocno wchodzi się w ten świat i nie chce się z
niego wyjść, dopóki nie pozna się zakończenia. A ono, hm, niestety pozostawia
wiele do życzenia.
To doskonały thriller, który kilkukrotnie przyprawił
mnie o gęsią skórę i ciary, który pod względem psychologii i za sprawą
przemocowego bohatera mocno zapadł mi w pamięć. Zakończenie było jedynym
elementem tej opowieści, które nie do końca mi grało. Z jednej strony wszystko
ma ręce i nogi, ale z drugiej to rozwiązanie było za szybkie, a jednocześnie za
łatwe i za trudne. Zawiodło mnie. Jak przeczytacie do końca, to prawdopodobnie
zrozumiecie dlaczego tak bardzo motam się przy tym zakończeniu. Mimo wszystko
bardzo polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz