26 kwietnia

#561. Ukochane dziecko | Romy Hausmann

 

To jedna z bardziej przerażających książek, które ostatnio czytałam.

Na początku ustalmy jedno – nie ma dla mnie bardziej przerażającego motywu w thrillerze czy kryminale niż dziecięca krzywda. Może lać się krew, mogą mordować kobiety i mężczyzn, ale jak dziecku coś grozi, albo co gorsza – coś mu się dzieje, to ja wysiadam. Serio. Szczególnie teraz, kiedy sama zostałam matką. Ukochane dziecko to thriller, w który ciężko mi się wchodziło właśnie przez tę osobistą blokadę. Autorka już od pierwszych stron wrzuca czytelnika na głęboką wodę i było to dla mnie dość oczywiste, że z każdym kolejnym rozdziałem będzie tylko gorzej. I dla mnie emocjonalnie, ale też dla bohaterów…

 

Romy Hausmann stworzyła ludzki dramat, przy którym bardzo często miałam w głowie nadzieję, że nigdy nic takiego nikomu się nie przydarzyło. Wykreowała piekło dla głównej bohaterki i jej dzieci. Wrzuciła ich do szałasu, do osobistego więzienia w samym środku lasu. Bez możliwości wyjścia, ale nawet bez możliwości załatwiania potrzeb fizjologicznych poza ustalonym przez porywacza schematem. A on, porywacz i ojciec dzieci, wcale nie był wzorem, do ideału było mu bardzo daleko.

 

To jedna z tych książek, w których od początku wydaje się, że prawie wszystko jest jasne, a jedynym poszukiwanym elementem jest porywacz, który zamknął swoją rodzinę w szałasie w środku lasu. Wchodząc jednak w fabułę wchodzi się tak naprawdę w szaleństwo tego człowieka, a na jaw wypływają fakty, których nikt się tam nie spodziewał. To bardzo angażująca opowieść, która przeszywa swym mrokiem i tą psychiczną brutalnością, której doświadczają bohaterowie, a w zasadzie Lena i jej dzieci. Dużo Was tu jeszcze zaskoczy, sporo pewnie przytłoczy, bo za sprawą rozdziałów pisanych z perspektywy kilku osób naprawdę mocno wchodzi się w ten świat i nie chce się z niego wyjść, dopóki nie pozna się zakończenia. A ono, hm, niestety pozostawia wiele do życzenia.

 

To doskonały thriller, który kilkukrotnie przyprawił mnie o gęsią skórę i ciary, który pod względem psychologii i za sprawą przemocowego bohatera mocno zapadł mi w pamięć. Zakończenie było jedynym elementem tej opowieści, które nie do końca mi grało. Z jednej strony wszystko ma ręce i nogi, ale z drugiej to rozwiązanie było za szybkie, a jednocześnie za łatwe i za trudne. Zawiodło mnie. Jak przeczytacie do końca, to prawdopodobnie zrozumiecie dlaczego tak bardzo motam się przy tym zakończeniu. Mimo wszystko bardzo polecam!






Tytuł oryginału: Liebes Kind
Tłumaczenie: Agata Teperek
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Moja ocena: 8/10
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu W.A.B.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.