10 listopada

#365. Skazany na zło - Adrian Bednarek



To moje drugie spotkanie z twórczością Bednarka i tym razem coś nam nie do końca wyszło, chociaż na szczęście obyło się bez większych dramatów.

Pierwszą książką tego autora, jaką miałam okazję czytać, był Proces diabła. Mimo że nie pamiętam już dokładnie fabuły książki, nie wspominam jej źle. Nie pamiętam też żadnych szczególnie wyróżniających się w niej negatywnych elementów. Ich brak to całkiem dobry znak, więc zdecydowałam się na przeczytanie Skazanego na zło, nowej powieści autora, która jednak napisana została jako jedna z pierwszych i przez długi czas leżakowała w szufladzie, czekając na swój moment.

Wracając pamięcią do Procesu diabła przypominam sobie swoje zdziwienie popularnością Remigiusza Mroza i niepopularnością Adriana Bednarka – książki wydawane w podobnym czasie, zbliżona tematyka, dominujące wątki prawnicze i ciekawa fabuła, a jednak wtedy o Bednarku mało kto słyszał. Mróz za to już wtedy wyskakiwał z lodówki.

Sporo dobrych ocen i mnóstwo bardzo zachęcających poleceń, zmotywowało mnie do przeczytania tej powieści, ale to jednak nie to, czego się spodziewałam. Jeżeli ktoś zapytałby mnie, jak w jednym zdaniu opisałabym najnowszą powieść Bednarka, odpowiedziałabym – od zera do bohatera. Tym razem nie jest to do końca pozytywne określenie, a sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż się wydaje.


Narracja w tej powieści jest pierwszoosobowa i poznajemy wydarzenia z dwóch perspektyw. Myślę, że przez ten zabieg byłam dłużej utrzymywana w niepewności i moje zainteresowanie było większe – szczególnie, że na początku w ogóle ciężko było mi się połapać, kto jest tą drugą osobą i co właściwie chce. Styl autora jest lekki, więc w połączeniu z trzymającymi w napięciu wydarzeniami książkę czyta się bardzo szybko.

Poza tym, że sama fabuła jest nieźle wykreowana, cały czas pojawiają się niespodziewane zwroty akcji i jest brutalnie, a to ostatnie zawsze najbardziej mnie przekonuje, to wszystko jest też mocno naciągane. Zaczynając od samego głównego bohatera – jego postawy, poszczególnych zachowań i jego ujawniającego się morderczego alter ego, kończąc na samych wydarzeniach. Nie zrozumcie mnie źle – ja po prostu lubię, kiedy kryminały są rzeczywiste, kiedy mogę uwierzyć w historię wykreowaną przez autora i kiedy mogę łapać się na zastanawianiu się nad powiązaniami opisywanych wydarzeń z rzeczywistością. W przypadku Skazanego na zło trochę to niestety nie wyszło, bo Bednarek mocno popuścił wodze swojej fantazji i co prawda stworzył thriller z piekła rodem, to jednak dla mnie za mocno przekombinował. Jednym to się może podobać, ale mnie to za bardzo nie przekonuje. Nie będę przytaczać konkretnych momentów, żeby nikomu nie psuć zaskoczeń w książce, ale śmiało mogę powiedzieć, że to wszystko idzie Wiktorowi – głównemu bohaterowi – za łatwo i za szybko.
Początkowo mocno też drażnił mnie jego humor i teksty suche, jak piach na pustyni, co z rozdziału na rozdział było albo mniej wyraźne, bo zmieniała się osobowość bohatera, albo ja już nie zwracałam na to uwagi.


Powiedziałabym, że po tej powieści widać, że jest jedną z pierwszych, które Bednarek napisał, ale może to być też siła sugestii. Momentami przekombinowana przez co trochę sztuczna, chociaż nadal czytało mi się ją z dużym zainteresowaniem. Co najważniejsze – chciałam ją przeczytać do końca, bo po prostu byłam ciekawa jak zakończy się ta historia. Zaskoczeń było sporo, łącznie z kilkoma ostatnimi stronami i finałem. Skazany na zło poleciłabym osobom zaczynającym swoją przygodę z thrillerami oraz tym, którzy nie boją się wyzwań i brutalności, jednak przy okazji odsyłam was też do thrillerów prawniczych – do serii z Kubą Sobańskim.



Tytuł: Skazany na zło
Autor: Adrian Bednarek
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 328
Data wydania: 3 października 2018
Cena katalogowa: 33,00 zł
Moja ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Mam ją w planie! Sama jestem ciekawa czy mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się może trochę czepiam, ale nie było tragedii :D jestem ciekawa jak będzie z Tobą!

      Usuń
  2. Ha ha jutro ukazuje się moja recenzja i mam takie same odczucia, fajne ale trochę przekonani Iwanem. Oceniłam na 6,5 :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.