28 maja

Miejsca cieniste | Jacek Kalinowski

 

Doskonałe to było.

Historia wykreowana przez Kalinowskiego jest niezwykle magnetyczna. Przyciąga nie tylko skrzętnie uplecioną intrygą, zbudowaną na sekretach i obawach, ale też zagadkowością i aurą niepokoju. To jedna z tych opowieści, które uwierają sumienie i nie dają o sobie zapomnieć długo po przeczytaniu. Miejsca cieniste nie są kolejnym thrillerem, w którym mamy trupa i biegniemy przez kolejne strony i rozdziały, żeby tylko dowiedzieć się, kto faktycznie stał za zbrodnią. Kalinowski zawiesił swoich czytelników w niepewności. Stworzył opowieść, w której podstawą są bohaterowie – ich zachowania, relacje i problemy dnia codziennego – wokół których dzieje się całe zło.

 

Witek z pozoru jest wymarzonym mężem, tworzą z Anną niemal idealną rodzinę, jak z obrazka. Jednak kiedy Witek decyduje się przyjąć pod swój dach przyjaciela z dawnych lat, który właśnie wyszedł z więzienia, Anna jest przerażona. Przez lata Krzysztof był tylko odległym cieniem, historią z przeszłości. Od dziś będą dzielić z nim dom. Zaczyna się walka z dyskomfortem, ciekawością i obawami. Traf chce, że kilka dni po pojawieniu się mężczyzny w okolicy ginie dziesięcioletnia Iga, a życie jej rodziców – Łukasza i Pauli – przeradza się w piekło.

 

Głównym wątkiem Miejsc cienistych jest zaginięcie dziesięcioletniej dziewczynki, która dosłownie rozpływa się w powietrzu. Sprawa wydaje się trudna, brakuje punktów zaczepienia, a autor utrzymuje czytelników w niepewności do samego końca, naprzemiennie podrzucając i zabierając nadzieję na odnalezienie dziewczynki. Niezwykle ciekawe w poznawaniu kolejnych rozdziałów książki było obserwowanie zmian, które zachodziły w bohaterach na skutek różnych trudności dodawanych do ich życia. Oczywiście myślę tutaj o zaginięciu Igi, ale także o pozostałych wydarzeniach, które ujawniały te cieniste miejsca w osobowości każdego z bohaterów. Kalinowski poświęcił wiele uwagi na to, by dopracować portrety swoich bohaterów, ale jednocześnie stworzył historię, która wydaje się niezwykle realna i prawdopodobna, a do tego wyjątkowo niewygodna. Można pewnie powiedzieć, że fabule momentami brakuje dynamiki, że stosunkowo mało się w niej dzieje, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że to cała psychologia buduje klimat tej powieści i to ona napędza do dalszego czytania. Wyjątkowo głębokie portrety bohaterów sprawiają, że wchodzi się w tę historię niemal osobiście, a zaginięcie dziewczynki uderza w te najbardziej czułe struny.

 

Czytałam książkę Kalinowskiego, jak jeszcze się tworzyła. Więc trochę na raty, w innej kolejności. Obiecuję sobie teraz, żeby przeczytać ją niedługo jeszcze raz, ale już tak od początku do końca, żeby przeżyć to wszystko ponownie i jeszcze mocniej wczuć się w jej klimat. Uwielbiam takie thrillery, bo nie ma w nich niczego pewnego, a emocje, które towarzyszą czytaniu ciężko wyrazić słowami. Trudne i niewygodne tematy zawsze doprowadzają mnie do miejsca, w którym sama zaczynam się zastanawiać, co właściwie zrobiłabym będąc na miejscu bohaterów. Tutaj dochodzi jeszcze rodzicielstwo, zaginięcie dziecka i aż włos jeży mi się na głowie, jak dochodzę do tej myśli – co by było, gdyby moje dziecko zaginęło, do czego byłabym zdolna i ile cienistości wypuściłabym z siebie.

 

Uważajcie na Kalinowskiego, bo emocjonalnie może Was poćwiartować. Miejsca cieniste to jego debiut, po którym wcale się tego nie czuje. Teraz nie pozostaje mi nic innego niż czekać na jego kolejne książki, a z tak wysoko zawieszoną poprzeczką i oczekiwaniami czytelników pewnie łatwo mu pisać nie będzie… 




Wydawnictwo: Znak Crime

Data wydania: 31 maja 2023
Moja ocena: 9/10
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Znak Crime


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.