Szczygielski zawsze potrafił mnie zaskoczyć.
Chociaż bez bicia przyznaję się, że nie czytałam jego
wszystkich książek – póki co ominęłam te dla dzieci/ nastolatków – ale jest
szansa, że i to z czasem nadrobię. Unikam też antologii, ale to raczej ze
względu na innych autorów. Pozwólcie, że nie będę się tłumaczyć. W każdym razie
chciałam powiedzieć, że jestem trochę fanką kreatywności i pomysłowości Szczygielskiego,
a trwa to od pojawienia się jego debiutu. I chociaż widać, że jego styl cały
czas ewoluuje i nie pisze wszystkiego na jedno kopyto, to jednak ma takie swoje
charakterystyczne elementy powieści, które pojawiają się we wszystkich jego
książkach.
Nie chcesz wiedzieć to thriller, który na początku
wydawał mi się dość łagodny – głównie ze względu na dwie damskie postaci, które
przewijają się ciągle od pierwszych stron, ale też przez powolne rozbudowywanie
akcji. Myślałam, że tym razem jednak poszedł bardziej w stronę obyczaju z
elementami thrillera, ale nic bardziej mylnego! Początek jest spokojny, ale
sądzę, że ma to na celu wprowadzenie czytelnika w zagadkę, trochę też w życie
Agaty – wróżki i głównej bohaterki. I chyba taki był zamysł, żeby czytelnikowi
dać tego spokoju, żeby zupełnie nie spodziewał się tego, co autor tym razem
przygotował. To druga książka w ostatnim czasie, którą przeczytałam i w której
główna bohaterka jest wróżką, ale tym razem miało to jakiś większy sens i
znaczenie. Pojawiły się magiczne, lekko oniryczne elementy, które też mocno
kojarzą mi się z twórczością Szczygielskiego.
Uwielbiam kiedy trafiam na książkę, która jest przepełniona
brutalnością, a przy tym też jest wyrazista, przemyślana i skonstruowana z
pomysłem. Ale moje serduszko skradają najbardziej te powieści, które są
nieoczywiste, które mocno wyróżniają się na tle innych samym pomysłem i
wykonaniem. Po przeczytaniu Nie chcesz wiedzieć miałam w głowie pustkę i czułam
ogromną ulgę, że to wszystko tak się rozwinęło i tak się zakończyło. To był ten
moment, kiedy doświadczyłam czytelniczego spełnienia, kiedy skończyłam książkę,
w której zupełnie nic bym nie zmieniła. Szczygielski znakomicie poradził sobie
z dozowaniem napięcia, budowaniem dynamiki i zaskoczeniami, których jest
zdecydowanie więcej niż się spodziewałam. Ale kolejną ogromną zaletą tej
powieści jest też to, że do samego końca nie idzie spiąć wszystkich wątków,
żeby tworzyły jedną spójną całość. Bez podpowiedzi i odkrycia kolejnych kart
historii ani rusz.
Nie chcesz wiedzieć to thriller, któremu nie można
zarzucić schematyczności, a Szczygielskiemu – przy okazji – braku kreatywności.
Może się wydawać na początku, że to mało zaskakująca i dynamiczna powieść, ale potrzeba
chwili, żeby dać się wciągnąć w magiczną aurę i wir wydarzeń, które czekają gdzieś
za rogiem. No i nabiera się przy niej świadomości jak pozornie błahe wybory
mogą zmieniać całe życie…
Zastanawiałam się nad kupnem tej książki. Jednak coś mnie od niej odpychało, nie mogę tego określić. Czytając twój wpis, jestem jednak przekonana co do tej książki. Chyba ją zakupie, bo lubię takie klimaty. Czytelnicze spełnienie to chyba najfajniejsza rzecz. Niestety nie często się zdarza.
OdpowiedzUsuń