To zdecydowanie jedna z lepszych polskich serii, jakie miałam okazję czytać! Zwróćcie wreszcie uwagę na tę serię!
Szamałek przyzwyczaił mnie do tego, że jego książki
zawsze mnie zaskakują. Niby wiem, czego mogę się po nich spodziewać, ale
ostatecznie wywierają na mnie tak duże pozytywne wrażenie, że później zbieram
szczękę z podłogi. A nie oszukujmy się, to wcale nie jest takie łatwe. Przy tym
za każdym razem zastanawiam się, dlaczego tak mało osób zna Szamałka, dlaczego
tak rzadko się o nim mówi, mimo że ta seria bije znaczną większość tych
popularnych i „bestsellerowych” na głowę. Gdziekolwiek spojrzysz to genialne
zakończenie serii i znakomity popis literackich umiejętności autora.
Wszystkie trzy książki tej serii są inne niż
klasyczne thrillery, do których ja zostałam przyzwyczajona. Szamałek tworzy
historie, które wyglądają bardzo rzeczywiście, przez które już od samego
początku odczuwa się niepokój. I chociaż już nie raz i nie dwa pisałam o
thrillerach, które były rzeczywiste, które właśnie dzięki temu w dużej mierze
wpływały na mój odbiór, to Szamałek zawsze i wszędzie będzie bił je na głowę.
Wygląda to tak, że we wszystkich książkach serii Ukryta sieć są wątki
kryminalne, które mogłyby potencjalnie wydarzyć się w rzeczywistości. Jednak
moim zdaniem kluczową rolę odgrywa mocne wpasowanie tego takiego cybernetyczno
internetowego świata w fabułę tych powieści i ostatecznie połączenie ich z
motywami kryminalnymi. Czytając te historie i przechodząc przez kolejne
rozdziały nabiera się wątpliwości co do funkcjonowania i sprawiedliwości świata,
traci się pewność siebie i zaczyna się zastanawiać, czy internet faktycznie
jest tak bezpiecznym miejscem, jak nam się wcześniej wydawało. Przeczytałam
gdzieś, że mówi się, że Szamałek stworzył własny gatunek określany jako cyber
kryminał i totalnie się z tym zgadzam. Co prawda żadnej konkurencji jeszcze nie
ma w tej kategorii, ale dla mnie i tak jest już jej królem.
Tym razem autor wychodzi trochę z wirtualnych
przestępstw i wchodzi w tematy sztucznej inteligencji. Nie zawodzi swoim
przygotowaniem, ale też szykuje dla czytelników kilka wątków, które początkowo
wydają się zupełnie do siebie nie pasować i w żaden sposób nie łączyć się. Odniosłam wrażenie, że tutaj mamy odrobinę więcej wątków obyczajowych i relacji między bohaterami, które całkiem zgrabnie uzupełniają tę historię. Gdziekolwiek
spojrzysz, jako finał serii, spełnił swoje zadanie i spiął w kupę wszystkie
trzy tomy.
Została mi trochę pustka w głowie po skończeniu tej
serii, przede wszystkim dlatego, że bardzo ją lubiłam, a poza tym przez to, że
nie wiem czym teraz Szamałek będzie chciał zaskoczyć czytelników. Rzadko zdarza
mi się, że czuję taką książkową niemoc połączoną trochę z rozgoryczeniem, ale
chyba mam pomysł na poradzenie sobie z tym dziwnym uczuciem. Chciałabym
przeczytać całą trylogię jeszcze raz, ciągiem. Z czasem miałabym największy
problem, ale mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się zrealizować mój
plan. Może przy okazji zachęcę was do wspólnego czytania, może więcej osób
usłyszy wtedy o tej serii, bo zdecydowanie warto ją poznać!
Na dobrą sprawę jedyne do czego mogę się przyczepić, to trochę śmierdząca sprawa z tą katastrofą ekologiczną, która albo została potraktowana bardzo po macoszemu, albo miała w bardzo wyraźny sposób zostać zamieciona pod dywan i nikt miał się o niej nie dowiedzieć. Na szczęście kilka niedociągnięć nie odebrało mi przyjemności z lektury. Myślę, że warto jeszcze dać wam znać, że czytanie tomów bez zachowania odpowiedniej kolejności mija się z celem. Czytajcie to, ale zdecydowanie po kolei!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz