06 stycznia

#450. Nekrosytuacje. Perełki z życia grabarza | Guillaume Bailly


Jeden z większych zeszłorocznych czytelniczych zawodów.


Wszystkie książki z pogranicza kryminalistyki i medycyny chętnie pochłaniam w ilościach hurtowych. Nekrosytuacje to jedna z tych pozycji, na którą czekałam i której byłam mocno ciekawa, bo poza tym, że praca grabarza to nadal nieodkryty przeze mnie temat, to jeszcze książek o tym zawodzie nie ma chyba w ogóle na polskim rynku (albo mi tak kiepsko idzie z szukaniem). Niestety tym razem zdarzyło mi się wyidealizować sobie tę książkę jeszcze przed rozpoczęciem czytania, że narobiłam sobie ogromnych nadziei, a skończyłam ją ostatecznie z trudem i ogromnym niesmakiem.

Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że w sumie niewiele oczekiwałam od tej książki, bo chciałam tylko dokładniej poznać pracę grabarza, zajrzeć do zakładów pogrzebowych od kuchni i chociaż trochę poznać osoby, które zatrudniają się w takim zawodzie. Praca ze zwłokami zapewne nie należy do najłatwiejszych, a przynajmniej tak mi się wydaje. Poza tym tematy związane ze śmiercią, przygotowaniem zwłok do pochówku i tematy okołopogrzebowe należą do tych, o których się nie mówi. Trochę mnie to nie dziwi, bo każdy na pewno ma jakieś smutne wspomnienia związane ze śmiercią i ja to totalnie szanuję, ale z wiekiem podchodzę do tego trochę inaczej i szukam informacji. Na kolejny przykry wypadek chciałabym być trochę bardziej świadoma, doinformowana. Przygoda z tą książką nie dała mi zupełnie nic, poza tym straciłam kilka godzin z życia na przeczytanie jej.

Opisane w książce historie są prawdziwe i może gdybym podeszła do niej z zupełnie otwartą głową, to ostatecznie nie byłabym tak krytyczna. Może nawet opisywane sytuacje zaczęłyby mnie bawić i wydawałyby mi się chociaż w najmniejszym stopniu ciekawe. Przez to, że śmierć jest tematem tabu, to też społeczeństwo bardzo stereotypowo podchodzi do pracy grabarzy, co autorowi udało się wyraźnie przedstawić. W swojej powieści zestawił co ciekawsze przeżyte i zasłyszane od kolegów po fachu historie, które nie mają żadnego morału, a są po prostu takimi anegdotami. Nie wnoszą nic konkretnego, ale w zależności od poczucia humoru czytelnika mogą bawić. Pojawiają się też momenty bardziej na poważnie i przyznać trzeba, że przy tych fragmentach bardzo cieszyłam się, że autor, kolokwialnie mówiąc, nie próbował strugać pawiana i nie próbował być śmieszny na siłę.

W moich oczach Nekrosytuacje wypadły bardzo blado – ta książka była po prostu nijaka. Ni to zabawne, ni to uczące, a bardziej monotonne i nudne. Jeżeli się na nią zdecydujecie, to raczej nie polecam podchodzenia do niej z konkretnymi oczekiwaniami. Nie myślcie, że to kompendium wiedzy o pracy grabarza, że dowiecie się z niej konkretów i uda wam się może trochę oswoić ze śmiercią – nie tym razem. Rozumiem, że książka może się podobać, ale do mnie nie przemówiła i ostatecznie też nie będę jej polecać.




Tytuł oryginału: Mes sincères condoléances
Tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 18 września 2019
Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.