03 grudnia

#448. Obłęd | Justyna Kopińska



Nie wiem co mam myśleć o tej książce.

Kiedy Obłęd pojawił się w zapowiedziach, byłam prawie pewna, że to kolejna mocna książka non fiction, bo Kopińska już trochę nas do nich przyzwyczaiła. Zresztą na niektórych portalach, gdzie pojawia się ta książka, wpisana jest jako literatura faktu. Myślę, że to trochę mylące, bo tym razem jednak mamy coś innego – reportaż  fabularyzowany. W opisie okładkowym możemy przeczytać:

Nie każdą prawdę można opowiedzieć w reportażu. Ale nawet wtedy nie wolno milczeć. Dlatego Justyna Kopińska musiała, w zbeletryzowanej formie, powrócić do najbardziej potwornych miejsc, jakie poznała na swojej drodze. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń i postaci jest przypadkowe i niezamierzone.

Mój pierwszy zarzut odnosi się właśnie do tego – po co pisać reportaż fabularyzowany, skoro ostatecznie autorka nie przyznaje, co konkretnie opisuje w tej książce, a wszelkie podobieństwa były rzekomo przypadkowe. Ja akurat jestem takim czytelnikiem, że jak coś mnie zaintryguje, to poszukam sobie informacji i wiedzę uzupełnię, ale jestem święcie przekonana, że nie wszyscy tak robią i kończą lekturę z lekkim zawodem. Najpierw przeczytałam wywiad z autorką, gdzie przyznaje jak doszło do powstania Obłędu i o jaką sprawę dokładnie chodzi. Tutaj też Kopińska od razu odpowiedziała na moje pytanie, dlaczego taka forma, a nie typowy reportaż. Bezpośrednio odsyłam was też do uzupełnienia informacji z artykułu Oddział chorych ze strachu. Zresztą, jak się okazało (o czym zdążyłam zapomnieć), w reportażu Polska odwraca oczy znajdziecie również rozdział o tym samym tytule i tam – już w formie typowo reportażowej – przedstawiona została konkretna sprawa.

Konieczność uzupełniania aż tylu informacji przy konkretnej książce budzi we mnie dość mieszane uczucia. Nie, żeby sprawiało mi to dużą trudność, czy zajmowało dużo czasu, ale myślę, że bardziej sprawiedliwe wobec czytelników byłoby wyjaśnienie pewnych kwestii jeszcze w książce.

Bohaterem Obłędu jest młody reporter, który z zawodowej ciekawości staje się pacjentem szpitala psychiatrycznego, dzięki czemu planuje lepiej poznać i zweryfikować ordynatorkę, ale też zachowania pracowników szpitala względem pacjentów. Szybko okazuje się, że reguły, do których musi się dopasować, są bardzo restrykcyjne, a przy okazji normalne funkcjonowanie na tym oddziale jest bardzo ograniczone.

Wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce w tym szpitalu, są czymś, czego nie będę oceniać, bo po prostu nie potrafię. Nie umiem wyobrazić sobie, że jakakolwiek żywa istota potrafiłaby tak zachowywać względem innego człowieka. A teraz wyłączam emocje i skupiam się na fabularnej części tej książki, w której moim zdaniem jest sporo niedopracowanych elementów, które zdecydowanie utrudniały mi odbiór. Przede wszystkim zaliczyłabym tu sztywny styl powieści, który przejawia się zarówno w płaskich postaciach, ale też w samym sposobie przedstawienia wydarzeń. Wydawało mi się że, jakiekolwiek moje emocje budziła jedynie myśl, że ta historia ma związek z rzeczywistością, a nie sama fabuła i bohaterowie. Nie robiło na mnie wrażenia to, co stworzyła Kopińska, a sama przykra rzeczywistość. Mimo retrospekcji i introspekcji, dzięki którym możemy poznać antybohaterkę tego całego zamieszania, ja w ogóle nie zaangażowałam się w szukanie przyczyn wystąpienia zła u tej konkretnej postaci, a całość (zarówno rozwinięcie historii, jak i jej zakończenie) potraktowałam bardzo obojętnie, na zasadzie: aha, przyjęłam do wiadomości. Przy powieściach fabularnych często zdarza mi się narzekać, że opisy były za bardzo rozwleczone, że wszystko się ciągnęło, a ja gubiłam wątek. Tutaj opisów i połączeń wątków było tak mało, że znowu zdarzało mi się zgubić, bo autorka nie wystarczająco zadbała nad przeprowadzeniem mnie z jednej na drugą stronę.

Kopińska w roli reportera sprawdza się świetnie, a te jej reportaże są mocne, dobitne i otwierają ludziom oczy na wydarzenia do tej pory zamiatane pod dywan. Moim zdaniem największymi zaletami jej książek na faktach są przede wszystkim dokładność i drobiazgowość, ale też takie chłodne podejście. W literaturze faktu rzeczywiście bardzo to doceniam, ale Obłęd stał się przez to taki sztywny. Z jednej strony niby fabuła mnie intrygowała, ale z drugiej nie mogłam się wygryźć w tę historię, mając cały czas wrażenie, że to reportaż, który oficjalnie nie jest reportażem. To było dla mnie bardzo paradoksalne doświadczenie i żałuję, że jednak Kopińska nie zdecydowała się na opisanie tego jako klasyczny reportaż. Nie będę naciskać, żebyście koniecznie przeczytali tę książkę, jednak warto mieć ją na uwadze i sprawdzić na własnej skórze jak się to czyta. Sama opisywana sprawa mrozi krew w żyłach, a myśląc o tym, że jest w niej ziarno prawdy, to jeszcze bardziej siada na psychice czytelnika.






Tytuł: Obłęd
Autor: Justyna Kopińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 172
Data wydania: 16 października 2019
Cena katalogowa: 34,90 zł
Moja ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą, poprzednie jej książki miały sens, ta - napisana od niechcenia.

    Pozdrawiam,
    Kuba z @roserlynch

    OdpowiedzUsuń
  2. To pierwsza recenzja tej książki, jaką czytam i jestem lekko rozczarowana. Tak jak Ty cenię pióro reportażystki i mam wysokie oczekiwania. Kupiłam sobie Obłęd i jakoś nie mogę się za niego zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam sobie tę książkę, ale widzę nieciekawe recenzje i coraz mniej mam na nią ochotę :]

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.