07 września

#428. Dziewczyna zwana Jane Doe - Victoria Helen Stone




O książce, którą bym krytykowała, gdyby nie kryminalne zmęczenie.


Czasami zastanawiam się, jak to jest, że konkretne książki podobają nam się, lub nie, w określonych sytuacjach. Chodzi mi o to, że odbiór książek – zresztą przecież nie tylko – często zależy od stanu ducha, humoru i ostatnich wyborów, jakie dokonywaliśmy. Jestem święcie przekonana, że gdyby nie moje aktualne lekkie zmęczenie materiału Dziewczynę zwaną Jane Doe zjechałabym od góry do dołu. Albo chociaż byłabym niezadowolona z lektury. Bo w zasadzie jest strasznie przewidywalna, może powiedziałabym, że nawet taka trochę bez polotu. A tymczasem zaskoczenie. Wciągnęłam ją jak mało którą książkę w ostatnim czasie. I mimo świadomości wszystkich jej wad, nadal jestem tak jakby trochę w niej zauroczona.

Już dawno nie pochłonęłam tak szybko żadnej książki, nie mówiąc już o tym, że fabuła tej powieści cały czas utrzymywała moje zainteresowanie na podobnym poziomie. Przy tej książce dobrze mi zrobiło podejście bez oczekiwań, z zupełnie pustą głową, bo faktycznie mogłam się pozytywnie zaskoczyć i popłynąć z nurtem historii. Jednak mimo tego, że tak pozytywnie się o niej, póki co, wyrażam, to jednak nie ma w niej zupełnie niczego, co mogłoby jakoś szczególnie zaskoczyć czytelnika podchodzącego do niej z jakimiś oczekiwaniami. Jakimiś, bo one nie muszą być duże.

To powieść oparta na kłamstwach, a najważniejszym jej elementem  są relacje międzyludzkie. To właśnie na tej płaszczyźnie pojawiają się zgrzyty, które ostatecznie prowokują pojawienie się wątku kryminalnego. Autorka nie postarała się na tyle, aby zapewnić czytelnikowi ciągłą niepewność. W zasadzie już po kilkunastu pierwszych stronach zaczynamy składać do kupy wszystkie elementy układanki i łączyć motywy bohaterów. A przez pozostałą część książki jesteśmy jedynie ciągnięci z tymi naszymi domysłami i fabułą, w której w zasadzie nie ma żadnych większych twistów. Właśnie dlatego warto przy tej powieści zupełnie wyluzować i dać się ponieść – nie szukać dziury w całym na własną rękę, nie kombinować, a po prostu podążać za bohaterami.

To powieść, którą przesłuchałam praktycznie na raz, od której nie chciałam odchodzić. Chciałam za to poznać tajemnice bohaterów i finał tej dziwnej i lekko niepokojącej sprawy. Odpuściłam sobie przy niej wszelkie dochodzenia i analizy, a jedynie dałam się prowadzić autorce i jej bohaterom. Jeżeli miałabym ją określić jednym słowem, byłoby to z całą pewnością słowo bezpruderyjna, bo trochę jest w niej kontrowersji, trochę też konwenanse. Z czystym sumieniem mogę też powiedzieć, że był to thriller, który sprawił mi przyjemność, dzięki któremu spędziłam miło czas i naprawdę dobrze się bawiłam. Bez fajerwerków, ale było naprawdę w porządku. Także jeżeli szukacie lekkiej odskoczni od typowych kryminałów, to ja zdecydowanie polecam Dziewczynę zwaną Jane Doe. Warunek jest jednak taki, że nie oczekujecie od niej dosłownie niczego i idźcie na żywioł.


Tytuł: Dziewczyna zwana Jane Doe
Tytuł oryginału: Jane Doe
Autor: Victoria Helen Stone
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 381
Data wydania: 14 sierpnia 2019
Cena katalogowa: 39,90 zł
Moja ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.