Tytuł: Mleko i miód
Tytuł oryginału: Milk and honey
Autor: Rupi Kaur
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 204
Data wydania: 1 marca 2017
Mleko i miód to pozycja, o której było i nadal jest głośno na
zagranicznym książkowym Instagramie. Przez długi czas zastanawiałam się nad
zakupem tomiku w wersji anglojęzycznej, bo wszystkie pozytywne komentarze mnie
niesamowicie intrygowały, ale że nigdy z poezją nie było mi po drodze, to
przekładałam zakupy na „potem”. Pobieżnie przeglądając opinie czytelników
zauważyłam pojawiającą się tendencję – ten tomik albo się kocha, albo się go
nienawidzi, a że przeważnie w takich przypadkach okazuje się, że dane pozycje
mi nie podchodzą, byłam jeszcze bardziej zainteresowana tym tytułem. A wreszcie trafiła do mnie przedpremierowo, dzięki Wydawnictwu Otwarte.
Mleko i miód to historia o miłości i kobiecości, która w brutalny
sposób została zestawiona z negatywnymi uczuciami, z przemocą i stratą. To
słodko-gorzka historia kobiecych doświadczeń, z których wydobyta została
esencja negatywnych emocji ledwie ocierająca się o pozytywną stronę życia. Opowieści
podzielone na cztery segmenty – cierpienie, kochanie, zrywanie, gojenie – które
stanowią opis innych przeżyć, są zbiorem innych uczuć, ale ostatecznie zostają
sprowadzone do rozdzierającego serca bólu.
To zadziwiające, że tak krótka pozycja okazała się tak dobitna i życiowo przerażająca, że powodowała u mnie gęsią skórkę. Jej poetycka forma i wykorzystanie jedynie prostych sentencji budowanych na zasadzie zestawienia najbardziej dobitnych emocjonalnie słów powoduje, że treść staje się jeszcze bardziej poruszająca. Z jednej strony można odnieść wrażenie, że zestawienie słów jest zupełnie przypadkowe, nieprzemyślane, bo momentami brakuje związku między poszczególnymi wierszami, ale z drugiej ten chaos, wszelkie niedopowiedzenia i impulsywność jeszcze bardziej budują nastrojowość. Odnoszę wrażenie, że to właśnie w nich kryje się największa moc emocjonalna.
Tomik pochłonęłam w godzinę i z wielkim bólem serca się z nim
rozstawałam, ale po dwóch dniach do niego wróciłam, bo nie wytrzymałam. To
pierwsza z książek, która zrobiła na mnie tak ogromne pozytywne wrażenie, do
której cały czas mam ochotę wracać. Z czystym sumieniem będę ją polecać każdemu
– i tym, którzy z poezją nie mają wiele wspólnego, ale też tym, którzy są w
niej szaleńczo zakochani. Prostota tej opowieści zdecydowanie mnie kupiła.
Ja jak czytałam tę pozycję, to jedynie się irytowałam. Mam ją po angielsku i wiem, że nigdy w życiu po nią z powrotem nie sięgnę. Poezję bardzo lubię i mam z nią dość często styczność i nie wiem czy to przez to tak się rozczarowałam, czy może po prostu nie potrafię zrozumieć twórczości Kaur, a żałuję, bo liczyłam, że się zakocham! ;D
OdpowiedzUsuńPisałam już na instagramie ale nie zaszkodzi jeszcze raz - nie mogę się doczekać tej książki, uwielbiam poezję, szczególnie taką niebanalną i oryginalną jak ta autorstwa Rupi Kaur. :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsabookgeek.blogspot.com/
Wydaje mi się, że to interesująca pozycja. Bardzo chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam poezję i na pewno "Miód i mleko" będą moje, ale wybiorę wersję dwujęzyczną :)
OdpowiedzUsuńCzasem w mniejszej objętości kryje się więcej :)
OdpowiedzUsuńChyba dotąd nie czytałam czegoś w tym stylu :)
OdpowiedzUsuńW angielskojezycznej dla mnie to już nie miód, tylko sól. A ja wole być skąpana w miodku jak na sesjo zdjęciowej.
OdpowiedzUsuń