Dawno nie było tego typu tagu na moim blogu, dlatego
zdecydowałam się na jego wykonanie i przedstawienie 10 faktów o mnie. Jak to
Kaja napisała „nie samymi książkami autor
bloga książkowego żyje”, a ten post jest świetną okazją do tego, abyście
poznali mnie z trochę innej strony.
WOLĘ ROBIĆ
KSIĄŻKOM ZDJĘCIA NIŻ O NICH PISAĆ
Zacznę od
tego, że mówię raczej niewiele. Nie jestem typem osoby, która mówi tylko po to,
żeby mówić. Bardziej spełniam się w roli słuchacza. Podobnie jest z pisaniem –
z którym już od czasów wczesnoszkolnych miałam problem – wolę pisać mniej, a
najlepiej chyba wcale. Nieraz zastanawiałam się co mnie podkusiło do tego, żeby
założyć bloga recenzenckiego – na którym trzeba publikować NAPISANE teksty – skoro
pisanie sprawia (i sprawiało) mi tak wiele bólu. Za to robienie zdjęć od zawsze
mnie kręciło i sprawiało, że czułam się spełniona, ale w natłoku obowiązków
fotografia zeszła na dalszy plan, a później praktycznie zupełnie zniknęła. Bookstagram
przypomniał mi jaka to frajda porobić czasem zdjęcia, pokombinować z
kompozycjami i przekazać ludziom coś za pomocą obrazka, a nie miliona zupełnie
niepotrzebnych, pewnie nawet nie czytanych, słów.
NIE LUBIĘ
POŻYCZAĆ SWOICH KSIĄŻEK
Ludzie nie
szanują nie swoich rzeczy. Ameryki nie odkryłam, ale za to znalazłam sposób na
utrzymanie moich książek w znakomitym stanie. Sekretem jest niepożyczanie ich
nikomu. Ja mam jedną osobę w gronie swoich znajomych, której mogę powierzyć
każdą książkę i przy której mam 100%-ową pewność, że nic się z nią nie stanie –
nie wróci z pozaginanymi rogami czy połamanym grzbietem. On – tak, jest facetem
– jest najlepszym książkowym tatą jakiego kiedykolwiek spotkałam!
JESIENIĄ I
ZIMĄ ŹLE MI SIĘ CZYTA
Jesień i
zima to pory roku, w czasie których mam wieczną chandrę. Najchętniej
zamknęłabym się w domu i misiowym sposobem przespała całą „niewygodną” część
roku. Wychodzę do pracy – jest ciemno, wracam z pracy – jest ciemno. Odechciewa
się życia, a tym bardziej czytania. A deszcz czy śnieg bębniący o parapet
usypia mnie lepiej niż wszystkie nasenne medykamenty razem wzięte. Wolę czytać
na słonku, w ciepełku, w plenerze, a nie zamknięta w małej klitce ze sztucznym oświetleniem.
JESTEM JAK
MLEKO – SZYBKO I NAGLE ZACZYNAM SIĘ GOTOWAĆ
Niewiele
mi trzeba, żeby porządnie wyprowadzić mnie z równowagi. Wystarczy jedno złe
słowo, jedno krzywe spojrzenie, a ja już cała się gotuję. Ostatnio uczę się
panować nad swoimi nerwami, ale średnio mi to wychodzi. Nienawidzę kiedy ktoś
mnie bezpodstawnie krytykuje, wchodzi mi w słowo lub próbuje mnie przekrzyczeć.
Ciężko znoszę kiedy podważa się moje zdanie. A szczególnie szybko wpadam w szał
kiedy jestem głodna albo niewyspana. Mogę zjeść Cię żywcem, więc lepiej bez
kija nie podchodź. Chyba, że masz coś do jedzenia, to śmiało!
NIE
POTRAFIĘ UJARZMIĆ SWOJEGO SŁOMIANEGO ZAPAŁU
W mojej
głowie rodzi się milion pomysłów na minutę. Nawet przez sen potrafię zostać natchnięta
do zrobienia czegoś. Problem polega na tym, że kiedy się za coś zabieram to
oczekuję, że od razu mi się to uda – bez żadnych powtórek, prób i
wielogodzinnych starań. Robię i wychodzi perfekcyjnie. Ale niestety, w
rzeczywistości do końca tak nie jest, więc wiele pomysłów ląduje w koszu, bo
nie mam na nie cierpliwości i jakoś tak mi się ich odechciewa.
LEPIEJ
ŻYJE MI SIĘ W NOCY A ŚPI W DZIEŃ
Jeżeli
wstając widzę na zegarku godzinę wcześniejszą niż 8.00 to jestem niewyspana –
automatycznie, podświadomie się nie wysypiam. Oczywiście im późniejsza godzina
na zegarku, tym ja zwlekam się z łóżka bardziej wypoczęta. Najśmieszniejsze
jest to, że mogę położyć się o 6 rano i wstać o 12 w południe i będę bardziej
wyspana, niż jakbym przespała 9 godzin w czasie nocy (załóżmy od 21 do 6 rano).
Jestem sową, a codzienne wstawanie po piątej w tygodniu powoli mnie zabija.
LUBIĘ
WKŁADAĆ KIJ W MROWISKO
To, że
jestem wybuchowa już wiecie. Teraz Wam jeszcze powiem, że jestem złośliwa. Tam
gdzie afera, tam i ja (przeważnie, bo czasami uda mi się przegapić niezłą
okazję). Dodaję swoje trzy grosze, podjudzam wszystkich dookoła i dodatkowo
sama się nakręcam. Mówię co myślę, przeważnie w kulturalny sposób, chociaż
czasami mnie ponosi, ale to przez głupotę innych. Wkładam kij w mrowisko i
czekam na rozwój sytuacji. A później wsadzam jeszcze raz.
Sprzedaję
się z najlepszych stron, a co!
LUBIĘ
PODRÓŻOWAĆ DLA SAMEGO JEŻDŻENIA
Kiedyś
podróżowanie wszelakimi środkami lokomocji było dla mnie prawdziwą udręką, bo
miałam chorobę lokomocyjną. Teraz mogłabym nie wychodzić ze środków transportu,
jeżeli mam tylko dostęp do okna. Mogę godzinami gapić się na mijany krajobraz i
rozmyślać o swoim życiu, o różnych dziwnych sytuacjach zastanawiając się
jednocześnie „co by było gdyby…”. Nie lubię rozmawiać w czasie jazdy, czytanie
książek też mi średnio idzie, bo rozpraszam się widokami za oknem. Całkowita
ciemność zupełnie mi nie przeszkadza.
OD NIEDAWNA
PLANUJĘ SWOJE TYGODNIE
Przez
jesień jakoś się rozbiłam. Straciłam motywację do wszystkiego, czas zaczął
przeciekać mi przez palce, a rzeczy – jak były nie zaczęte, tak zostawały przez
długi czas. Żeby wziąć się jakoś za siebie, zwiększyć skuteczność życia,
zaczęłam planować. Najpierw zaczęło się od spisywania planów blogowych na
papierowych planerach, teraz spisuję wszystko, co danego dnia powinnam zrobić.
PRZEKONAŁAM
SIĘ DO KAWY
Nie byłam
kawoszem, a zapach kawy działał na mnie jak płachta na byka – szczególnie tej
nierozpuszczalnej, mega aromatycznej. No ale jak to – wszyscy dorośli piją
kawę, a ja nie? Tak być nie może! Dla własnego zdrowia zaczęłam przerzucać się
z chemicznych napojów energetycznych na kawę i idzie mi całkiem nieźle, bo
powoli przyzwyczajam się do jej smaku (i zapachu!).
Jeszcze
raz dziękuję Kai za nominację!
Jako że
tego typu posty bardzo mi się podobają, lubię do nich zaglądać u innych
blogerów i dowiadywać się różnych smaczków o ich autorach, przekazuję pałeczkę
dalej i zapraszam
Tomka z
bloga Nowalijki,
Martę z Naregale u Marty Mrowiec,
Olgę z
bloga Wielki buk,
Agnieszkę
z Nie teraz – właśnie czytam,
Karolinę z
bloga Caroline Livre,
Anię z bloga
Chaos myśli,
Ewelinę z
bloga Recenzje przy gorącej herbacie,
Słomiany zapał - skądś to znam ;P Mam identycznie - multum pomysłów, ale zero cierpliwości.
OdpowiedzUsuńKawy nie znoszę - nie mogę się przekonać do jej zapachu i nie mam zamiaru tego robić.
I też jestem nocnym markiem, a wstawanie rano to dla mnie katorga. Jak tylko mam okazje spać ile mi się podoba, to śpię prawie do południa ;P
Pozdrawiam cieplutko!
houseofreaders.blogspot.com
Przyznam szczerze, że ja również uwielbiam wkładać kij w mrowisko, choć czasami tego żałuję. Ostatnio podkusiło mnie to do opublikowania wpisu na blogu pt. "Dlaczego przestałam oglądać booktuberów?" chcąc podjudzić troszkę atmosferę, czekając na ciekawe komentarze, których na szczęście nie brakło. I już myślę gdzie by ten kij włożyć tym razem... ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się porównanie do mleka, jest takie obrazowe :D Również nienawidzę pożyczać swoich książek i przekonałam się do kawy. Nadal nie lubię robić zdjęć - nie mam na to czasu, nie mam pomysłu, za to Twoje są cudowne :D
OdpowiedzUsuńMamy wiele wspólnego, serio :D
OdpowiedzUsuńPod kilkoma punktami też mogłabym się podpisać. Dla mnie noc to też nie najlepsza pora do spania. W ciągu dnia chodzę jak trup, a wieczorem nagle ożywam i kiedy inni kładą się spać, ja mam ochotę działać.
OdpowiedzUsuńOdnajduję się w tak wielu Twoich faktach, że to aż przerażające :D
OdpowiedzUsuńNie lubię (albo inaczej - nie potrafię) robić zdjęć książkom, więc bardzo zazdroszczę Ci tej smykałki. Nie cierpię pożyczać książek, bo zwyczajnie nie ufam ludziom i z każdą przekazaną książką oczyma wyobraźni już widzę jej śmierć, połamane grzbiety i pomazane strony. Pożyczam - tak jak Ty - jednej tylko osobie, bo wiem, że dba o książki, a już cudze strzeże jak oka w głowie. Gotuję się w równie prędko - a zwłaszcza wtedy, gdy ktoś mi mówi "Ale nie denerwuj się". Normalnie jakby mnie wtedy piorun strzelił :D Kocham jeździć w długie podróże, bo kocham jeździć czy to samochodem, autobusem czy też pociągiem. Im dłużej to trwa, tym lepiej. Ach, zaczęłam też planować swoje życie (a raczej zacznę, od przyszłego roku) - nabyłam nawet Miss Planner.
Nie rozumiem tylko jak Ty możesz nie lubić zimowo-jesiennego czytania pod kocami i z parzącą w nos herbatą? :D
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Paulina z naksiazki.blogspot.com ;)
Też nie lubię pożyczać moich książek, mam taki mega opór przed tym! Ale za to uwielbiam czytać jesienią i zimą, jest klimat ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię pożyczać swoich książek :D Jeżeli już to robię, to najchętniej do książki dołączyłabym instrukcję obsługi ^^ Moje książki po parokrotnym przeczytaniu przeze mnie wyglądają jak nowe i oczekuję, aby oddana przez kogoś moja książka również wyglądała jak nowa ;)
OdpowiedzUsuńTeż żyje mi się lepiej w nocy. Wtedy mam najwięcej roboty i późno chodzę spać. Wstaję jednak wcześnie, bo chociaż jestem nocnym Markiem, to równocześnie jestem rannym ptaszkiem :D W dzień nie potrafię zasnąć jednak ;)
W ziemie i jesieni czyta mi się najlepiej :D Kocham, gdy za oknem ulewa lub śnieżyca, a ja z książką od kocem, a w ręce kubek herbaty z cytryną :D
Bardzo fajny pomysł na post, wiele się o Tobie dowiedziałam :)
Pozdrawiam! Dolina Książek
Ostatnio również zauważyłam, że wolę robić książkom zdjęcia, niż o nich pisać. Co w sumie jest trochę przykre, jeśli prowadzisz bloga. :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam też za pożyczaniem książek, ale to mnie w ogóle nie dziwi. Nie raz i nie dwa dostawałam książkę ubrudzoną czy mającą pozaginane rogi. :(
Ja też lubię robić afery, lubię proponować dyskusje... może sama nawet o tym napiszę :) Dziękuję za nominację, skorzystam, a co!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że ktoś też woli spać w dzień a żyć w nocy! W domu wszyscy się już przyzwyczaili, że jak wracam do domu po południu to idę spać, a jak jest ciemno i cicho to się dopiero budzę :D No i te podróżowanie! Jak dla mnie najlepszą częścią wyjazdów (tych niesamochodowych) jest sama jazda :D
OdpowiedzUsuńNigdy u mnie czegoś podobnego nie było na blogu, więc dziękuję za nominację, na pewno coś takiego się pojawi, niech tylko miną dwa tygodnie jak zakończę semestr w szkole :D
PS. Planowanie jest super! Ja organizuję swoje życie od roku w plannerze i nie wiem jak wcześniej bez niego funkcjonowałam haha nagle znalazłam więcej czasu :D