Tytuł: Kwerkle. Zwierzęta
Autor: Thomas Pavitte
Cena katalogowa: 39,99 zł
Kwerkle na stronie wydawcy - klik
Po kolorowanki sięgam całkiem często, bo
lubię uzupełniać czyjeś wzory moimi zestawieniami kolorów. To proces
zdecydowaniem mniej twórczy niż odręczne rysowanie swoich projektów, ale nadal
odrobinę rozwija. W ostatnim czasie trafiały mi się takie malowanki, które były
bardzo do siebie podobne, których wzory nie były takiej jakości jakiej się spodziewałam,
aż cały ten proces stawał się nudny i nieco mozolny – ileż razy można powielać
niemalże ten sam schemat?
Tym bardziej ucieszyłam się na
informację, że Insignis zdecydowało się na wydanie kolorowanek innych niż
wszystkie, które poza kompletnie innym schematem kolorowania różnią się też
nazwą. Kwerkle? A co to takiego?
W zestawie znajduje się dwadzieścia zwierzęcych
kwerkli do pokolorowania. Okładka zdradza w niewielkim stopniu jak będą
wyglądały ukończone kolorowanki i potwierdza, że faktycznie są one
niepowtarzalne (przynajmniej póki inne wydawnictwa nie wprowadzą czegoś podobnego
na rynek). Każda grafika składa się z mniejszych i większych przecinających się
ze sobą okręgów, a powstające po ich przecięciu się figury oznaczone są
numerami od 1 do 5. Każdy numer to jeden kolor - do każdej kolorowanki
wykorzystujemy pięć kolorów. Autor nie narzuca swoich kolorów, daje
kolorującemu możliwość wyboru, wykazania się kreatywnością i co najważniejsze
dzięki temu, zyskujemy ogromną szansę na uzyskanie mnóstwa cudownych,
różnorodnych i jak najbardziej niepowtarzalnych wzorów.
Papier, na który naniesiono wzory jest
bardzo dobrej jakości. Osobiście używałam flamastrów do zapełniania wzorów (próbowałam
kolorować też kredkami, jednak efekt był nijaki, a przy tym mało estetyczny) i
miałam ogromne obawy, że tam, gdzie wzór wymagał kilkukrotnego przejechania
mazakiem powstanie nie dość, że jakaś koszmarna plama, to i kartka pod spodem
też na tym ucierpi, jednak nic takiego się nie stało. A dodatkową zaletą
poszczególnych arkuszy jest to, że u szczytu, w miejscu przy klejeniu, znajdują
się perforowania, które umożliwiają wyrwanie strony bez uszkodzenia jej.
To pierwsze kolorowanki, które
całkowicie mnie pochłonęły, nie zastąpiłabym ich żadnymi innymi. Poza samą
jakością wykonania ogromną zaletą jest świeżość, jaką Kwerkle wniosły na
kolorowankowy rynek. Jak dla mnie całkowicie bezkonkurencyjne.
MARZĘ, żeby je mieć :D!
OdpowiedzUsuńKupiłam je ostatnio mojej siostrze. I stwierdzam, że są CUDOWNE. :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie próbowałam, ale kto wie. Może niedługo znów zainwestuję i tym razem będą to "Kwerkle". Coraz bardziej mi się podobają.
OdpowiedzUsuńKasia
ebookowe-recenzje.blogspot.pl
Bardzo podoba mi się pomysł na tą kolorowankę! Jest to zdecydowanie coś innego. Czuję, że sobie ją zakupię, bo może być przy tym świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
swiat-pelen-liter.blogspot.com
Ale genialne!
OdpowiedzUsuńŚwietne! Rozejrzę się za nimi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kolorowankami, jakoś tak nie mam na nie czasu, wolę sama coś porysować ale Kwerkle skradły moje serce! Uwielbiam patrzeć na wszystkie prace i muszę sama się za nimi rozejrzeć :D
OdpowiedzUsuńNo i teraz pytanie za 100 punktów. Czy Kwerkle podbija rynek i zadomowią się na dłużej czy to tylko chwilowa moda? Wyglądają fajnie ale różnie może być:)
OdpowiedzUsuńNo proszę takich kolorowanek to jeszcze me oczy nie widziały. Trzeba się będzie chyba wybrać do sklepu bo wyglądają naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńOjej!! Do tej pory miałam do czynienia jedynie z klasycznymi kolorowankami dla dorosłych, zwyczaj zajmowania się nimi wyniosłam z terapii zajęciowej ^^ Teraz jednak marzę o Kwerklach, aaa, przez Ciebie znowu wydam pieniądze :D
OdpowiedzUsuń