14 listopada

#445. Sztuka tworzenia wspomnień | Meik Wiking



A Ty dbasz o swoje wspomnienia?

Sztuka tworzenia wspomnień przede wszystkim zaskakuje wizualnie, z daleka rzuca się w oczy. Kiedy zetknęłam się z nią pierwszy raz i ją przekartkowałam, doszłam do wniosku, że to jedna z bardziej przyjemnych, takich wizualnie ciepłych i jednocześnie interesujących pozycji, które miałam w swoich rękach w ostatnim czasie. A przy bliższym poznaniu okazało się, że pod względem merytorycznym też niczego jej nie brakuje.

Nigdy nie byłam typem, który zwraca uwagę na wspomnienia. Poza tym, że siedziały w mojej głowie i tam mogłam na spokojnie sobie do nich wracać, nigdy nie przygotowywałam ich w wersji fizycznej. Wywoływanie zdjęć to jedyny sposób utrwalania wspomnień, który w pierwszej chwili przychodzi mi do głowy. Niewiele kosztuje, a przez długie lata cieszy oko. Dlaczego zatem nigdy tego nie robiłam? Mam wrażenie, że trochę z lenistwa, a trochę przez za dużą pewność siebie, że przecież zawsze będę o tych wszystkich pięknych momentach pamiętać. No właśnie z czasem okazało się, że jednak z tą pamięcią to tak nie do końca. A skoro w tej pełnej świadomości przeżyłam dopiero około piętnastu lat, to jakie braki w tych wszystkich fajnych wspomnieniach będę miała pod koniec swojego życia?

Zrobiło się trochę sentymentalnie, ale ta książka właśnie taka jest. Pozwala na swobodne przepływanie między wspomnieniami, ba, autor sam czasami nawet wymusza na czytelniku przywołanie konkretnych wydarzeń z życia w związku ze skojarzeniami. I mimo że niektórzy mogliby powiedzieć, że ta książka jest o niczym, że nie ma w niej nic odkrywczego, to ja uważam, że to wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Dla mnie był to taki lekki kuksaniec w tyłek. Trochę za karę, że przede wszystkim tak długo zaniedbywałam chwile z pozytywnymi wspomnieniami, a trochę na rozpęd, żebym bardziej świadomie podchodziła do kolejnych momentów. Autor faktycznie może nie opowiada niewiarygodnych historii, może to wszystko jest po części oczywiste, ale dla równowagi znajdziemy w tej książce też elementy ściśle związane z pracą w Instytucie Badań nad Szczęściem w Kopenhadze. Przede wszystkim pojawiają się fragmenty o badaniach naukowych, z których dowiadujemy się o konkretnych mechanizmach pracy ludzkiego umysłu, o tym, w jaki sposób nasze życie determinuje powstawanie kolejnych wspomnień w pamięci, ale nie brakuje też danych statystycznych.

Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, które elementy tej książki były dla mnie najciekawsze, ale dzięki Meikowi Wikingowi teraz już wiem, że pamięć to nasza umiejętność kodowania, przechowywania i wydobywania informacji i jej sprawne funkcjonowanie może przynieść w życiu masę uśmiechów. Mam też większą świadomość tego, czym jest szczęście, jak je zmierzyć i jaką rolę w naszym życiu odgrywają te negatywne momenty, które prowadzą też do ciężkich chorób, chociażby takich jak depresja. Chciałabym móc więcej opowiedzieć o tej książce, podzielić się odpowiedziami na niektóre pytania, ale wtedy sami nie mielibyście motywacji, żeby po nią sięgnąć. Myślę, że warto wyrobić sobie o tej książce własne zdanie, bo dla jednych może okazać się zupełną stratą czas, a inni wyciągną z niej coś wartościowego i czegoś nowego się nauczą. A to wydanie ładnie prezentowałoby się pod świąteczną choinką!




Tytuł: Sztuka tworzenia wspomnień
Tytuł oryginału: The Art of Making Memories: How to Create and Remember Happy Moments
Autor: Meik Wiking
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 288
Data wydania: 13 listopada 2019
Cena katalogowa: 44,99 zł
Moja ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Ja też nigdy nie patrzyłam na to, aby zapisywać wspomnienia. Ciekawa pozycja, chętnie do niej zerknę :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.