Tytuł książki Jacka Ostrowskiego odnosi się
bezpośrednio do artykułu 148 Kodeksu karnego z 1969 roku, który przewidywał
odpowiedzialność karną za zbrodnię zabójstwa w postaci kary pozbawienia
wolności od 8 lat do 25 lat, a w szczególnych przypadkach karę śmierci, jako
najwyższy możliwy wymiar kary.
Aktualnie artykuł ten określa karę jako pozbawienie
wolności od 8 do 25 lat, a w szczególnych przypadkach jako dożywotnie
pozbawienie wolności.
W Płocku dochodzi do serii makabrycznych zbrodni, o
które podejrzewana jest kobieta uważająca siebie za niewinną. Trafia ona pod
skrzydła mecenas Zuzanny Lewandowskiej, która mimo że początkowo sceptycznie podchodzi
do niewinności zatrzymanej kobiety, z czasem zaczyna jej wierzyć. Współpraca z
milicją nie przynosi żadnych efektów, dlatego ostatecznie Lewandowska wraz z
zaprzyjaźnionym prokuratorem próbują rozwiązać sprawę na własną rękę.
Książka Ostrowskiego jest świetnie skonstruowanym
kryminałem, któremu znacznie bliżej do klasyki i próżno szukać w nim połączeń z
sensacją. Akcja rozwija się powoli, a czytelnik stopniowo wprowadzany jest w
sprawę prowadzoną przez prawniczkę Zuzannę Lewandowską oraz jej prywatne życie,
które też wydaje się mieć tu znaczenie. Mimo stosunkowo spokojnego tonu i braku
brutalności nie brakuje momentów zaskakujących, w których autor znienacka zrzuca
na czytelnika kolejne informacje mające naprowadzić go na trop. Z jednej strony
mają być pomocne w rozwiązaniu sprawy, a z drugiej powodują jeszcze większe
zamieszanie, co według mnie jest zabiegiem bardzo pozytywnym i sprawia, że nie
ma szans na to, aby czytelnik był znudzony lekturą. Wydawałoby się, że skoro to
raczej prosty i spokojny kryminał, to i dojście do sedna sprawy będzie banalne,
szczególnie dla wprawionego w kryminalne rozgrywki czytelnika, jednak okazuje
się, że Ostrowski potrafi porządnie zaskoczyć.
Główną bohaterką jest wspomniana wcześniej prawniczka
Zuzanna Lewandowska, która mimo ogólnego charakteru i zachowań odpowiadających
czasom, w którym osadzona została fabuła książki, bardziej jawi mi się jako
postać dość nowoczesna – pewna siebie i pewna swoich przekonań. Ciężko mi się
jakoś konkretniej odnieść do czasów PRL-u i porównać zachowania postaci
względem tego, jakie postawy pojawiały się u ludzi w tym czasie, bo znam je
jedynie z książek i opowieści. Biorąc jednak pod uwagę umiejętne nadanie
delikatnego klimatu retro tej książce, myślę że z oddaniem cech ludzkich autor
też sobie poradził. Najciekawszą cechą głównej bohaterki, która mocno utkwiła
mi w pamięci, było przyporządkowywanie do każdego spotkanego czy przytoczonego
w rozmowie przestępcy odniesienia do Kodeksu karnego i paragrafu, za który
został skazany.
Teraz i ona go poznała. To były złe wspomnienia, 184 § 1, znęcanie się nad rodziną.
Mówią, że książka jest brutalna, mi tej brutalności niestety odrobinę zabrakło. W samym opisie oczywiście pojawiały się sceny, które niejednemu mogłyby zmrozić krew w żyłach, ja jednak spodziewałam się ich więcej, spisanych z większą dokładnością. Myślę, że warto dać szansę Ostrowskiemu i przeczytać kryminał z akcją od początku do końca mocno osadzoną w Polsce, gdzie poza zarysem historycznym życia i sytuacji społeczeństwa, możemy doszukiwać się innych odniesień do rzeczywistych wydarzeń z przeszłości.
Na kozetce zobaczył ręce i nogi powyrywane ze stawów, głowy ułożono na ławie twarzami do siebie, na podłodze leżały porozciągane i poszarpane wnętrzności. Wszystko nosiło na sobie ślady zębów.
Tytuł: Paragraf 148
Autor: Jacek Ostrowski
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 340
Data wydania: 19 września 2018
Cena katalogowa: 36,90 zł
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz