02 listopada

#184. November 9 - Colleen Hoover




Tytuł: November 9
Tytuł oryginału: November 9
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
Data wydania: 9 listopada 2016
Cena katalogowa: 39,90 zł


Do młodzieży już nie należę, ale cały czas celuję w książki dla młodszych czytelników, z myślą, że wreszcie trafię na książkę prawdziwą, która całkowicie mnie pochłonie i zauroczy, która sprawi, że przypomną mi się moje młodzieńcze lata. Do powieści Hoover podchodziłam już dwa razy. Raz przy Ugly love – było średnio, a cała fabuła wydała mi się za bardzo naciągana (do poczytania tutaj) – i drugi przy Never, never – książce, którą napisała z Tarryn Fisher, która mnie niesamowicie wciągnęła (do poczytania tutaj). Mówi się, że do trzech razy sztuka, więc spróbowałam i wcale nie żałuję.

Fallon i Ben wpadają na siebie zupełnie przypadkowo i od razu między nimi iskrzy. Chłopak staje się wybawcą z opresji, niczym książę na białym rumaku, pomaga Fallon przy bardzo niezręcznej rozmowie z ojcem. Ich pierwsze spotkanie było niesamowite dla obojga, dlatego postanowili, że przez kilka kolejnych lat będą się spotykali, dokładnie 9 listopada. Wydawałoby się, że ich znajomość nie przetrwa ani próby czasu, ani próby odległości.


Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek napiszę coś podobnego o książce młodzieżowej, ale November 9 jest niesamowitą powieścią, która aż razi blaskiem nadziei, miłości i pożądania, ale jest też źródłem życiowej przestrogi. To niesamowicie wartościowa książka, którą z pewnością poleciłabym wszystkim młodszym czytelnikom, ale tych starszych też nakłaniałabym na danie szansy temu tytułowi.

Autorka zauroczyła mnie swoim wyczuciem delikatności i odpowiednim wybalansowaniem tęsknoty za tą drugą (prawdopodobnie przyszłą) połówką z rzeczywistymi wydarzeniami. Mimo że fabuła wydaje się być odrobinę nierzeczywista, to sami bohaterowie i uczucie kiełkujące między nimi są tak realne, że nie ma tu mowy o niedowierzaniu w prawdziwość tej historii. Fallon i Ben przez cały rok nie mają ze sobą żadnego kontaktu i spotykają się jedynie 9 listopada, dosłownie na kilka godzin. Początkowo wydawało mi się, że Hoover postawi wszystko na jedną kartę i zrobi z tej powieści płytką historię, w której okaże się, że obydwoje przez cały czas tylko czekają na siebie, nie myśląc o niczym innym. Tak na szczęście nie było, a autorka wiele zyskała w moich oczach dając bohaterom inne zajęcia, miłości i wydarzenia, które pojawiały się w czasie tego roku oczekiwania. Niespodziewane sytuacje przypomniały o nieprzewidywalności życia i jednocześnie bardziej uwiarygodniły historię przedstawioną w książce. Poza wątkiem miłosnym Hoover poruszyła wiele tematów, w które warto wprowadzać nastolatków. Pojawiły się problemy z rodzicami, odrzucenie przez społeczeństwo, brak pewności siebie, kluczową rolę odegrało też zaufanie do drugiego człowieka – ta książka to skarbnica życiowej wiedzy i przestrogi dla każdego młodszego czytelnika.




Jeżeli zdarzyło Wam się przeżyć młodzieńczą miłość na odległość chociaż raz, Hoover zapewni Wam sentymentalny powrót do przeszłości. Rozpali Wasze serca do czerwoności i sprawi, że nie będziecie chcieli się oderwać od tej pozycji, a kiedy ta się już skończy zapragniecie jeszcze więcej. Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie miłość.




9 komentarzy:

  1. Czekam aż koleżanka mi pożyczy. Ale po Colleen Hoover spodziewam się samych cudów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa jakieś mnie nie ciągnie, pewnie dlatego, że ostatnio zawiodłam się na CoHo .. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega klimatyczne zdjęcie. Pamiętam jak pierwszy raz zetknęłam się z Colleen Hoover przy okazji Hopeless i momentalnie zachciałam więcej. Po paru latach w ręce wpadły mi między innymi Ugly love, Pułapka uczuć i Maybe someday. Tylko ta ostatnia wydała mi się czasem niezmarnowanym, toteż i apetyt na więcej zmalał. O tej pozycji jeszcze nie słyszałam i pewnie znając mnie, za max kilka dni będzie w moich rękach ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam "Hopeless" tej autorki, swego czasu była to moja książka roku. "Maybe Someday" też bardzo mi się podobało. Mam więc nadzieję, że i ta książka zawładnie moim sercem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja pani Colleen Hoover czytałam Hopeless i Maybe Someday, bardzo mi się podobały, wiec nie wykluczam że po November 9 kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam dwie inne książki Hoover i nie porwały mnie, ale może dam jej kolejną szansę po tej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Również czytałam 9 November książka cudoo! Jestem mile zaskoczona, jak narazie Colleen Hoover nie zawiodła mnie. Zapraszam do poznania mojej opinii na temat książek tej Pani :) www.olaaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.