Primabalerina to trzecia powieść Doroty Gąsiorowskiej, w której powielona została próba przedstawienia czytelnikowi definicji szczęścia i miłości.
Główną bohaterką książki jest Nina, księgowa jednego z
położonych pod Krakowem domów spokojnej starości, której życie zmienia się o
360 stopni za sprawą jednej z pensjonariuszek. Po śmierci kobiety Nina, która
określona została jako główna spadkobierczyni, odziedzicza znaczną większość jej
majątku, włącznie z jedną z Lwowskich kamienic. W niedługim czasie bohaterka
decyduje się na wyjazd w nieznane, aby dokładnie określić pozostałości po
zmarłej Irmie. Na Ukrainie jej życie ulega zmianie – włączając w to zmianę
zachowania i podejścia do otaczającej jej rzeczywistości.
Styl pisarski Doroty Gąsiorowskiej jednym przypadnie do
gusty, innych może nieco odstraszać. Zarówno kreacja bohaterów, jak i
otaczającej ich rzeczywistości jest przedstawiona w bardzo rozbudowany sposób –
autorka skupia się na detalach, starając się wpłynąć w ten sposób na lepszą
wizualizację poszczególnych wydarzeń przez czytelnika. Gąsiorowska potrafi
tworzyć intrygujące i niepowtarzalne sytuacje, które jeszcze bardziej motywują
czytelnika do dalszego chłonięcia jej powieści, a dodatkowego uroku nadaje im
szczyptą aromatu przeszłości. Jednak w niektórych sytuacjach problematyczne
stawały się dla mnie nazbyt rozbudowane opisy, które – przyznaję się bez bicia –
zdarzało mi się czytać jedynie pobieżnie, bez zwracania na nie większej uwagi.
Przeczytawszy trzecią powieść tej autorki mogę śmiało stwierdzić,
że z każdą kolejną publikacją, kreowane przez nią historie stają się dla mnie
coraz bardziej przewidywalne – główną bohaterką jest kobieta, która jest nie do
końca szczęśliwa w swoim świecie, a jej przeszłość nie była usłana różami, i przenosi
się do innego miasta, gdzie znajduje miłość swojego życia, a na koniec powielony
zostaje schemat szczęśliwego zakończenia.
Główną bohaterką jest Nina, kobieta, która wychowywała się wśród sióstr zakonnych i nigdy nie miała okazji poznać swoich biologicznych rodziców. Czytając Primabalerinę odniosłam wrażenie, że bohaterka została wykreowana na osobę silną, samodzielną i samowystarczalną, a w rzeczywistości jest biedną, małą, kruchą istotką, która nie do końca wie, jak poradzić sobie z rzeczywistością. O jej przyjaciołach, tych nie związanych z pracą, nic nie wiadomo, więc wychodzi na to, że była ona też samotniczką – to trochę smutne, że nie miała nawet żadnego zwierzątka.
Reszta bohaterów zdaje się być sztuczna – zbyt wylewna, zbyt
przyjacielska – przez co ta historia traci w moich oczach na wiarygodności. Do
tego dochodzą dialogi, które miejscami były trochę zbyt infantylne, czasami
nierzeczywiste i wymuszone, jakby bohaterowie byli zmuszeni do opowiadania na
każde wtrącenie. A wpleciona w historię postać Igora (postać drugoplanowa –
przyjaciel Niny), który okazuję się być homoseksualistą, wydaje mi się zupełnie
nie pasować do tej historii.
Jest to powieść o łapaniu szczęścia za nogi, o poszukiwaniu spełnienia i podążaniu za własnym sumieniem. Traktuje o tym, jak łatwo ważne aspekty naszego życia mogą przemknąć nam niezauważenie przed nosem, jak istotne jest radowanie się każdą chwilą naszej rzeczywistości, ale również daje czytelnikowi nadzieję na to, że i na niego gdzieś za rogiem może czekać miłość życia.
Książkę polecam przede wszystkim fanom literatury kobiecej,
osobom uwielbiającym bardziej zasobne opisy oraz oczywiście oraz tym, którzy
bez pamięci zakochali się w poprzednich powieściach Doroty Gąsiorowskiej.
Bardzo podoba mi się forma Twojej recenzji :) ma w sobie coś magicznego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥ nawet nie wyobrażasz sobie ile radości sprawiłaś mi tym komentarzem!
UsuńO Boże, ale cudowne zdjęcia robisz! A co do książki, tytuł jest intrygujący, a fabuła jeszcze bardziej! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Dziękuję ♥
UsuńAle fajnie wyglądają teraz Twoje recenzje! Konkretne i na temat! Super:) Co do książki, raczej na pewno mi się spodoba. Może kiedyś uda się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że komuś się podobają :D Nie byłam do końca pewna jak zostanie przyjęty taki szablon, dlatego cieszy mnie to podwójnie ♥
UsuńSuper pomysł na recenzje, każdy znajdzie to co go najbardziej interesuje w książkach :) Osobiście skupiłam się na "Refleksji", bo lubię takie skrótowe opisy co zawiera dana książka, a "Primabalerina" to zdecydowanie coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się taki schemat i oczywiście polecam sięgnięcie po książkę :) ♥
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytać książek pani Gąsiorowskiej, ale może jakąś upoluję w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPoluję właśnie na jakąś książkę tej autorki, więc po przeczytaniu Twojej recenzji może skuszę się na "Primabalerinę" :)
OdpowiedzUsuńNiby szablonowa recenzja a przedstawiona w sposób nieszablonowy :) bardzo mi się podoba i na pewno będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuń