Źródło okładki: www.publio.pl (24.05.2015) |
Autor: Ismet Prcić
Tytuł oryginału: Shards
Język oryginału: angielski
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 432
Data wydania: 18 marca 2015
Cena detaliczna: 34,90 zł
Opis wydawcy:
Obsypany międzynarodowymi nagrodami debiut literacki.
Ismet kocha teatr, chce się umawiać na randki i pić wino z przyjaciółmi. Ale w rozdartej okrutnym konfliktem etnicznym Bośni nie ma na to miejsca. Po dramatycznych wydarzeniach chłopak zostawia całą rodzinę. Zostaje uchodźcą. Jednak ucieczka do amerykańskiego raju tylko pozornie jest wybawieniem…
Mustafa Nalić jest żołnierzem. Jego rzeczywistość to wszechobecne okrucieństwo, śmierć najbliższych i frontowe koszmary. Losy dwóch młodych mężczyzn zaczynają się ze sobą niebezpiecznie splatać. Jakby należały do jednego człowieka… Kim naprawdę są Ismet i Mustafa?
Odłamki to imigracyjna powieść z przejmującą panoramą umęczonego wojną kraju i jednocześnie niezwykła „autobiografia” – element terapii Ismeta Prcicia. Książka zachwycająca młodzieńczą nadzieją i humorem, a także wielką dojrzałością w rozliczeniu wojennej traumy.
Moja ocena: 6/10
Muszę przyznać, że przygotowanie
recenzji Odłamków zajęło mi sporo czasu. Po przeczytaniu książki miałam w
głowie całkowitą pustkę. Była to jedna z tych książek, która sprawiła mi
ogromne problemy w przebrnięciu przez nią powodując jednocześnie, że gubiłam
wątek i nie mogłam się skupić- przez co zupełnie nie wiedziałam co czytam. Ale co
najważniejsze udało mi się- a to znaczy, że więcej nie będę musiała do niej
wracać. Nie jednokrotnie miałam ochotę przerwać czytanie i pozostawić ją w
kącie, do momentu aż nadejdzie odpowiedni moment, wena, do przeczytania jej
ponownie, tym razem w całości. Ale dałam radę, mogę być z siebie dumna. Czuję
się wyczerpana, jakbym miała książkowego kaca.
Co prawda cała sytuacja wprawiła
mnie w zakłopotanie, bo po przeczytaniu opisu wydawcy, byłam przekonana, że
będzie to książka, którą przeczytam jednym tchem, z zapałem i fascynacją. A tu
taka niespodzianka. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane?- ciężko stwierdzić.
Spodziewałam się lepszego poznania tej wojny- po przeczytaniu książki wiem, że
była, wiem, że ludzie ginęli i wiem, że autor przeżył.
Historia książki oparta jest na
faktach, ba, jest to pewnego rodzaju autobiografia autora. Na skutek przeżyć
autor doznał stresu pourazowego i trafił do lekarza, który to zasugerował Ismetowi
spisywanie wszystkiego- wszystkich przeżyć, myśli.
„Mówi, że mam zespół stresu pourazowego. Że pigułki to tylko tymczasowe rozwiązanie i żeby naprawdę wyzdrowieć, muszę ujrzeć swoje doświadczenie w szerszym kontekście, żeby ogarnąć, co i jak.”
Wydaje mi się, że miał to
spisywać w porządku chronologicznym [poprawcie mnie jeśli się mylę], natomiast
książka (jako poskładane „do kupy” pamiętniki) jest jednym wielkim, oprawionym
bałaganem. Jak już wspominałam, czasami się gubiłam, traciłam wątek, skupienie
i zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Myślę, że to też spowodowało, te
wszystkie trudności z przeczytaniem książki.
Wojna zdziesiątkowała Bośnię.
Początkowo autor obwiniał się za jej nadejście, chciał cofnąć czas, męczyły go
wyrzuty sumienia, za wszystkich, którzy już zginęli i zginą w przyszłości.
Pojawił się wybór- zostać czy uciekać. Ismet wybrał to drugie, pozostawiając
wszystkich, których kochał- rodziców, brata, pierwszą miłość.
„Dwóch innych członków rodziny Prciciów przetarło ten szlak. Najpierw mój stryjeczny dziadek, Bego, który uciekał przez nadciagającą niemiecką inwazją przez Paryż i osiadł w mieszkaniu we Flushing Meadows i tam też zmarł w samotności. A potem mój stryjek, Irfan, który zwiał komunistom w 1969 roku i skończył w Kalifornii (…)”.
A więc czemu nie, skoro już ktoś
tego próbował i mu się udało. Ale czy postąpił słusznie? Nie wiem, nie mi to
oceniać. Z jednej strony wykazał się odwagą, że przebył tak długą drogę do
swojego „wybawienia”, ale z drugiej strony pozostawił wszystkich, których
kochał- to było trochę samolubne.
Autor określa siebie jako
samotnika i jest z siebie bardzo dumny, że nie potrzebuje ludzi by czuć się
szczęśliwy. Cała sytuacja zmienia się w momencie gdy trafia do Ameryki. Nie zna
zupełnie nikogo i czuje się bardzo samotny. Wreszcie znajduje przyjaciół,
trafia na wymarzone studia, ale czy to faktycznie jest tą idyllą, do której tak
uparcie dążył wbrew wszelkim przeciwnościom?
A kim jest Mustafa? Dobre pytanie.
Mieliście już okazję czytać Odłamki? Czy może dopiero macie w planach?
Źródło: Instagram |
*Powieść udostępniona dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non.
Ja również czytałam "Odłamki", po lekturze tej książki miałam totalny chaos w głowie, także traciłam się w tej książce, były takie chwile, kiedy chciałam przerwać jej czytanie, a po napisaniu recenzji, cieszyłam się, że mam to za sobą! Ja również spodziewałam się zupełnie czegoś innego, tymczasem otrzymałam swoisty pamiętnik, który według mnie stanowił pewnego rodzaju terapię dla samego autora... i ten bałagan, niezwykle trudny do ogarnięcia przez czytelnika... ;) I ja nigdy nie wrócę do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś poza mną ma taką opinię ;)
UsuńPozwoliłam sobie dziś poczytać inne recenzje na lubimyczytac.pl i tam większość, ku mojemu zdziwieniu, była pozytywna. Już zaczęłam się martwić, że ze mną jest coś nie tak, że ta książka do mnie nie trafiła ;)
Haha, ja też miałam takie odczucia... odnosiłam wrażenie, że ta książka tylko mnie niespecjalnie przypadła do gustu, bardzo ucieszyłam się jak przeczytałam Twoją recenzję, ponieważ i na mnie książka nie zrobiła kolosalnego wrażenia, aczkolwiek nie była też zupełnie beznadziejna ;) ale o tym to już nie będę się rozpisywała, zapraszam do przeczytania mojej recenzji ;) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńChoć o "Odłamkach" czytałam praktycznie same dobre recenzje, to ja jednak sobie odpuszczę ten tytuł. Nie przepadam za książkami wojennymi, nie mój gust.
OdpowiedzUsuńWojny samej w sobie jest tam niewiele, jak dla mnie zdecydowanie za mało. Autor skupia się bardziej na samym sobie (jak to już bywa w autobiografiach ;) ), swoich przeżyciach, myślach, problemach.
UsuńZgadzam się, samej wojny zabrakło w tej książce! :)
UsuńFajnie jest trafić na blog gdzie można znaleźć perełki wydawnicze dziękuje za recenzje :D
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za czytanie moich postów i komentarz od rana podnoszący na duchu ♥
UsuńJa mam dopiero w planach. Ale chyba po taki sporej ilości zachęcających recenzji, chyba szybciej skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na recenzję ;)
UsuńKiedyś miałam na nią wielką chęć, ale w końcu odpuściłam, po Twojej recenzji już raczej po nią nie sięgnę :) Bardzo rzetelny i przemyślany tekst, brawo :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka
OdpowiedzUsuń