30 października

#441. Komórki się pani pomyliły - Jacek Galiński



Upierdliwa i irytująca starsza pani powraca!


Wydaje mi się, że trzeba się trochę natrudzić, żeby wydać książkę i żeby później ktoś chciał ją przeczytać. Czasami sama ciekawa historia okazuje się nie być wystarczająca, a książka mimo ogromnego potencjału, ostatecznie ląduje na najniższych półkach księgarni, gdzie nikt jej nie szuka. Umiera śmiercią naturalną. Mam wrażenie, że Galiński wie co robi i wie jak to robić, żeby zwrócić na siebie uwagę i żeby się o nim mówiło. Myślałam, że pierwsza część serii z Zofią Wilkońską, nazwana jakoś tak bardzo przewrotnie Kółko się pani urwało, była takim jednorazowym wyskokiem kreatywności autora. Tymczasem okazuje się on być całkiem konsekwentny w swoich czynach i kolejna część też zaskakuje swoim tytułem.

Wydawało mi się też, że pani Zofia już mnie nie zaskoczy, a tymczasem Galiński zagwarantował mi bardzo pozytywną niespodziankę. Ta zwariowana staruszka jest jeszcze bardziej zakręcona niż w pierwszej części, a jej kontakt z rzeczywistością tym razem ogranicza się chyba do minimum. Ma tendencję do podążania za tłumem i robienia tego co inni, chociaż zupełnie nie wie o co chodzi i właściwie po co to robi. Dosłownie jakby się uwsteczniała. Jej postępowanie wydaje się być totalnie absurdalne, ale mam wrażenie, że poza tym, że jej zachowania przedstawione są jako przerysowane w bardzo komediowy sposób, to jednak jest w nich ziarno prawdy, szczypta rzeczywistości. Ten jej charakterek w Kółko się pani urwało trochę mnie momentami irytował, ale w Komórki się pani pomyliły jakbym się już do niego bardziej przyzwyczaiła. Bardziej mnie to bawiło niż wywoływało jakiekolwiek negatywne emocje. Ale nie żeby Wilkońska złagodniała – wręcz przeciwnie! Wpada w jeszcze większe kłopoty, w jakieś szemrane towarzystwo. Całkiem możliwe, że to zasługa samego autora, który dopracował swoją główną bohaterkę na tyle, żeby jednak kojarzyła się czytelnikowi pozytywnie, bo irytować to ona ma, ale swoich współbohaterów. Możecie mówić co chcecie, ale bardzo lubię książki, które uświadamiają czytelnika, że śmierć nie zawsze musi być odbierana na smutno, że za każdym razem nie trzeba tworzyć poważnej otoczki i pokazywać, że dobro i tak zawsze zwycięży.

To jedna z tych lektur, która wywołuje uśmiech na twarzy, a nawet więcej, chociaż to już zależy od indywidualnych upodobań. Styl Galińskiego jest lekki, bohaterka charakterystyczna, różnych dziwnych sytuacji podnoszących tempo akcji jest cała masa, więc i książkę czyta się prawie jakby samoczynnie. To moja ulubiona forma odskoczni od mrocznych i brutalnych kryminałów, w których liczy się jedynie zagadka i tajemniczy klimat. I tak jak zazwyczaj w kryminałach jednak skupiam się na zagadkach związanych z morderstwami, tak Galińskiemu daję się ponieść i próbuję się jedynie wyjątkowo dobrze bawić. To już drugi raz, kiedy mi się to udało!

Komórki się pani pomyliły to drugi tom serii, a tę polecam zacząć od początku, żeby lepiej wgryźć się w fabułę, a co najważniejsze, żeby poznać panią Zofię od samego początku i przejść z nią przez piekieło Kółko się pani urwało. Tym debiutem Galiński postawił sobie wysoko poprzeczkę i szczerze – wydawało mi się, że nie sprosta moim oczekiwaniom, że nie da rady tak sprawnie pociągnąć fabuły, żeby mnie zaskoczyć. On tymczasem ponownie świetnie poradził sobie w roli komedianta, a pani Zofia zaczyna dawać się lubić! To chyba kwestia przyzwyczajenia, a może też literackiej wprawy autora. Zdecydowanie polecam tę serię wszystkim, którzy mają chociaż odrobinę dystansu do rzeczywistości i potrafią śmiać się z przywar niektórych grup społecznych. Bo przecież nie chodzi tylko o Wilkońską, nikt specjalnie nie pastwi się nad starszą panią, a w tle pojawia się mnóstwo innych postaci, które co prawda grają drugie skrzypce, ale jednak też są wytykane palcami i nadal robią klimat tej powieści.




Tytuł: Komórki się pani pomyliły 
Autor: Jacek Galiński
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 335
Data wydania: 30 października 2019
Cena katalogowa: 39,99 zł
Moja ocena: 8/10


1 komentarz:

  1. Zawsze druga książka jest dużym wyzwaniem. Jako czytelnik mam dwa razy większe wymagania. Mam nadzieję, że pan Jacek utrzymał podobny poziom. Liczę na jeszcze większą dawkę humoru.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.