28 maja

#409. Więcej niż pocałunek - Helen Hoang



Zgubiłam się we własnych oczekiwaniach.

Wielkimi krokami nadchodzi ten czas, kiedy chętniej czytam lektury niezobowiązujące, nad którymi chcę jedynie spędzić dobrze czas. Na dobrą sprawę nie oczekuję od nich niczego, poza samym przyniesieniem mi przyjemności. Na pierwszy ogień poszła więc książka Więcej niż pocałunek, bo szczególnie zainteresował mnie motyw choroby po części przeniesiony z autorki na główną bohaterkę.

Stella ma inne życiowe priorytety, niż większość oczekuje od dorosłej, trzydziestoletniej, kobiety. Jej pasją, której zresztą całkowicie się oddaje, jest tworzenie algorytmów, a matematyczny świat poza tym, że przynosi jej przyjemność, to jest też pewnego rodzaju schronieniem przed bliskością z innymi ludźmi. Pewnego dnia jednak Stella postanawia zmierzyć się ze swoimi chorobliwymi trudnościami z nawiązywaniem relacji i wynajmuje mężczyznę do towarzystwa, który ma jej w tym pomóc.

Szczerze mówiąc jedyne czego oczekiwałam od tego debiutu to odpowiednie przedstawienie motywu choroby. Bardzo na to liczyłam przez to, że autorka w 2016 roku została zdiagnozowana jako osoba cierpiąca na zespół Aspergera, a sama jest niezwykle nieśmiała i stroni od ludzi. Miałam nadzieję, że ze względu na własne doświadczenia przedstawi chorobę w bardziej otwarty sposób, żeby ułatwić czytelnikowi rozpoznanie tej choroby i zrozumienie pewnych jej mechanizmów. Nie chodzi mi oczywiście o spisanie tego w taki sposób, że książkę można by traktować jako medyczną, ani o tworzenie biograficznej historii. Mam poczucie, że ten wątek to jakieś oszustwo, żeby zwabić potencjalnego czytelnika, który złapie się na okładkowe niedopowiedzenie. Poza tym, że jednak miał mi dostarczyć trochę ciekawych i pouczających informacji, to miał też sprawić, że ta książka będzie po prostu jakaś w porównaniu do setek albo tysięcy innych z tego gatunku. No i niestety, nie wyszło nam.

Mimo że już po pierwszych kilkudziesięciu stronach wiedziałam, że ta książka może sprawić mi zawód, to ostatecznie chciałam doczytać ją do końca. Po pierwsze z nadzieją, że ta choroba zacznie grać pierwsze skrzypce, a po drugie po to, żeby sprawdzić jak zakończy się ta historia. Nie wierzyłam, że może autorka postawiła na tak banalne zakończenie. Niestety, dla mnie ta książka nie broni się niczym, a z okładkowych obietnic zgodzę się jedynie z obecnością wątków erotycznych, chociaż i one nie były takie subtelne. Psychologia, relacje między bohaterami i same dialogi też nie różnią się niczym od takich podrzędnych romansideł. Wszystko na siłę, przedstawione w skrajnie różowych barwach, gdzie jedynie czasami - chyba tylko dla przyzwoitości - pojawiały się jakieś problemy.

Jestem przekonana, że za jakieś dwa tygodnie zupełnie zapomnę o tej historii i prawdopodobnie w ogóle o książce. Nie spełniła moich oczekiwań i w moim odczuciu cały potencjał tej historii został zmarnowany. To niczym nie wyróżniająca się historia miłości, przewidywalna już od pierwszych stron. Nie była dramatycznie zła, ale nie była też ciekawa. Ani nie polecam, ani nie odradzam. Czytajcie ją na własną odpowiedzialność. Zastanawia mnie też, gdzie w tej powieści pojawia się brawura, o której wspomniał wydawca w nocie okładkowej – bo ja chyba ją przegapiłam.



Tytuł: Więcej niż pocałunek
Tytuł oryginału: The Kiss Quotient
Autor: Helen Hoang
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 480
Data wydania: 5 czerwca 2019
Cena katalogowa: 39,90 zł
Moja ocena: 5/10


2 komentarze:

  1. Aż boję się teraz za nią zabierać 😂 bo coś czuje, że będę miała podobne odczucia do ciebie albo gorsze

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę a ja zamówiłam i teraz się zastanawiam czy nie będę miała podobnych odczuć :(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.