29 września

#353. Hipis - Paulo Coelho



Z książkami Paulo Coelho znam się od dawna, sięgałam po nie jeszcze przed tym jak okazało się, że czytanie jest takie fajne, a lektury mogą być tak różnorodne.

Pamiętam, że jego książki stały przy kasach w każdym większym sklepie i przez to przeważnie lądowały w moim koszyku. Może was to dziwić, mogliście nie podejrzewać mnie o czytanie tak mocno egzystencjalno-filozoficznych powieści, a jednak. Wspominam je dobrze, chociaż minęło już kilka lat od ostatniego spotkania z jego twórczością. Bywały książki, które pochłaniałam, z których próbowałam wyciągnąć jak najwięcej, ale też nie brakowało tych, które zupełnie do mnie nie docierały. Hipisa się obawiałam, sądziłam, że moja wrażliwość mogła już gdzieś wyparować w ciągu tego czasu, jednak okazuje się, że ona nadal jest w tym samym miejscu. Jak się okazuje nadal potrafię wyciągać wnioski ze słów Coelho i interpretować je na własne potrzeby.


Tym razem Paulo Coelho zabiera swoich czytelników w długą i trudną podróż przez strefę marzeń do własnej świadomości. Z Brazylii przez Amsterdam do Nepalu, czyli ważnego miejsca na hipisowskiej mapie świata. Po drodze spotykają go różne sytuacje – mniej i bardziej przyjemne. Pojawia się miłość, rozczarowania, niebezpieczeństwo, bezradność i nienawiść, ale wreszcie jest też wolność i spełnienie.


(…) kiedy człowieka ogarnia panika, jest jakby nieobecny. Mózg blokuje wszelkie działanie. Znika groza i przerażenie. Pozostaje tylko dziwna niemoc, bezsilne poddanie się wydarzeniom. Uczucia i emocje znikają, człowiek wpada w otchłań, gdzie wszystko dzieje się poza nim.

Hipis to najbardziej biograficzna powieść Paula Coelho i szczerze przyznam, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż autor prezentował w swoich poprzednich, bardzo filozoficznych, książkach. Jednak czytając tę powieść odnosiłam wrażenie, że jego styl nadal przebija się przez nieco odmienną formę fabuły. Nadal wydarzenia dobierane i opisywane były tak, żeby głębszy przekaz był dostępny dla bardziej skupionego czytelnika i żeby każdy miał możliwość interpretacji wydarzeń i wypowiadanych słów. Poza tym, że Coelho podzielił się z czytelnikami fragmentem barwnego życia, przedstawił też moment narodzin ruchu hippisowskiego pokazując pozytywne strony dołączenia do tej subkultury, nie zapominając też o przykrościach, które spotykały go na drodze do wolności.

Hipisa czyta się wyjątkowo dobrze, chociaż mi towarzyszyło nieco osobliwe uczucie przez to, że autor wykorzystał narrację trzecioosobową, a więc swoje wspomnienia i odczucia też opisywał w trzeciej osobie.  Nie mam nic do zarzucenia samej formie prezentacji wspomnień, jednak myślę, że ciekawiej czytałoby się te historie kiedy prowadzone byłyby w pierwszej osobie.
Marzenia są spontaniczne, dlatego niebezpieczne dla tych, którzy nie mają odwagi marzyć.


Można powiedzieć, że to książka o niczym. Można rzucić ją w kąt i nigdy do niej nie wracać. Mnie osobiście jednak za każdym razem trochę urzeka ta umiejętność, którą posiada Coelho – to, że z banalnej podróży po Europie potrafi stworzyć refleksyjną powieść o poszukiwaniu szczęścia i samego siebie. A przy tym pozostawia zawsze miejsce dla czytelnika, który chce wyciągnąć mądrość z jego słów. Fani twórczości Coelho nie zawiodą się na Hipisie, mimo jego odmienności od poprzednich książek. To dobra lektura dla wrażliwców zagubionych w rzeczywistości i własnym życiu.
Najstraszniejsza zbrodnia to zabić w sobie radość z życia.



Tytuł: Hipis
Tytuł oryginału: Hippie
Autor: Paulo Coelho
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Liczba stron: 280
Data wydania: 19 września 2018
Cena katalogowa: 39,00 zł
Moja ocena: 6,5/10

2 komentarze:

Copyright © rude recenzuje.