25 czerwca

Czy mogę Ci zaufać?




Często mam problem. Czuję się jakbym raz za razem trafiała na ścianę, której przejść się nie da, ewentualnie można ją przeskoczyć, ale przy tym też trzeba się nagimnastykować. Chodzi mi o recenzje innych blogerów. Często mam wrażenie, że piszą je osoby, które najzwyczajniej w świecie czują się w obowiązku, żeby za otrzymaną za darmo książkę opublikować pozytywny komentarz na stronie. Powiem więcej - jestem w stanie to zrozumieć. Wiem, że z wystawieniem negatywnej recenzji może wiązać się zerwanie współpracy z wydawnictwem i otrzymywanie kolejnych darmowych egzemplarzy się skończy.

Jestem czepialska, mam specyficzny gust i względem książek jestem wymagająca. Ostatnio coraz częściej zdarza mi się irytować, ale nie przez książki, a właśnie przez osoby, które o nich piszą. Kiedyś szukałam książkowych poleceń na blogach i Instagramach moich internetowych znajomych „po fachu”, ale teraz już praktycznie tego nie robię, bo za często trafiałam na książki, które do niczego się nie nadają, które nie były tym, czym miały być lub po prostu były słabe. Jasne, zawsze może trafić się jakaś słaba książka, ale jeszcze kilka miesięcy temu zdarzało mi się to nagminnie, przez co stawałam się coraz bardziej udręczonym czytaczem. Aktualnie wolę zaufać swojemu instynktowi, ładnej okładce albo opisowi, niż gdzieś tam podświadomie kisić pretensję do osoby, przez którą zdecydowałam się na konkretny tytuł. I powiem szczerze – wychodzi mi to znakomicie, chociaż nadal trafiam na książkowe zgniłe jaja.

Powiecie, że każdy ma inny gust i stąd się mogą brać te pochlebne opinie książek, których ja nie lubię. Oczywiście, zgadzam się. Ale czy nie wydaje Wam się podejrzane, kiedy trafiacie na stronę jakiejś osoby, a tam od góry do dołu same chwalebne i dziękczynne opinie? Czy rzeczywiście może się zdarzyć tak, że praktycznie za każdym razem książki są idealne i dosłownie nie ma się do czego przyczepić? Ja w to nie wierzę i takie strony zaczęłam sobie zwyczajnie odpuszczać.

Teraz mało kogo pytam o zdanie przed poczynieniem książkowych zakupów. Mam dokładnie trzy osoby wśród blogerów, do których zaglądam w celu ewentualnego wybadania książkowego gruntu. Trzy osoby, którym całkowicie ufam, że ich recenzje są rzetelne, prawdziwe i nienaciągane. I wcale nie gra tu roli nasz gust książkowy, bo nasze gusta się jednak trochę różną i ostatecznie zupełnie inaczej postrzegamy pewne kwestie.


Przede wszystkim moje książkowe zakupy pod lupę bierze Marta z Na regaleu Marty Mrowiec. Jeszcze jakiś czas temu wydawało nam się, że nasze gusta książkowe są podobne, ale teraz już wychodzą wszelkie różnice. Z Martą mam tak, że zawsze mogę liczyć na jej subiektywny komentarz do danej książki, ale też nie powstrzymuje się przed tym, żeby powiedzieć mi „to chyba nie Twoje klimaty”. Wtedy zapala mi się taka mała lampeczka w mózgownicy, że powinnam na ten tytuł uważać, że rzeczywiście może mi się nie spodobać. Marta woli jednak delikatne i bardziej kobiece książki, a mnie jednak ciągnie do twardych, męskich kryminałów.


Kolejną osobą jest Ada z Erato czyta. Czasami mam wrażenie, że jej wymagania idealnie pokrywają się z moimi, że zwraca uwagę na te same elementy co ja i przede wszystkim, że jest wymagająca i nie zadowoli się byle czym. U Ady na blogu pojawiają się różne książki, ale ja mam zdecydowanie największą frajdę z buszowania po przeczytanych przez nią kryminałach. Często zdarza się, że czegoś u niej szukam, że przed zakupem danego tytułu zaglądam do jej recenzji i chyba jeszcze się nie zdarzyło, żebym się zawiodła na tytule z jej polecenia.


Ostatnią już osobą ściśle związaną z blogosferą jest Dominika z Domson czyta. Z Dominiką mam różnie – raz nasze opinie się pokrywają, innym razem zwracamy uwagę na zupełnie inne rzeczy, przez co ostateczny osąd też jest inny. Ale zawsze chętnie do niej zaglądam i mam tą świadomość, że poza tymi świeżynkami kryminalnymi znajdę u niej też coś starszego. Mimo wszystko lubię znać jej punkt widzenia, wiedzieć co jej się podobało, a co nie i porównać to ostatecznie z moimi odczuciami.
Ale przede wszystkim łączy nas wielka miłość do Harlana Cobena!

Czy to znaczy, że nie wchodzę już na żadne blogi i nie czytam opinii innych? Nie. Chętnie wchodzę na strony poświęcone literaturze, chętnie czytam opinie, ale w nie po prostu przy zakupach książkowych nie sugeruję się tymi opiniami. W internecie jest cała masa blogów, których autorzy piszą szczerze, ładnie i w ogóle zgrabnie, ale często są to po prostu opinie o książkach, które mnie nie interesują.

Jestem też przeszczęśliwa, że kilka lat temu założyłam profil na Instagramie, który z czasem przerodził się w taką wielką książkową społeczność. Jest Was bardzo dużo, bo już prawie 11 tysięcy osób, w związku z czym nie mam możliwości, żeby zerkać na wszystkie profile i szukać na nich książkowych inspiracji, ale mimo wszystko udało mi się wyłapać pięć takich miejsc, gdzie zawsze chętnie zaglądam.
@dorosia123, @janekwarsaw i @w4osobie są przesympatycznymi ludźmi, z którymi chętnie rozmawiam i których często podglądam, jednocześnie wyszukując czegoś nowego. Bardzo lubię też @thecrimestory i @anita.frey – chociaż jeszcze nie miałam okazji rozmawiać z dziewczynami bezpośrednio wiem, że w kwestii kryminałów byśmy się szybko dogadały.


Koniecznie dajcie znać do kogo Wy zaglądacie w sytuacji, kiedy chcecie zasięgnąć książkowej porady 
i czyje opinie są dla Was najbardziej pomocne!


16 komentarzy:

  1. Ojej, nie spodziewałam się, że mnie tutaj umieścisz, bardzo mi miło! :D
    Również uwielbiam czytać opinie Ady. Często mamy takie same zdanie na temat wielu książek, przez co wiem, po co mogą sięgnąć, a po co niekoniecznie. Chociaż zdarza się, że mamy inne zdanie. :)
    Generalnie jest niedużo blogów z którymi opiniami się zgadzam i wiem, że jak ktoś coś poleca, to mogę bez obaw sięgnąć po tę książkę. Ale mam kilka sprawdzonych, które czytam zawsze. :)
    A i jeszcze ten argument o Cobenie przy mnie jest najważniejszy. <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się raczej nie sugeruję opiniami innych blogerów przy wyborze lektury - zwykle zwracam uwagę na opis danej pozycji, bądź na autora. Wychodzę z założenia, że samemu jest najlepiej wyrobić opinię o danej książce, po prostu ją czytając. Opinie czytam,bardzo lubię to robić, żeby się dowiedzieć, co w trawie piszczy i czy coś może mnie po prostu zainteresować
    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam taką listę blogerów w excelu, do których lubię zaglądać i jest tam 15 osób. Z różnych względów, czasem lubię zdjęcia, często ważne są opinie, nawet jeśli czytamy inne książki.

    Też budzi zawsze mój niepokój, zwłaszcza jak jest jakaś książka, którą wszyscy dostali od wydawnictwa i wszyscy się zachwycają. Ale jeśli opis mnie zaintryguje, to czytam ;)

    Kiedyś miałam z tym problem, chciałam mieć każdą nowość, nadążyć za tym, co inni dostają i czułam presję. Teraz przystopowałam. Nie mam żadnej stałej współpracy z wydawnictwem. Od czasu do czasu decyduję się na jakieś pojedyncze współprace, jeśli książka mnie ciekawi. Nigdy też nie wyszłam z propozycją współpracy do żadnego wydawnictwa, mimo że mam jedno ulubione i czasem o tym myślę. Z drugiej strony mam tyle książek, które chcę przeczytać, że chyba bym nie wyrobiła.

    Może na tym ucierpi moja "popularność", ale przynajmniej nie czuję presji pisania za wszelką cenę pozytywnej opinii :)

    PS Jesteś jedną z tych 15-tu osób :) A jeśli chodzi o thrillery, to numer 1! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też w nie wszystkie wierzę. I nie zawsze wierzę w tempo czytania recenzentów. No cóż, ludzie są tylko ludźmi. Jedni potrafią być szczerzy ze sobą i wobec swoich czytelników, innym z tym nie po drodze. Życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tak - ja książki wybieram sama :) nie sugeruję się tym, czy ktoś coś poleca :) nie współpracuję z wydawnictwami, więc książki wybieram ze względu na moje odczucia i te gatunki, które lubię :)
    A Dominiczkę uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja książki z reguły wybieram sama, bo po prostu nie wierzę w przesadnie pozytywne opinie. Szczególnie jeśli chodzi o nowości, bo na przykład przedpremierowe egzemplarze zbierają same ochy i achy, a po premierze, kiedy do głosu dochodzi reszta okazuje się, że książka jest albo przeciętna, albo w ogóle słaba. I albo chodzi tu o to, że książek od wydawnictwa ludzie boją się skrytykować, albo że zupełnie nie są wymagający względem książki. Tak czy inaczej, nacięłam się na to już parę razy i wolę wybierać sama, chociaż mam trzy blogi, których zdanie mocno sobie cenię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nigdy jakoś nie ma takich stuprocentowo zaufanych osób. Zwykle sięgam po książki, które mnie po prostu czymś zainteresują albo o których czytałam wiele dobrych opinii. Może czasami daję się nabrać, ale zwykle korzystam też z intuicji, a ona nigdy nie zawodzi ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja rzadko kiedy czytam recenzję książek, których sama nie przeczytałam. Bardziej interesuje mnie, jak inni postrzegają przeczytaną przeze mnie powieść, czy zwrócili uwagę na coś innego niż ja :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez zaglądam do Marty i zawsze jestem zadowolona z tego, co poleca ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja powiem tak - nie sugeruję się recenzjami przy wyborze lektury. Ale zdarza mi się sięgnąć po jakieś polecane. A blogów, które lubię czytać - jest dużo. Ale wybieram naprawdę same perełki. Trzeba po prostu wiedzieć gdzie szukać :) I jestem w stanie zaufać blogerowi, który pisze prawie same dobre recenzje. Jeśli są one rewelacyjnie napisane, to wtedy wierzę, że jest wybrednym, ale doskonale znającym siebie czytelnikiem. I przebiera w książkach, wybierając tylko te najlepsze :) Kiedyś napiszę post o blogerach, których czytam. Uwierz mi - są świetni w tym co robią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten post oraz Twoje słowa w nim umieszczone są jedną z najmilszych rzeczy jakie spotkały mnie w blogosferze :)
    Pamiętam, że gdy zaczynałam swoją przygodę z bookstagramem oraz blogiem byłaś jedną z osób, które mnie inspirowały jeśli chodzi o wybór lektur. Do tej pory tak jest i co jakiś czas czytam Twoje recenzje i zapisuję sobie najciekawsze tytuły, a nawet niekiedy wykreślam książki z listy „Do kupienia” ponieważ wiem, że mamy bardzo podobny gust i nie warto marnować czasu na coś czego nie polecasz :)
    Ogólnie rzecz biorąc mam podobne zdanie do Ciebie i ja również mam tylko kilka zaufanych blogów, gdzie wiem, że osoba jest szczera w wyrażaniu swoich opinii i nasz gust mniej więcej się ze sobą pokrywa. Takimi osobami są np. Diana z Bardziej lubię książki niż ludzi, Iza z Obsesyjnej, Dominika, o której również napisałaś w swoim poście, czy też Marzena z Matki Puchatka :) Myślę, że to jest właśnie kluczowe – nie zawierzać każdemu w ciemno tylko kierować się swoim gustem, intuicją oraz mieć kilka sprawdzonych osób, które mogą nie tyle zadecydować o wyborze lektury, lecz pomóc w tej decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tez mnie irytuje jak widzę wychwalanego pod niebiosa gniota :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem o czym piszesz i z tego względu jakiś czas temu pokusiłam się o ograniczenie liczby blogów, na które zaglądam. Postanowiłam skupić się na czytaniu tych, którym ufam najbardziej i z którymi moje gusta w największy sposób się pokrywają. Gdy to zrobiłam, byłam w szoku, naprawdę, bo z naprawdę pokaźnej liczby stron, na które zaglądałam zostało ich zaledwie 9, w tym m.in. jedna osoba, której recenzjom ufam najbardziej, czyli Marta z Fantastycznych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Można powiedzieć, że sprzątłaś mi post sprzed nosa, bo nosiłam sie z zamiarem napisania podobnego, kiedyś już popełniłam post, w którym pisałam, dlaczego blogerzy książkowy kłamią. Powodem są, nie tylko chęci przypodobanie sie wydawcom, ale także podlizanie sie autorom. Czasami pękam ze śmiechu, kiedy widzę, jak niektórzy wchodzą autorkom w tyłki i to bez wazelinki :D Ostatnio, po długiej przerwie, zaczęłam na nowo przeglądać blogi i doszłam do wniosku, że połowa, jeżeli nie więcej, blogerów zaczęło pisać zachowawczo, tak że nie można sie zorientować, czy książka jest warta uwagi czy nie. Ostatnio zerwałam kilka współpraca, ograniczam wszystko, zostawiam tylko wydawców, którzy traktują mnie jak człowieka, a nie tanią siłę roboczą. Przez pewien czas miałam wrażenie, że jestem zatrudniona na cały etat,a przecież prowadzę tylko bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dokładnie - kilka razy na recenzjach innych blogerów już się nacięłam. Najgorzej jest chyba, gdy wszyscy pieją z zachwytu, a Ty widzisz, że przecież to absolutnie nie jest dobre - tak jak z ostatnim "Prokuratorem", co do którego pamiętam, że miałyśmy podobne odczucia (http://nerwslowa.blogspot.com/2017/06/kryminalny-weekend-21-paulina-swist.html). Mam kilka osób, którym ufam, mam kilka, do których lubię zaglądać, żeby zobaczyć, co czytają i mniej więcej jakie mieli wrażenia, ale chyba i tak najbardziej moje gusta pokrywają się z paroma moimi nieblogującymi znajomymi. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też mam kilka blogów, na których mogę polegać. Chociaż nie lubię się sugerować opiniami innych, przez co zdarza mi się czyta okropne książki. No i to się u mnie sprawdza, bo pretensje mam później do siebie. A co do pisania recenzji. Kiedyś napisałam niepochlebną opinię, ponieważ książka zwyczajnie mi się nie podobała, oczywiście uargumentowałam odpowiednio moje zarzuty. Pani z wydawnictwa poprosiła o niepublikowane takiej recenzji. Takiego czegoś nie mogę zrozumieć. Przecież nie mogę napisać, że mi się podobało skoro było zupełnie inaczej. Wydawnictwa powinny zmienić politykę odbierania recenzji, bo według mnie przeczytanie negatywnej recenzji również może wzbudzić ciekawość czytelnika, a dobra książka zawsze się obroni.

    Super wpis.
    @magical_reading
    www.magical-reading.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.