26 maja

#245. Trybunał dusz - Donato Carrisi




Tytuł: Trybunał dusz
Tytuł oryginału: Il Tribunale delle anime
Autor: Donato Carrisi
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 496
Data wydania: 7 kwietnia 2017
Cena katalogowa: 36,90 zł


Z Trybunałem dusz poczułam jakieś podświadome zgranie już od pierwszego wejrzenia. Duże, oczywiście pozytywne, wrażenie wywarła na mnie okładka – zachowana w tej samej kolorystyce co włoski odpowiednik, ale jednak z zupełnie odmienną grafiką okładkową, która już na wstępie kreuje aurę tajemniczości i mroku. Tym razem przeczucie mnie nie zawiodło i po przeczytaniu książki zbierałam szczękę z podłogi.

Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie młoda dziewczyna, Marcus i Clemente, agenci Trybunału Sumienia, biorą sprawy w swoje ręce, próbując rozwiązać to tajemnicze zaginięcie. W tym samym czasie Sandra Vega, policyjna fotografka, stara się rozwiązać zagadkę śmierci swojego męża zaraz po tym, jak dociera do niej informacja, że to prawdopodobnie nie był zwykły wypadek, a zbrodnia zaplanowana. Okazuje się, że nic nie jest takie jakby się wydawało.

To jedna z tych wielowątkowych książek, której czytanie może sprawić kłopot i zagubienie. Wymaga on od czytelnika przede wszystkim czujności i sprawnego łączenia faktów na każdym kroku. Dzieje się w niej naprawdę dużo – autor, wprowadzając kilka rozbudowanych wątków, zadbał o to, żeby czytelnikowi na początku przygody z książką nie udało się połączyć tych spraw, a z czasem – kiedy Carrisi sam je zaczął wiązać – niemożliwe było wytypowanie ostatecznego rozwiązania. To powieść pełna zaskakujących zwrotów akcji i dynamizmu, której fabuła od pierwszej do ostatniej strony zwodzi czytelnika, w której nic nie jest oczywiste ani tym bardziej łatwe do przewidzenia. W większości książek tego typu akcja budowana jest na brutalnych i krwawych scenach, a Carrisi wykazał się ogromną kreatywnością i udowodnił, że nie potrzeba ociekających krwią zwłok na każdej stronie, aby porządnie zaintrygować i zaangażować czytelnika.
Głównym motywem tej książki wydaje się być wątek religijny – z jednej strony Penitencjaria Apostolska pozostająca na pierwszym planie, chociaż nieco w innej formie, niż można się było tego spodziewać, i rozliczanie z grzechów, a z drugiej strony satanizm, pogaństwo. Modus operandi sprawcy, którego Marcus stara się wytropić, z początku nie jest oczywisty i pozwala jedynie na domniemanie, że sprawca działa instynktownie, że może spełniać swoje sadystyczne i seksualne fantazje, ale z czasem zaczyna wskazywać na to, że starannie wybiera swoje ofiary i działa w sposób bardzo przemyślany. W tym samym czasie Sandra Vega podąża za wskazówkami, które pomogą jej określić motywy zabójcy jej męża.
Retrospekcje, spiski, szyfry i przerzucanie rozgrywanej akcji w najróżniejsze miejsca na świecie sprawiają, że książka angażuje jak mało która, że dosłownie nie można się od niej oderwać. Jednak to też wymagało od autora dużego przygotowania, a szczególnie przy wszystkich detalach, które bezpośrednio wpływają na klimat powieści tworząc tą aurę tajemniczości i mroku.


To jedna z lepszych książek, które kiedykolwiek czytałam. Lubię mroczne i skomplikowane historie, które nie są oczywiste, których rozwiązanie graniczy z cudem, a Trybunał dusz się do nich zalicza. Tym razem trochę też na granicy jawy i snu.


3 komentarze:

  1. "Zaklinacz" tego autora jest świetny, ale już przez "Hipotezę zła" nie przebrnęłam. Recenzja mnie jednak zaciekawiła, by dać autorowi raz jeszcze szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie udało mi się przejść przed poprzednie książki autora. Po Twojej bardzo pozytywnej recenzji spróbuje dać mu jeszcze jedną szansę :).

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że ta książka i mnie może się spodobać. Dopisuje do listy. :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.