20 marca

#228. Ciało - Iga Horn



Tytuł: Ciało
Autor: Iga Horn
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Liczba stron: 320
Data wydania: 2 marca 2017
Cena katalogowa: 39,90 zł

Pochwaliłam ostatnio Filię Mroczną Stronę, że nigdy nie trafiłam u nich na żadną paskudę – no i wykrakałam. Już dawno nie czytałam tak słabej i płytkiej książki. Moja irytacja sięgnęła zenitu, dosłownie, i przestrzegam Was przed tym tytułem – zastanówcie się dziesięć razy zanim kupicie tę książkę.
Zapowiada się intrygująco i bardzo mrocznie – mamy tu wyławianie ludzkiej skóry i psychopatę, który gdzieś znęca się nad ludźmi. Nie wiadomo kim on jest, nie wiadomo, gdzie przygotowuje swoje skórki, no i oczywiście nie ma żadnych śladów. Odrobinę zalatuje Milczeniem owiec, ale autorce udało się jednak nie stworzyć taniej kopii książki Harrisa. Ale mimo wszystko mnie właśnie ta nadzieja na podobieństwo do Harrisa i spełnienie obietnic w okładkowym blurbie mnie zgubiła.

„Psychopatyczny morderca, labirynt podejrzeń i kłamstw, kombinacja niezdrowej fascynacji i strachu.”

Psychopatyczny morderca w sumie był, niezdrowa fascynacja też, ale gdzie się podział labirynt podejrzeń i ten obiecany strach? Autorka w bardzo umiejętny sposób zabiła wszystkie najważniejsze elementy thrillera – bo wydaje mi się, że właśnie tym miała być ta książka. Pojawiają się też wątki kryminalne, ale tu też pani Krawczyk się nie popisała. Na dobrą sprawę ta książka była tak zła, że nawet nie wiem od czego zacząć.
Postaci, zaczynając od głównej bohaterki, a na bezdomnym kończąc, są najbardziej płytkimi i irytującymi książkowymi bohaterami, z którymi miałam okazję spotkać się w tym roku. Są rozhisteryzowani (bez żadnych wyjątków), przejmują się dosłownie wszystkim, co tylko może mieć związek ze sprawą skórzanego psychopaty, ale jednak nie znają strachu i nie boją się ewentualnego starcia sam na sam – czego Paulina jest najlepszym przykładem, cały czas odmawiając przyjęcia jakiejkolwiek ochrony, mimo że może być kolejnym obiektem na liście tego wariata. Grupka studentów, odgrywających z założenia ważną rolę w dojściu do sprawcy, skutecznie obniżała tempo akcji ciągłymi rozmowami o mydle i powidle. Pół strony dialogu o niczym tutaj, pół strony tam, żeby tylko wyrobić się w jakiejś normie, żeby książka nie miała 100 stron (przykład poniżej, żeby nie okazało się, że nie potrafię nic przytoczyć).

– Cześć – usłyszał głos tuż obok siebie.
Stała tam Astrid Koch z ciemnoskórą koleżanką ubraną w etniczne ciuchy. Szczerze mówiąc, ta druga podobała mu się bardziej niż wampirzyca Astrid.
– Cześć. Siadajcie – zaprosił je gestem. Koch usiadła, ale jej towarzyszka zachowała rezerwę i trzymała się z boku.
– Ty też usiądź – zachęcił ją i wyciągnął rękę. – Jestem Max.
– Tris – powiedziała ona, odwzajemniając uścisk.
– Tris? – zdziwił się, bo imię wydawało mu się trochę dziwne, chyba, że to była jakaś komputerowa ksywka.
– Tak. Jak w Niezgodnej – parsknęła śmiechem Astrid. – Ona lubi takie klimaty, powieści dla nastolatków.
– To antyutopie – poprawiła ją Tris. – I owszem, lubię takie książki. Czytałeś coś?
Max zaprzeczył ruchem głowy i poczuł się jak wapniak. Nie miał pojęcia, że istnieją jakieś antyutopie dla nastolatków.

[– Ciało, str. 103.]


Idąc o krok dalej przechodzę do mundurowych, którzy zajmują się tą sprawą. Wszystkie dane są ściśle tajne, ale to że wciągną kogoś z zewnątrz do swojej sprawy to nic, jak wypuszczą do sieci tajne zdjęcia, to też się zupełnie nic nie stanie – kto by się przejmował. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że grupa przydzielona do rozwiązania tego zadania siedziała praktycznie cały czas na tyłku, czekając, aż wreszcie coś się wydarzy i dywagując o swoich podejrzeniach w stosunku do mordercy i jego ewentualnych kolejnych kroków. Jak już się gdzieś jednak ruszą to na swojej drodze spotykają tylko ludzi, którzy coś wiedzą, którzy dadzą im jakąś wskazówkę do posunięcia się o krok dalej. I wspomniany wcześniej bezdomny był „zamknięty w sobie i mrukliwy. Nikt o nim nic nie wiedział” poza tym, że wszystkim pochwalił się kto, kiedy, gdzie i dlaczego zrobił mu tatuaż. Bardzo logiczne.

„W ręce trzymała swego kolorowego drinka Tequila Sunset, a właściwie – o czym Hass nie miał pojęcia – mieszaninę dwóch kolorowych soków bez alkoholu.”

Nie bardzo potrafię zrozumieć, po co Hassowi byłaby wiedza, czy drink jest z alkoholem czy bez.

Takich logicznych niedociągnięć było więcej, ale nie będę się przecież wszystkiego czepiać. Autorka zapomniała też o konsekwencji. Raz bohater jest taki, ale na potrzeby fabuły trochę zostanie zmieniony żeby później znów mógł być sobą. Wytypowanie sprawcy okazuje się banalnie proste, jeżeli ma się jakiekolwiek pojęcie o kryminałach – nie trzeba być wielkim znawcą, wystarczy ich kilka przeczytać. Przewidywalność zwala z nóg.

Przyznaję z ogromnym bólem serca, że autorka kompletnie spieprzyła sprawę, mimo bardzo fajnego i niezwykłego pomysłu na schemat fabuły. Przerost formy nad treścią doprowadził do śmierci tej książki. Zapomniałam też wspomnieć o wątku sztuki, który rzeczywiście mógł sprawić, że książka nabierze bardziej estetycznego charakteru, a same skórzane zabawy psychopaty okażą się dziełem sztuki. Miałam wrażenie, że autorka wykorzystała swoją fabułę raczej jako możliwość popisu konstruowania zabaw i ekscesów, które dla zwykłych ludzi będą okropne i odrażające, które zrozumie tylko prawdziwa artystyczna dusza, a ich piękno zostanie wychwycone jedynie przez to wprawione oko.

Z bardzo obiecującej książki w moim przypadku zostaje kupa popiołu po spalonych nadziejach i garść żalu do wydawcy, że zdecydował się na publikację takiej miernoty. Zdecydowanie odradzam wszystkim, którzy cenią sobie swój czas. Szkoda życia na czytanie takich książek.


4 komentarze:

  1. Kurcze, jestem strasznie zaskoczona.
    Wszyscy chwalą sobie tę książkę. Sama zresztą też byłam bardzo ciekawa kryminalnego wcielenia pani Agnieszki (bardzo lubię jej twórczość) a tu takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo chciałam sięgnąć po tę książkę, ale teraz chyba faktycznie 10 razy się zastanowię, zanim to zrobię. Skoro ma to być przewidywalna powieść z milionem zbędnych opisów, to w najbliższym czasie podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że i tak nie ciągnie mnie do tej książki. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię kryminały, ale po twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.