02 lutego

#214. Food Pharmacy - Mia Clase, Lina Nertby



Tytuł: Food Pharmacy
Tytuł oryginału: Food Pharmacy
Autor: Mia Clase, Lina Nertby
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 184
Data wydania: 30 stycznia 2017
Cena katalogowa: 44,90 zł

Możecie mówić, że książek nie ocenia się po okładce, że tak nie można, że to mylące, ale ja właśnie tak robię – i zrobiłam też tym razem i zupełnie nie żałuję. Są też ludzie, którzy uważają, że estetyka  i wizualna jakość wydania (okładka plus ewentualne grafiki wewnątrz książki) nie ma znaczenia – może do tej pory dla nich nie miała, ale Food pharmacy jest w stanie całkowicie zmienić czytelnicze poglądy każdego z tych książkowych „odmieńców”. To jedyna książka, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia, nie mówiąc już o pierwszym dotknięciu – chociaż to już brzmi lekko niezdrowo.
Food pharmacy to książka o temacie, który na pierwszy rzut oka wydaje się być niesmaczny – bo jak można pisać książki o jelitach, o ich prawidłowym funkcjonowaniu, i wydawać na tak dużą skalę i wcale nie jako typowe książki popularnonaukowe. Ano można, ale trzeba zrobić to z odpowiednią klasą i elegancją, żeby to wyszło na tyle dobrze, żeby znaleźli się potencjalni czytelnicy. Nie będę owijać w bawełnę – ta książka zwraca na siebie uwagę niesamowicie estetyczną okładką z grafikami stylizowanymi na „stare” książki i złotymi tłoczonymi napisami. Sama faktura oprawy też nie daje o sobie zapomnieć po tym, jak po raz pierwszy zdecydujemy się wziąć ją w ręce – ale o tym musicie się przekonać osobiście. Przez to, że książka rzuciła mi się w oczy przez swoją estetykę, a i miło mi się ją miziało, to zdecydowałam się na przeczytanie jej poza ustaloną kolejnością. Ale nie przeczytałam jej, a bardziej pochłonęłam, dosłownie w kilka godzin.
Food pharmacy zawiera masę elementów nadających jej wiarygodności, którymi każda porządna książka naukowa powinna się charakteryzować – przede wszystkim znajdziemy tu przypisy bibliograficzne odsyłające ciekawskiego czytelnika do źródeł, umożliwiających dalsze zgłębianie tematu. Jeżeli chodzi o zawartość merytoryczną – jest dobrze, ale temat został zaledwie napoczęty. Pojawiły się informacje o florze bakteryjnej, o jej składzie, o jej prawidłowym funkcjonowaniu w zależności od tego, czym się żywimy, nie zabrakło porad żywieniowych – co zacząć jeść i pić, aby naszej florze żyło się lepiej (a przy tym też nam samym). Język, którym posługują się autorki jest bardzo łatwy – wręcz łopatologiczny – więc żaden czytelnik nie powinien mieć najmniejszego problemu w zrozumieniu treści tej książki. Wykorzystują też graficzne przedstawienie zestawień i posługują się różnymi kolorami urozmaicającymi wnętrze książki. A jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że autorki powołują się co chwilę na jedną osobę – profesora Stiga Bengmarka – który w moich oczach odbiera im tę książkę. Mam wrażenie, że to on uchylił przed autorkami rąbka tajemnicy dotyczącego życia flory bakteryjnej, a one jedynie sparafrazowały jego słowa uzupełniając je informacjami z konkretnych pozycji literaturowych – żeby książka jednak nabrała na wiarygodności.

To bardzo dobra pozycja, pomagająca zrozumieć co dzieje się wewnątrz każdego z nas, łącząca ciekawostki kulinarne z wiedzą medyczną. Dzięki tej pozycji jesteśmy w stanie dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi z tymi jelitami i dlaczego ich prawidłowe funkcjonowanie jest tak ważne, ale też poznajemy nieinwazyjne i banalnie proste metody na poprawę kondycji flory bakteryjnej. A dodatkiem do wartościowej treści jest cudowna okładka i estetyczne wykończenie wnętrza.

Źródło: aplayfulkitchen.se/food-pharmacy/

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć :) To totalnie moja tematyka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiemy czy w tej książce bardziej podobają nam się zdjęcia czy styl autorek :). Świetny tytuł tak samo, jak Twoja recenzja - takie czytamy z przyjemnością! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.