23 sierpnia

#159. Mroczny zakątek - Gillian Flynn


Tytuł: Mroczny zakątek
Tytuł oryginału: Dark Places
Autor: Gillian Flynn
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 512
Data wydania: 21 października 2015
Cena katalogowa: 36,90 zł


Każdy z nas ma swój własny mroczny zakątek – miejsce, do którego nie chce wracać, wspomnienie, którym nie chce zaprzątać sobie głowy. Każdy był świadkiem wydarzeń, lub sam brał w nich udział, które pozostawiły po sobie piętno, których chętnie byśmy się pozbyli, ale to wcale nie jest takie łatwe. Wiadomo, jedni przeżyli więcej tych złych rzeczy, inni mniej, niektóre wydarzenia pozostawiają większe ślady po sobie, inne mniejsze. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jakby to było, gdybyście stracili wszystko co do tej pory mieliście? Jak by to było gdybyście znaleźli się w tak tragicznym położeniu, że cały wasz świat zawaliłby się, a po upływie kilkunastu lat nadal borykalibyście się ze strachem i atakami paniki i wspomnień?

Libby Day była małą dziewczynką, kiedy straciła matkę i dwie starsze siostry. Jej wspomnienia z tego dnia są dość mgliste, ale pamięta, że kobiety zginęły z rąk jej brata – przeciwko któremu zeznawała również w sądzie. Dwadzieścia pięć lat później Ben nadal odsiaduje wyrok, a Libby zaczyna biedować – źródełko zapomóg finansowych praktycznie już wyschło. Z pomocą przychodzi jej stowarzyszenie Klubu Zbrodni, którego członkowie interesują się zagmatwanymi i problematycznymi sprawami, oferując Libby wynagrodzenie finansowe w zamian za wykonywanie pewnych zadań – pierwszym z nich jest uwolnienie, rzekomo niewinnego, Bena z więzienia.



Mam wrażenie, że ostatnio panuje moda na opisywanie wydarzeń zawartych w fabule z punktu widzenia kilku bohaterów, rozdzielając ich wynurzenia na poszczególne rozdziały. Taki opis pojawił się i w tej powieści, ale muszę przyznać, że wyszło to bardzo pozytywnie – dodało to książce odpowiedniego charakteru i większej, ale nie przesadzonej, nutki zawiłości i tajemnicy. Historia wydarzeń tej pamiętnej nocy stopniowo przedstawiana jest z kilku perspektyw, a wspomnienia dodatkowo przeplatają się z rzeczywistością. Taki sposób przedstawienia fabuły nie dość, że wpływa na nawiązanie więzi między bohaterem a czytelnikiem, to jeszcze buduje odpowiedni klimat i jednocześnie wymusza na czytającym, żeby zaczął rozwiązywać tę zawiłą zagadkę na własny rachunek. Bo czy Ben jest winny? Libby zaczyna w to wątpić, więc co się stało tej nocy?

Styl Flynn zauroczył mnie, dosłownie mogłabym w kółko pisać o tym, jaki kawał dobrej roboty odwaliła i jak idealnie wybalansowała przeszłość z teraźniejszością wtrącając w to jeszcze wspomnienia osób, które zginęły tej pamiętnej nocy. Jestem zachwycona i przyznaję, że żadna książka już dawno mnie tak nie wciągnęła. 

Libby Day to kawał zołzy. Z początku myślałam, że jej nie polubię, ale w miarę poznawania jej przeszłości zaczęłam ją lubić – za jej siłę i stosunek do świata – ale przyznaję, że też jej współczułam i współczuję do dnia dzisiejszego. Nie wiem jakie to uczucie, kiedy straci się wszystko będąc jeszcze dzieckiem, nawet nie chcę wiedzieć. To wygląda trochę tak, jakby los skreślał kogoś już na starcie życia – Libby niestety została skreślona. Mimo że przeszłość odegrała ogromną rolę w kształtowaniu jej osobowości, a ona nie poradziła sobie całkowicie ze wszystkimi problemami i wspomnieniami, wypierając część z nich, to stała się jedną z książkowych bohaterek, z którą mogłabym się zaprzyjaźnić. Dała sobie jakoś radę, prowadziła godne życie, chociaż na takim poziomie, że wielu by jej pewnie tego nie zazdrościło. Część zmarnowała bezpowrotnie.



Ben to więzień z dwudziestopięcioletnim stażem jako skazaniec. Został skazany na dożywocie za zamordowanie dwóch swoich sióstr i matki. Jego zapędy do satanizmu, które przejawiał w młodzieńczych latach, dobiły tylko gwóźdź do jego trumny i ułatwiły podjęcie decyzji i skazanie go. Dzięki Flynn poznajemy historię z jego perspektywy, powoli dochodząc do tego, jak to się stało i jakie były jego motywy. Przyznam, że jego postać została przedstawiona w bardzo łagodny sposób – wydawał się bardzo inteligentnym i opanowanym mężczyzną, bo o jego dziecięcej wersji nie można tego powiedzieć. Mimo wszystko polubiłam go.

To jedna z lepszych książek, które w ostatnim czasie przeczytałam. Fenomenalnie poprowadzone intrygi, świetne budowanie napięcia i dawkowanie informacji w odpowiednich proporcjach, w odpowiednim miejscu i czasie. Postacie, które są jakieś, którym nadano osobowość i charakter, które wiele w życiu przeżyły i przeżywają do tej pory. Nie ma możliwości, żebyście nie sięgnęli po tę pozycję – nie zwlekajcie z tym!




5 komentarzy:

  1. Ja mam na półce dwie inne powieści tej autorki, więc z kupnem tej na razie się wstrzymuję, bo na razie wolę przeczytać tamte. ;) Mam nadzieję, że będą równie dobre. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkim plusem tej książki jest fenomenalny początek - gdy czytałam rymowankę dosłownie miałam ciarki na plecach :D Niezupełnie usatysfakcjonowało mnie rozwiązanie sprawy, mam wrażenie, że gdzieś w połowie pisania Flynn zmieniła koncepcję. W każdym razie - też mi się podobała, chociaż nie dorównuje "Zaginionej dziewczynie" ;)

    Pozdrawiam,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny klimat lat 80. na amerykańskiej prowincji. Takiego klimatu brakowało mi w "Zaginionej dziewczynie", tam autorka bardziej skupiła się na bohaterach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu zdjęcie kobiety z okładki przypomina mi Charlize Theron. Czyżby taki chwyt marketingowy, nawiązujący do prywatnej historii aktorki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja koleżanka cały czas usiłuje mi wcisnąć ,,Zaginioną dziewczynę" tej autorki, ale po Twojej recenzji mam dużo większą ochotę na ,,Mroczny zakątek" :D. Uwielbiam autorów, którzy potrafią sprawnie przepleść teraźniejszość z przeszłością, także jeśli tylko będę miała okazję na pewno sięgnę po książkę Flynn :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.