19 sierpnia

#45. Herbie Hancock. Autobiografia legendy jazzu- Herbie Hancock, Lisa Dickey

Tytuł: Herbie Hancock. Autobiografia legendy jazzu
Tytuł oryginału: Possibilities
Autor: Herbie Hancock, Lisa Dickey
Język oryginału: angielski
Kategoria: biografia
Wydawnictwo: SQN

Liczba stron: 376
Data wydania: 15 lipca 2015
Cena katalogowa: 44,90 zł

Opis (lubimyczytac.pl):


Pasjonująca opowieść legendarnego jazzmana i kompozytora.
Historia Herbiego Hancocka, złotego dziecka jazzu, wiedzie od trudnych początków w purytańskiej Ameryce, przez pracę w Kwintecie Milesa Davisa, po innowacje, które wprowadzał jako lider własnego przełomowego Sekstetu. Hancock współpracował z niemal wszystkimi wielkimi współczesnymi muzykami: Joni Mitchell, Christiną Aguilerą, Steviem Wonderem, Stingiem czy Carlosem Santaną. Miał olbrzymi wpływ na kształtowanie się zarówno akustycznego, jak i elektrycznego jazzu, R&B i hip-hopu. Pasja, geniusz i pragnienie odkrywania kolejnych gatunków muzycznych przyniosły mu czternaście nagród Grammy i Oscara.
Herbie Hancock po raz pierwszy tak szczegółowo opowiada o swoim życiu i niezwykłej karierze. Zdradza swoje muzyczne fascynacje, przytacza nieznane wcześniej, często szokujące historie zza kulis showbiznesu, mówi o swoim wieloletnim małżeństwie, problemach z narkotykami i rasizmem, a także inspiracjach buddyzmem. Jego autobiografia to nie tylko bezcenny wkład w literaturę jazzową, ale także pozycja, którą powinni przeczytać wszyscy fani artysty i miłośnicy muzyki.










Tak pięknie wydanej książki już dawno nie widziałam.
Owacje na stojąco.
Piękna, twarda, solidna oprawa. Strony szyte. Wewnątrz grafiki nawiązujące do muzycznej tematyki książki, dodatkowo zdjęcia z życia Herbiego Hancocka, przedstawiające jego i jego najbliższych.
Nie mam żadnych wątpliwości do tej pozycji, może nie powinnam tak mówić (ani pisać), ale jest cudowna, prześliczna.

Moja ocena: 10/10










Hancock urodził się w 1940 roku. Swoją przygodę z muzyką rozpoczął w wieku siedmiu lat. Od zawsze miał talent muzyczny. W wieku 11 lat zagrał swój pierwszy koncert z Orkiestrą Symfoniczną w Chicago. Od 1960 roku jego kariera przybrała tempa, kiedy to stał się członkiem zespołu Donalda Byrda.
"Na początku kariery uważał się wyłącznie za muzyka. Doskonalił warsztat pianistyczny, zgłębiał tajniki improwizacji i reguły gry zespołowej". 
Hancock urodził się i dorastał w czasach, kiedy ciemnoskórzy traktowani byli gorzej od białej części społeczeństwa. Wychowywał się w dzielnicy, którą zamieszkiwali jedynie czarnoskórzy ludzie. Mimo, że warunki nie były najlepsze, udało mu się osiągnąć sukces. Ogromny sukces. Już jako dziecko znał swoją wartość i miał zajęcie, które sprawiało mu wielką radość.
Po przeczytaniu książki jestem pod ogromnym wrażeniem osobowości Hancocka, który mimo wszelkich przeciwności losu, znacznie mniejszych możliwościach rozwoju (biorąc pod uwagę tamte czasy), osiągnął to o czym marzył. Korzystał z szans otrzymanych od losu, co pozwoliło mu na dotarcie na sam szczyt. Jego osoba jest idealnym przykładem na to, jak ważne w życiu jest posiadanie ambicji i marzeń.
"To naturalne, że każdy człowiek wybiera bezpieczną ścieżkę. Wolimy robić rzeczy, które zagwarantują nam zwycięstwo, niż korzystać z szans, które daje nam los".
"Książka ukazuje Hancocka przede wszystkim jako człowieka czynu. Będąc zodiakalnym Baranem, nie bał się wyzwań, ryzyka, wyzwań, zawsze działał dynamicznie, z rozmachem".
Z książki dowiemy się o muzycznych współpracach, które Hancock zdecydował się podjąć, wszystkie przedstawione w kolejności chronologicznej, jak również o trasach koncertowych i tytułach nadawanych poszczególnym singlom. Jednocześnie książka zawiera całą masę nazw poszczególnych instrumentów i urządzeń, które muzyk wykorzystywał w czasie tworzenia muzyki i koncertów (które mi zupełnie nic nie mówiły), a do tego pojawia się kilka, a może nawet kilkanaście, momentów, w których Hancock zaczyna opisywać dźwięki używając specjalistycznych nazw, które ja określiłabym jako muzyczny bełkot (bo kolejny raz nie wiedziałam o co chodzi).
"Najlepsza muzyka stymuluje kreatywność słuchacza. Pozwala mu na stworzenie własnej interpretacji, na stanie się częścią danej historii".
Poza wzlotami, Hancock przeżywał też upadki w osobistym życiu. Do najważniejszych, które miały na niego największy wpływ, zaliczyłabym śmierć jego siostry. 
"Często nie zdajemy sobie sprawy, jak cudowni są ludzie, zwłaszcza ci najbliżsi, dopóki nie odejdą". 
Jest to książka pełna miłości- miłości do muzyki. Sporadycznie pojawiające się elementy życia prywatnego (związanego z rodziną- matką, żoną i dzieckiem), tylko umacniają czytelnika w przekonaniu, że to właśnie muzyka była na pierwszym miejscu w życiu Hancocka.

Muszę przyznać, że książkę czytało mi się powoli i z trudem, mimo, że nie jest napisana ciężkim językiem. Taka ogromna dawka informacji o praktycznie obcej i nieznanej osobie jest bardzo ciężka do przyswojenia jak na jeden raz. Mimo, że bardzo mnie to interesowało, szybko odczuwałam zmęczenie i moje skupienie gdzieś uciekało. 
Przeczytanie książki zajęło mi zdecydowanie więcej czasu, niż planowałam.
Nie żałuję czasu, który poświęciłam na tę książkę i z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu fanowi muzyki, nie tylko jazzu, jak również tym, którzy z muzyką na co dzień nie mają wiele wspólnego.

Moja ocena: 6/10

Sumaryczna ocena książki: 7/10


Instagram ruderudee
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję 
Wydawnictwu Sine Qua Non ♥

10 komentarzy:

  1. W ogóle zauważyłam, że wydawnictwo Sine Qua Non naprawdę świetnie wydaje książki !
    Właśnie zachęciłaś mnie do posłuchania twórczości Hancooka. Ciekawe podejście do muzyki :)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie przypominam sobie żadnej książki od SQN, która byłaby słabo wydana ;)

      Usuń
  2. Może to być ciekawe, jednak na pewno nie w moim guście, więc po tą książkę raczej nie sięgnę :/
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, to faktycznie nie jest typ literatury, który pasuje wszystkim ;)

      Usuń
  3. Ojeeeeej! Lubię książki biograficzne, ogólnie przyjemnie się je czyta. Dodałam sobie tę książkę do ulubionych i jak bd mieć możliwość na pewno ją przeczytam! Niedługo u mnie bd recenzja książki Cameron <3 Buuuziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele słyszałam o twórczości Hancocka. I od pewnego czasu zbieram się, aby przeczytać właśnie jego biografię. Ale cały czas mi coś innego wpada w ręce i nawet nie mam kiedy tego zrobić, to smutne. Podoba mi się Twoja recenzja. Czyta się ją naprawdę z lekkością i jednocześnie zachęca ona do sięgnięcia po tę książkę. Biografie są jednymi z najprzyjemniejszych lektur, bo możemy się wiele dowiedzieć o innych ludziach, których wcześniej inaczej postrzegaliśmy. Na pewno sięgnę i po biografię Hancocka, zdecydowanie.
    I w końcu zebrałam się, aby dodać Twojego bloga do obserwowanych. Zawsze zapomnę. Przeczytam recenzję i szybciutko uciekam. Aczkolwiek teraz się to zmieni :D

    Pozdrawiam, Dakota (; / 97books.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może z ciekawości zajrzę, chociaż wielką fanką jazzu nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio podobają mi się autobiografie, więc jak będę miała taką możliwość to postaram się przeczytać.
    pozdrawiam.
    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja podziękuję, nie przepadam za czytaniem biografii :) Pozdrawiam :)
    ksiazkomiloscimoja.blog spot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem fanką jazzu, ten pan nie jest mi znany, dlatego raczej nie sięgnę po jego książkę, zupełnie mnie nie ciekawi ;)) Chociaż lubię książki biograficzne, ale nie tym razem ;))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.