27 lipca

#422. M jak morderca. Karol Kot - Przemysław Semczuk


To prawdziwe studium zła.


Do książek Semczuka przez długi czas podchodziłam jak pies do jeża i zupełnie nie wiem, z czego wynikał mój dystans. Ale wreszcie się przełamałam. Po bardzo dobrym Kryptonim Frankenstein przyszła pora na kolejną książkę – M jak morderca, która jak się okazało była jeszcze lepsza, jeszcze bardziej dokładna i bardziej przerażająca w brutalności zabójcy.

W Krakowie dochodziło do zagadkowych i brutalnych ataków nożownika, a sprawca napadał głównie na samotne i bezbronne kobiety. Nie wszystkie ataki kończyły się zgonem ofiary, a mimo zeznań świadków Milicja przez długi czas nie potrafiła schwytać zabójcy. To historia Karola Kota, którego nazwano wampirem z Krakowa.
Czemu je chciał zamordować? Nie bardzo mógł to uzasadnić: najprawdopodobniejszą wersją byłaby ta o braku powodzenia w nawiązywaniu kontaktów z kobietami. Więc mordując, czy też planując zabójstwa chciał się na nich zemścić za niepowodzenia.
Oczywiście, że ciepła krew lepsza niż piwo … Krew zlizywana przy zabijaniu lepsza niż krew cielęcia …

O książce Semczuka wiele mówić nie trzeba, zdecydowanie broni się sama. To prawdziwe studium zła, w którym Kot pojawia się z różnych perspektyw kierujących czytelnika bezpośrednio do jednego wniosku. Mnóstwo w tej książce informacji o Kocie – trochę z jego dzieciństwa, trochę z czasów szkolnych. Autor zawarł w swojej książce fragmenty opinii szkolnych znajomych Kota, pojawia się prywatna korespondencja, dokumenty sądowe i, co według mnie było najciekawsze i zrobiło klimat całej książce,  fragmenty jego wypowiedzi. Chłopak wspominany był jako potencjalnie niebezpieczny, którego szkolni znajomi raczej się obawiali niż lubili. Sam bohater też raczej nie krył się ze swoimi dość specyficznymi zainteresowaniami, a wraz z postępem książki pojawiają się coraz bardziej bezpośrednie i przerażające wypowiedzi. Wszystko składa się w logiczną całość, a pojawiające się niejasności Semczuk starał się na bieżąco wyjaśniać.

Podziwiam ludzi, którzy potrafią spędzać długie godziny na przekopywaniu się przez akta spraw sprzed lat, którzy robią to z taką dokładnością i rzetelnością, że później są w stanie stworzyć z tego książkę. Semczuk spisał się już kolejny raz. Dla mnie tym razem potwierdził tylko, że potrafi węszyć w archiwach, składać historie w całość i przedstawiać je później w uporządkowany sposób swoim czytelnikom. Po przeczytaniu drugiej jego książki mogę też stwierdzić, że bawi się też trochę formą swoich książek i tak jak w żadnym przypadku nie mam odnośnie tego żadnych większych zarzutów, to jednak bardziej reportażowa forma M jak morderca mnie osobiście bardziej podeszła.

To dobra książka dla wszystkich. No może poza wrażliwcami, którzy nie lubią brutalności – bo w tej książce jest jej sporo. W moim prywatnym zestawieniu trafiła do czołówki polskich książek o mordercach. A Kot w takim bezwzględnym wydaniu na długo zapadnie mi w pamięć.

Tytuł: M jak morderca. Karol Kot - wampir z Krakowa 
Autor: Przemysław Semczuk
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 288
Data wydania: 13 lutego 2019
Cena katalogowa: 34,90 zł
Moja ocena: 9/10




1 komentarz:

  1. Czytałam tę książkę w czerwcu i jestem jak najbardziej na tak. Choć czytałam już wcześniej krótkie reportaże na temat opisywanych ataków/zabójstw to jednak autor dotarł do materiałów, o których wcześniej nie słyszałam. Bardzo spodobał mi się rozdział, w którym autor rozprawił się z plotką krążącą od kilku lat, a mówiącą o tym że Karol Kot miał góza mózgu, który mógł wpłynąć na jego zachowanie.
    Pozdrawiam
    Olga (czytamtu.czytamtam)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.