08 lutego

Grek. Rozmowa


Rozmowa o więzieniach z byłym gangsterem, który za kratami spędził prawie 8 lat.




Grek

– pseudonim Autora wymyślony na potrzeby tej książki. Kryjący się pod nim gangster kradł, oszukiwał, porywał ludzi, zlecał zabójstwa – każdy czuł przed nim respekt. Początek jego przestępczej kariery przypadł na lata dziewięćdziesiąte – czas drapieżnego polskiego kapitalizmu. Grek wspinał się po szczeblach gangsterskiej hierarchii, aż doszedł na szczyt. Pewne wydarzenia sprawiły jednak, że postanowił skończyć z dotychczasowym fachem i zacząć wszystko od nowa. Uczciwie.
Teraz swoimi doświadczeniami, także tymi z więzienia, dzieli się z czytelnikiem. Twierdzi, że pisze książki ku przestrodze. W jego relacji nie ma imion i nazwisk, jednak opowiedziana przez niego historia jest prawdziwa. [źródło opisu]


Premiera "Siedziałem w więzieniu. Prawdziwa historia" 27.02.2019


Paula Sieczko: Na początek prosiłabym Cię o podsumowanie ile lat spędziłeś w więzieniach, jakiego były typu i jak byłeś klasyfikowany jako więzień?

Grek: W zakładach karnych przesiedziałem w sumie 8 lat bez trzech miesięcy. Cztery pierwsze lata siedziałem ze statusem więźnia niebezpiecznego (kompletnie nie wiedziałem z jakiego powodu), następne cztery lata siedziałem już na normalnych oddziałach, jeżeli zakłady karne można nazwać normalnymi…


Za co trafia się na oddział dla więźniów niebezpiecznych i jakie panują tam warunki?

Na enki trafia się z różnych przyczyn. Z perspektywy kilku lat pobytu na enkach mogę stwierdzić, że jest to uzależnione od czyjejś fanaberii. Zostałem zatrzymany w piątek i aresztowany na trzy miesiące. Po trzech dniach zawołano mnie do wychowawcy, okrążyło mnie kilku klawiszy i odczytano mi jakąś dziwną formułkę, że „wszyscy się mnie boją i dla wszystkich bezpieczeństwa, zostaję uznany za więźnia niebezpiecznego” i zamknięto mnie na prawie cztery lata do lochu. Bez żadnej przyczyny. Nie miałem żadnej awantury z nikim. Byłem grzecznym osadzonym. Podobno za artykuły, że byłem w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Tylko, że wielu innych osadzonych z takimi artykułami nie zamykano w takich kazamatach. Dodam, że morderców dzieci, pedofilii i gwałcicieli tam nie zamykano. Oni siedzieli na normalnych oddziałach, dobrze chronieni. Warunki panują tam koszmarne. Naturalnie każdy zakład karny ma swój regulamin i swoje zasady, ale więzień ze statusem enki jest nikim. Nie ma żadnych praw i nie może o nic prosić. Uważam, że taki więzień jest traktowany gorzej niż pedofile. Przez cztery lata zawsze kiedy wychodziłem z celi zakładano mi łańcuchy na nadgarstki i nogi. Mogłem robić jedynie małe kroczki. Po kilku latach zapomina się jak chodzić prawidłowo. Tragedia. Na tych oddziałach nie dochodzi do bójek, ani napaści na funkcjonariuszy... Więc po co te enki istnieją?


Czy w zamkniętych zakładach karnych więźniowie mogą porozumiewać się między celami?

W zakładach karnych więźniowie porozumiewają się na kilka sposobów. Są grypsy, można z kimś rozmawiać przez okno. Jest dużo sposobów, ale są one niedozwolone. Różnie do tego podchodzą klawisze. Skontaktować się z drugim więźniem to nie problem. Chyba, że siedzi się na enkach w jakichś kazamatach. Ja siedziałem w takim areszcie przez dwa lata, zero kontaktu z kimkolwiek...zero, nic.


fot. Natalia Twardy, Publicat S.A.


Czy więźniowie, mimo zakazów porozumiewania się między celami, próbują się ze sobą kontaktować? Jakie są kary za złamanie takiego zakazu?

Można się kontaktować choć jest to nielegalne. Można dostać za to kwit - czyli naganę. Za taki kwit możemy stracić paczkę. Za moich czasów tak było, teraz paczek nie ma. Mogli nam też zabrać telewizor lub widzenie z rodziną. Kwit w aktach szkodził przy prośbie o warunkowe zwolnienie. Ja byłem rekordzistą podobno. Przez 8 lat odsiadki nie miałem żadnej kary, ale na enkach siedziałem - nie mam pojęcia za co. 


Kiedy przeprowadzane jest przeszukanie cel i do czego ma ono doprowadzić?

Na normalnych celach, tj. nie na enkach, praktycznie nie ma przeszukań. Poza dwoma ogólnymi kipiszami na święta wielkanocne i bożonarodzeniowe. Naturalnie wszyscy więźniowie wiedzą kiedy one będą. Na enkach były dwa przeszukanie dziennie. Nie miały one na celu coś znaleźć, bo na enkach nie wolno było mieć nic, tylko miały na celu gnębienie więźniów. Np. mnie rozrzucano na ziemię zdjęcia moich dzieci. Niektórzy klawisze bardzo mnie prowokowali. Naturalnie, tylko jak byli w grupie, a ja byłem w łańcuchach. Ale to z reguły były młode szczeniaki, które chciały wykazać się przy swoich dowódcach. W każdej grupie zawodowej zawsze można znaleźć jakąś mendę... Większość klawiszy to byli jednak porządni ludzie. 


Zawsze ciekawiło mnie na jakiej zasadzie przydzielane są cele dzielone, jak dopasowywani są do siebie współwięźniowie?

Mówimy tutaj o celach na normalnych oddziałach, bo enki z reguły są pojedyncze. Starzy więźniowie sami dobierają sobie kompanów pod celę. To jest taki niepisany układ. Każdy zakład karny chce mieć spokój i dogaduje się ze starymi więźniami. Jeżeli to są młodzi skazańcy to wychowawcy i klawisze wiedzą z doświadczenia kogo gdzie mają posadzić, żeby nie było awantur. Pedofile, gwałciciele, matkobójcy mają swoje cele i tam siedzą w swoim towarzystwie, ale zdarzają się pomyłki – osobiście też takich pomyłek doświadczyłem. 


fot. Natalia Twardy, Publicat S.A.


Czym są grypsy i jak poznać, że osadzony jest grypsujący?

Grypsy to wiadomości, które są przekazywane innemu więźniowi tak aby nikt inny tej wiadomości nie przeczytał. Najczęściej były to małe karteczki zapisywane przez więźniów. Każdy grypsujący więzień musi mieć zapisane w aktach w więzieniu, że należy do grypsujących. Każdy grypsujący ma obowiązek, czy to na spacerze, czy u lekarza czy gdzieś indziej, oznajmiać, że grypsuje. Po wejściu do nowej celi też mówi, że grypsuje. Jest to takie pajacowanie, nic nie znaczące od wielu już lat. Sam zrezygnowałem z grypsowania po kilku latach gdy zobaczyłem, że całe to grypsowanie nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek zasadami. 


Wiem, że w niektórych więzieniach osadzeni zarabiają, że są zatrudnieni do różnych obowiązków. Czy Ty w czasie swojej odsiadki też pracowałeś? Jak więźniowie werbowani są do pracy i jakie obowiązki są im przydzielane?

Tego właśnie nie rozumiałem i do dzisiaj nie rozumiem. Dlaczego więźniowie nie mogą pracować, choćby przy remontach szkół czy przedszkoli? Mało jest takich więźniów, którzy mogą pracować i to najczęściej na terenie zakładu karnego. Z reguły praca jest dla zaufanych. Każdy niech sam zrozumie o co mi chodzi. Ja prosiłem przez dłuższy czas o jakąkolwiek pracę i mi odmawiano. Przed końcem kary, kiedy siedziałem już na normalnym oddziale, mogłem wychodzić na tzw. porządki. Zamiatałem oddział i sprzątałem [śmiech]. Tak, ja. Dzięki temu mogłem wyjść z celi na kilka godzin. Czułem się jak na wakacjach. Każdy więzień marzy o pracy, proszę mi wierzyć, tylko nie każdy się do tego przyzna - będąc już na wolności...[śmiech]. Praca naturalnie może być za darmo i z reguły jest za symboliczną złotówkę.   


Gdybyś mógł podsumować, jak się żyje w więzieniu? Czy faktycznie odbywanie długoletniej kary może nawrócić więźnia na dobrą drogę?

Zawsze to powtarzałem i powtarzam, że więzienia nie resocjalizują tylko produkują obiboków, cwaniaków i jeszcze większych oraz gorszych zbirów. Tam zamykają się za tobą drzwi i jesteś numerem. Każdy ma ciebie gdzieś. Trzeba być wojownikiem i twardzielem, żeby nie zostać zgwałconym lub okradzionym. Nie ma się komu w takiej sytuacji poskarżyć. Naoglądałem się przez te 8 lat, proszę mi wierzyć... Mnie wyleczyli z gangsterki moi przyjaciele, wspólnicy i poniekąd rodzina. Gdy byłem na wolności tłumy darmozjadów były przy mnie, a gdy trafiłem do zakładu karnego została przy mnie tylko mama. Przed odsiadką ukrywałem się przez kilka lat. Moi wspólnicy, koledzy - elita charakternych gangsterów, zwalała na mnie swoje przestępstwa. Jak twierdzili byli pewni, że mnie nie złapią i tak można... Zwykłe skurwysyny bez zasad. Naczytałem się akt i słuchałem z zażenowaniem ich zeznań w Sądzie. To mnie z resocjalizowało... Okazało się, że 90 procent z nich oficjalnie kapowało.


Dlaczego zdecydowałeś się napisać książkę o swoich przeżyciach w więzieniach?

Dużo młodych chłopaków pisze do mnie na Facebooku. Moje książki bardzo im pomogły... Zrozumieli, że nie warto iść tą drogą którą ja poszedłem. Prosili mnie żebym napisał książkę jak naprawdę jest w więzieniu, bo tyle historii się o tym opowiada. Więc niech czytają i zobaczą jak jest tam naprawdę... Więzienia to wylęgarnia patologicznych kłamców i narkomanów, którzy polują na słabszych osadzonych, żeby ich okraść i wykorzystać. 


fot. Natalia Twardy, Publicat S.A.


Wspominałeś już niejednokrotnie w wywiadach, że Twoje pisanie się już kończy. Teraz jednak pojawia się trzecia książka o Twoich przeżyciach, a zapowiadana jest kolejna i to z innego gatunku. Ciekawi mnie, czy jednak planujesz kolejne tomy Greka?

Wydawnictwo Dolnośląskie wyda jeszcze trzy moje książki. 27 lutego wyjdzie „Siedziałem w więzieniu. Prawdziwa historia”. Potem moja powieść „Las zły” i w kwietniu czwarta część moich wspomnień, o tym jak to wszystko się zaczęło („Byłem wykidajłą. Prawdziwa historia”). I na tym poprzestanę. To już koniec. Tak, kończę z publikowaniem przynajmniej na razie. Dalej będę jednak pisał, ale chcę znaleźć sobie inne zajęcie do życia. Z pisania nie ma stałych dochodów i są one małe. Kiedyś wyobrażałem sobie cały ten biznes inaczej, teraz już wiem jak to wygląda i powiem szczerze - już mi się nie chce. Napisałem już piątą część GREKA, ale nie zamierzam jej teraz wydawać, może kiedyś. Tak samo jak  inne moje książki, które napisałem. Potrzebujemy wspólnie odpoczynku i zmian. Może i tak się wydarzyć, że w ogóle dam sobie spokój z pisaniem. Nigdy nie myślałem, że ktoś zechce wydać moją książkę „Byłem gangsterem. Prawdziwa historia”, a wydałem ją i w sumie wydam aż pięć książek. Fajna, niezapomniana przygoda, ale teraz już wystarczy. 


Zapowiedź debiutanckiej powieści Greka „Las zły”

Wziąłeś się też za pisanie kryminałów. Niby zmieniasz gatunek, ale cały czas opierasz się na prawdziwych wydarzeniach. Opisujesz sytuacje, które przytrafiły się Tobie?

Napisałem kilka powieści, ale nie wiem do końca czy to są kryminały, raczej thrillery. Niedługo zostanie wydana moja debiutancka powieść „Las zły”. Zobaczymy jakie będą recenzje. Wiem, że jest to trudny rynek. W Polsce jest więcej pisarzy niż ludzi którzy czytają książki. Ale wracając do pytania – tak, każda moja książka, którą piszę zawiera elementy które pojawiły się w moim życiu. Moje powieści nie będą mnie dotyczyły, ale będą w nich historie mi znane. „Las zły” nie będzie tu wyjątkiem. Książka jest oparta na wydarzeniach, które miały miejsce, ale których nie mogłem opisać jako fakty w poprzednich książkach, dlatego zdecydowałem się, że będzie to powieść.


A na koniec proszę Cię o krótkie porównanie więzień i warunków w nich panujących kiedyś a dziś.

Więzienia przez ostatnie kilkanaście lat przeszły transformację. Obecnie są lepsze w nich warunki niż kiedyś i na pewno więźniowie są inni. Kiedyś klawisz mówił do więźnia na ty, teraz musi zwracać się do niego na pan. Jest ogromna poprawa sytuacji skazanych, ale wiem na pewno że enki się nie zmieniły. Kompletnie nie wiem po co one są... Wielu więźniów staje się tam bestiami.






2 komentarze:

  1. Wiesiu był niezły herbatnik znaliśmy się od małego razem na jednym podwórku zabawy bitki szkoda chłopaka że tak szybko odszedł zawsze mogłem na niego liczyć niech mu ziemia lekka bedzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się gdzieś drogi w międzyczasie rozeszły. Szkoda, bo mądry facet z niego był, lubiłam z nim czasem pogadać.

      Usuń

Copyright © rude recenzuje.